Polka straciła ponad pół miliona złotych. Myślała, że płaci na leczenie Clinta Eastwooda

Marcin Długosz
Przez niemal rok mieszkanka Piaseczna przelewała pieniądze poznanemu w internecie mężczyźnie, który podawał się za... syna Clinta Eastwooda. Do tego stopnia uwierzyła oszustowi, że przesłała mu łącznie grubo ponad pół miliona złotych – kwota ta miała być potrzebna na leczenie aktora.
Mieszkanka Piaseczna myślała, że płaci na leczenie Clinta Eastwooda. Fot. Wikimedia Commons / CC BY 2.0
Jak poinformowała na swojej stronie Komenda Stołeczna Policji, kobieta poznała oszusta pod koniec kwietnia 2020 r. na portalu społecznościowym. Mężczyzna zdołał przekonać ją, że jest synam Clinta Eastwooda – a jego ojciec znalazł się w trudnej sytuacji z powodu zerwania kontraktu reklamowego.
Oszust opowiadał kobiecie o tym, że rozważa kupno ziemi i nieruchomości w Polsce – nie może jednak tego zrobić z powodu zablokowanych kont bankowych w USA, choroby ojca oraz utraty przez niego płynności finansowej. Mieszkanka Piaseczna zaczęła przelewać mu pieniądze, zarówno w dolarach amerykańskich, jak i w kryptowalucie. Łącznie przekazała mu ponad 600 tys. zł.


Oszust przekonał Polkę, że pieniądze pomagały w leczeniu ojca – a w przyszłości miały zagwarantować jej znaczne zyski. Kontakt z nim urwał się dopiero kilka dni temu, kiedy kobieta poprosiła oszusta o umowę na prowadzone przez nich działania finansowe.

Oszustwa na OLX

Niestety, oszuści chętnie zastawiają w internecie pułapki, w które wpada wiele osób. Na popularnym polskim portalu OLX proceder ten stał tak dużym problemem, że platforma stworzyła kampanię informacyjną na ten temat. Udział w niej wzięli znani aktorzy Janusz Chabior i Jan Frycz.

Wcześniej serwis przedstawiał na swojej stronie schemat działania internetowych oszustów.

Czujność kupujących powinna wzbudzić m.in. wywierana przez sprzedawcę presja czasu na dokonanie wpłaty czy nagła zmiana miejsca odbioru zamówionego przedmiotu. Aby uwiarygodnić swój przekręt, oszuści często ślą kupującym skan lub zdjęcie swojego dowodu osobistego. Przesłany dokument jest nieocenzurowany i zawiera niezakryte dane osobowe. Jak ostrzegają eksperci OLX, zazwyczaj jest to dowód należący do zupełnie innej osoby.