Wpadła przez zdjęcia z ferii. Musi zwrócić ZUS wszystkie pieniądze

Krzysztof Sobiepan
Przyjaciela oszukasz, mamusię oszukasz, ale ZUS-u... nie oszukasz. Jedna z nauczycielek jednocześnie przebywała na zwolnieniu lekarskim i pobierała zasiłek, lecz w tym samym czasie była też wychowawczynią podczas zimowiska. Jak instytucja dowiedziała się o jej pracy mimo zwolnienia? Na pomoc przyszła technologia.
(zdjęcie poglądowe) Fot. pixabay.com
Jak referuje "Rzeczpospolita", jedna z nauczycielek nie dostała urlopu na okres ferii, a niedługo po tej decyzji przełożonych otrzymała zwolnienie lekarskie z powodu depresji. Co ciekawe, wystawił je psychiatra przyjmujący 338 km od miejsca zamieszkania kobiety. Po donosie koleżanki z pracy sprawą na poważnie zainteresował się ZUS. Kobieta pobierała bowiem zasiłek chorobowy z tytułu niezdolności do pracy.

Według śledztwa Zakładu, kobieta spędziła czas nie na odpoczynku w domu, ale jako wychowawczyni na zimowisku. Jak się o tym dowiedziano? Otóż na stronie organizatora wyjazdu pojawiły się fotografie z podpisem "szalona kadra" i wizerunkiem nauczycielki. Oczywiście zdjęcia szybko znikły.


ZUS nakazał zwrot otrzymanego chorobowego wraz z odsetkami. Kobieta się odwołała, ale Sąd Rejonowy w Toruniu przyznał rację instytucji państwowej. Tu głównym dowodem w sprawie stały się właśnie wydruki ze strony internetowej i usunięte już z serwera zdjęcia.

Wymiar sprawiedliwości uznał świadczenie za niezależnie pobrane i podlegające zwrotowi, uzasadniając decyzję faktem, że kobieta wiedziała, że pieniądze jej się nie należały. Praca zarobkowa w czasie zwolnienia nie jest dozwolona. Zwłaszcza, gdy świadczenie było jej wypłacane właśnie z powodu niezdolności do pracy. Kolejnym argumentem było to, że próbowała usunąć dowody z internetu.
Czytaj także: Decyzja sanepidu była bezprawna. Kobieta wygrała w sądzie z ZUS-em

Wszechwiedzący ZUS, kontroler świadczeniobiorców

Jak opisywaliśmy ostatnio w INNPoland.pl, PiS chce, by Zakład Ubezpieczeń Społecznych stał się instytucją wręcz wszechwiedzącą. Do tego nowy projekt przepisów ma pozwolić na praktycznie nieograniczone kontrole osób pobierających świadczenia.

Pod koniec lutego do konsultacji trafiła ważna nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych. Za jej pomocą rząd chce mocno rozszerzyć możliwości kontroli ZUS. Nowe przepisy mogą nałożyć obowiązek przekazywania informacji nt. prawa do zasiłku przez "ubezpieczonych, płatników składek, organizacje społeczne oraz inne podmioty i osoby, które są w posiadaniu tych danych i informacji".

Zapisy te budzą spory niepokój Katarzyny Kalety, ekspertki prawa pracy. W rozmowie z RMF FM tłumaczy ona, że urzędnicy będą mogli dzięki temu zbierać informacje nawet od... naszych sąsiadów.

Katarzyna Kalata, której firma od lat zajmuje się relacjami przedsiębiorców z ZUS-em tłumaczy, że urzędnicy będą mogli sprawdzać, czy mamy prawo do zasiłku praktycznie wszędzie - nawet u naszych sąsiadów.

– Nasz sąsiad, działając w dobrej albo złej wierze, odpowie na takie pismo, a ZUS wtedy oceni, czy my będziemy mieli prawo do takiego zasiłku czy nie – stwierdza Kalata. Jak dodaje serwis, o kontroli możemy dowiedzieć się dopiero wtedy, gdy stracimy zasiłek lub otrzymamy wezwanie do zwrotu pieniędzy z odsetkami.
Czytaj także: ZUS wszechwiedzący. PiS chce, żeby urzędnicy znali cię lepiej niż przyjaciele


Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl