Wielu Polaków czeka szok przy rozliczeniu podatkowym. Wpadli w drugi próg, choć nie są bogaczami

Katarzyna Florencka
Nawet 300 tys. Polaków wpadnie w tym roku w drugi próg podatkowy – choć wcale nie są bogaczami. Stawkę 32 proc. PIT płaci już nawet co dwudziesty podatnik. Wszystko przez to, że rząd od lat wzbrania się przed waloryzacją progów.
W drugi próg podatkowy może wpaść w tym roku nawet kilkaset tysięcy nowych osób. Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Gazeta
Od 2009 r. – czyli już od 11 lat – progi podatkowe pozostają w Polsce na takim samym poziomie. Wtedy właśnie, za rządów PO, ówczesny minister finansów Jacek Rostowski zdecydował o likwidacji trzeciego progu podatkowego i podniesieniu limitu drugiego progu z 44,5 tys. zł do ok. 85,5 tys. zł brutto. Problem w tym, że od tego czasu pensje (oraz ceny towarów i usług) poszły ostro w górę – limit natomiast jaki był, takim pozostaje.

Czytaj także: Polacy płacą wyższy podatek. Choć oficjalnie nikt go nie podniósł

Kto wpada w drugi próg podatkowy?

Jak podaje serwis money.pl, szacunkowe dane wskazują, że w tym roku stawka 32 proc. PIT może objąć nawet 300 tys. dodatkowych osób. Oznacza to, że w drugim progu podatkowym znalazłoby się nawet 1,5 mln osób – czyli co dwudziesty Polak. W porównaniu z 2009 r. kontrast jest niesamowity: wówczas do drugiego progu weszło zaledwie 350 tys. osób.


Choć od czasu reformy Rostowskiego minęło 11 lat, a nasze płace wzrosły nieporównywalnie – Ministerstwo Finansów zdaje się to ignorować. Jak wylicza portal, dzisiaj w drugi próg podatkowy można wpaść przy zarobkach rzędu 6,4 tys. zł na rękę przy umowie o pracę. Gdyby natomiast próg podatkowy zwaloryzowano, sięgałby dzisiaj ok. 140 tys. zł rocznie – zamiast 85 528 zł.

Ukryte podwyżki podatków

Choć o waloryzacji progów podatkowych rządowi jest bardzo wygodnie "zapominać" – na podobne przeoczenie nie ma co liczyć w przypadku np. składki ZUS.

Jak pisaliśmy niedawno w INNPoland, pełna składka ZUS z dobrowolnym ubezpieczeniem chorobowym wyniesie w tym roku 1 457,49 zł. Oznacza to, że w skali roku przedsiębiorcy zostawią w ZUS 312,12 zł więcej niż w 2020 r.

Znacznie wzrosły natomiast preferencyjne składki ZUS. W 2021 r. nowi przedsiębiorcy zapłacą miesięcznie 647,59 zł – co oznacza, że przez 12 miesięcy zostawią w ZUS aż 461,40 zł więcej niż rok wcześniej.

Rząd rękami i nogami broni się też przed znaczącą podwyżką kwoty wolnej od podatku. Jakiś czas temu zwiększył ją do 8 tys. zł – ale zmiana ta była zaledwie kosmetyczna, zwłaszcza przy skokowym zwiększaniu płacy minimalnej.