Konfiskata rozszerzona - bat na resauratorów? Ministerstwo sprawiedliwości dementuje fake newsa

Marcin Długosz
Według nieoficjalnych informacji przedstawionych przez kontrowersyjnego dziennikarza śledczego Leszka Szymowskiego, na posiedzeniu rządowego zespołu kryzysowego miał pojawić się pomysł, by uderzyć w niepokornych przedsiębiorców przepisami o tzw. "konfiskacie rozszerzonej". Post rozszedł się szeroko po sieci - udostępniono go już półtora tysiąca razy. "To fake news" odpowiada rzecznik ministerstwa sprawiedliwości. I wyjaśnia dla InnPoland o co chodzi w przepisach.
Jak donosi dziennikarz śledczy, konfiskata rozszerzona miałaby służyć jako metoda na pognębienie przedsiębiorców. Ministerstwo sprawiedliwości stanowczo dementuje. Fot. Piotr Skornicki / Agencja Gazeta

Nieoficjalne źródło Leszka Szymowskiego

O sprawie pisze na swoim fanpage Leszek Szymowski, znany m.in. z jednej z najbardziej kontrowersyjnych książek o katastrofie smoleńskiej. Pisał w niej o tym, że pasażerowie, którzy przeżyli zorganizowany przez wrogie siły zamach, mieli zostać dobici strzałami z broni palnej. W swojej karierze zajmował się również śledztwem w sprawie tajnych więzień CIA w Polsce oraz zeznaniami gangsterów.

Tym razem dziennikarz powołuje się na informacje zdobyte rzekomo od jednego z członków Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.


"Źródło wiarygodne, bo opowiadał mi wcześniej o pomysłach na przejmowanie hoteli przez państwowe koncerny (co się dzieje) i rozporządzeniach przedłużających obostrzenia" – przekonuje w poście Szymowski.

Chodzi o wykorzystanie konfiskaty rozszerzonej przeciwko przedsiębiorcom, którzy nie przestrzegają rządowych obostrzeń w sprawie pandemii. Przypomnijmy: przepisy obowiązują od kwietnia 2017 roku, od ówczesnej nowelizacji kodeksu karnego. W instytucji konfiskaty rozszerzonej chodzi o decyzję sądu o zabezpieczeniu majątku do postępowania.

W myśl tego rozwiązania, sąd ma możliwość orzeczenia przepadku przedsiębiorstwa
służącego do popełnienia przestępstwa, choćby nie stanowiło własności sprawcy. Przepisy wprowadzają też domniemanie przestępczego pochodzenia mienia nabytego w okresie 5 lat przed popełnieniem przestępstwa.

Konfiskata dotyczy: przestępstwa, w którego wyniku sprawca osiągnął korzyść majątkową przekraczającą 200 tysięcy złotych (np. oszustwa lub łapownictwa); przestępstwa zagrożonego karą pozbawienia wolności do 5 lat, z którego mogła być osiągnięta jakakolwiek korzyść majątkowa oraz działalności w zorganizowanych grupach przestępczych.

Przepisy opracowane w Ministerstwie Sprawiedliwości budziły jednak sporo kontrowersji. Jak alarmowali eksperci, przeniosły one ciężar udowodnienia pochodzenia mienia na oskarżonego. A to odwrócenie zasady domniemania niewinności, jednej z podstaw prawa karnego.

Zdaniem dziennikarza śledczego Leszka Szymowskiego, władza może chcieć wykorzystać rozwiązanie wprost przeciwko obywatelom. – W teorii chodziło o to, aby gangsterom odbierać domy czy jachty oficjalnie zarejestrowane np. na żony lub kochanki. W praktyce jest to urządzenie do uderzenia zawsze i w każdego – pisze na swoim Facebooku.

Powołując się na anonimowe źródło przekonuje, że przepis mógłby być wykorzystany przeciwko przedsiębiorcom otwierającym swoje biznesy pomimo zakazów.
FB/Leszek Szymowski - dziennikarz śledczy

"Opisywany pomysł polega na tym, aby przyłapanemu restauratorowi zgodnie z absurdalną instrukcją zastępcy Ziobry (było o niej głośno) stawiać zarzuty karne z artykułu 165 (chodzi o narażenie zdrowia i życia innych) za co grozi do 8 lat więzienia a zaraz potem, rzekomo na poczet przyszłych kar, w tym ewentualnych grzywien czy zadośćuczynień dla poszkodowanych (czyli tych, którzy do restauracji sami przyszli) zabezpieczać ich lokale - knajpy, restauracje, bary, dyskoteki - co kto ma. Oznacza to zabezpieczenie na hipotece."

Jak czytamy w poście, formalnie restaurator nie miałby prawa dysponować swoją własnością do czasu rozpoznania sprawy przez sąd. Co w polskich warunkach mogłoby ciągnąć się latami. Konsekwencją tego byłoby natychmiastowe wypowiedzenie kredytów przez banki. Co dla osoby, która żyje z małego biznesu, oznacza bankructwo i wpędzenie długi. Oraz utratę nieruchomości, w której znajduje się lokal.

Odpowiedź ministerstwa sprawiedliwości

Agnieszka Borowska, rzecznik prasowy ministerstwa sprawiedliwości stanowczo zapewnia, że nie ma żadnych związków tej instytucji prawnej z sytuacją przedsiębiorców w czasie COVID-19.

Jak tłumaczy, konfiskata rozszerzona polega na tym, że - w przypadku skazania za poważne przestępstwo - sprawca musi wykazać legalność majątku nabytego w ostatnich 5 latach. Jak podkreśla, chodzi przy tym o odbieranie majątków gangsterom i przestępcom działającym na wielką skalę.
Agnieszka Borowska, rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości

"Badanie legalności mienia jest stosowane w wielu krajach i często dotyczy 6 lub 7 lat wstecz, a nawet 15 lat, licząc od daty wszczęcia postępowania w sprawie przepadku. Regulacja ta ma uderzyć głównie w przestępczość zorganizowaną. Celem zawartych w ustawie rozwiązań jest wzmocnienie narzędzi prawnych, które służą pozbawianiu korzyści materialnych sprawców najpoważniejszych przestępstw, popełnianych zwłaszcza w zorganizowanych grupach przestępczych.

Korzyści te często stanowią bazę ekonomiczną dla dalszej aktywności kryminalnej. Dlatego skuteczne stosowanie przepadku mienia pochodzącego z przestępstw może być w walce z przestępczością zorganizowaną narzędziem lepszym nawet niż długoletnia kara pozbawienia wolności."

Konfiskata prewencyjna?

Jak pisaliśmy w InnPoland, w resorcie Zbigniewa Ziobry miały trwać prace nad dośrubowaniem przepisów o konfiskacie rozszerzonej. Chodzi o tzw. konfiskatę prewencyjną.

Zgodnie z założeniami projektu, organy ścigania będą mogły zająć majątek osoby podejrzanej o popełnienie przestępstwa, a także osoby, na którą przepisano majątek. Plany Ministerstwa Sprawiedliwości zakładają m.in. dopuszczenie konfiskaty mienia osób i przedsiębiorstw bez związku z popełnieniem ciężkiego przestępstwa.

Osoba posiadająca majątek będzie musiała sama udowodnić, że zapracowała na niego w sposób uczciwy. Jak alarmują eksperci, może to oznaczać, że jeśli projekt wejdzie w życie, to majątek mogą stracić osoby wobec których nie toczy się żadne postępowanie karne.
Czytaj także: "To zamach, powrót do komuny". Konfiskata majątku bez wyroku w ogniu krytyki


– Nowelizacja usprawnia rozwiązania pozwalające orzec przepadek mienia w stosunku do osób trzecich, którym sprawca przekazał mienie nieodpłatnie lub zbył je za kwotę znacznie niższą od jego wartości rynkowej, w sytuacji gdy osoby trzecie wiedziały lub powinny były wiedzieć, że celem tych działań jest uniknięcie konfiskaty – mówi Agnieszka Borowska, rzecznik prasowy ministerstwa sprawiedliwości.

Jak tłumaczy, chodzi o wyeliminowanie sytuacji, w której dochodziło do przepisywania nielegalnie zdobytego majątku na inne osoby, np. rodzinę czy znajomych. W nowelizacji przewidziano możliwość skorzystania z instytucji przepadku bez wyroku skazującego.

Przeciwko rozwiązaniu wypowiadają się jednak przedsiębiorcy i wielu ekspertów.

– Jeśli przedsiębiorca kupi od kontrahenta mieszkanie, a ten okaże się przestępcą, to prokurator może zająć mu majątek. Za każdym razem trzeba się będzie zastanawiać, z kim się zawiera umowę i czy ta osoba oby nie jest przestępcą. Bo przecież wystarczy kupić od nieznajomego jakieś mienie, by potem musieć przez kilka lat udowadniać w postępowaniu sądowym, że majątek nie pochodzi z działalności przestępczej – wskazywał adwokat Wojciech Kępka-Mariański z Jurczewski Kępka-Mariański i Wspólnicy.

Agnieszka Borowska odpowiada jednak, że chodzi o przedsiębiorstwa, przy pomocy których popełniono szczególnie groźne przestępstwa gospodarcze, polegające np. na praniu brudnych pieniędzy.

– Przepadek taki może nastąpić, jedynie jeżeli właściciel przedsiębiorstwa – będący osobą fizyczną – wiedział, że służy ono do popełniania przestępstwa i godził się na to. Nie obejmie to zatem sytuacji, w których do wykorzystania przedsiębiorstwa jako narzędzia przestępstwa doszło wskutek nieostrożności czy lekkomyślności właściciela– zapewnia.

Rzecznik resortu sprawiedliwości tłumaczy, że przepadek przedsiębiorstwa nie będzie mógł być orzeczony jeżeli rozmiar szkody wyrządzonej przestępstwem lub rozmiar ukrytej korzyści nie jest znaczny wobec rozmiarów samego przedsiębiorstwa. Ma to oznaczać, że przepadek ten nie będzie miał zastosowania w sytuacji, w której działanie nielegalne stanowi tylko margines działalności danej firmy.

– Wykluczy to automatyzm w stosowaniu tego środka. Nie będzie więc tak, że np. nieuczciwy handlowiec czy księgowy wystawiający kilka firmowych, ale pustych faktur, doprowadzi do zabezpieczenia przez prokuraturę całej firmy – przekonuje.
Agnieszka Borowska, rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości

"Żeby brać w ogóle pod uwagę konfiskatę przedsiębiorstwa, sprawca przestępstwa musi odnieść z niego korzyść o znacznej wartości, a więc powyżej 200 tysięcy złotych. Poza tym właścicielowi przedsiębiorstwa - wedle uchwalonej ustawy- należy wcześniej wykazać, że chciał lub przewidywał możliwość wykorzystania firmy do celów przestępczych. To z kolei oznacza, że jeżeli właściciel rzeczywiście nie wiedział, że jego pracownik to oszust, nie poniesie za to odpowiedzialności i nie straci swojej firmy."



Z informacji przekazanych przez resort sprawiedliwości wynika, że takie rozwiązanie jest stosowane również w innych krajach europejskich.
Agnieszka Borowska, rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości

"We Włoszech podstawą zastosowania środków majątkowych jest samo podejrzenie kontaktów z mafią. Nie trzeba w takim przypadku uruchamiać procedury karnej. Zabezpiecza się całe mienie dużej wartości. Natomiast w Wielkiej Brytanii przeprowadza się konfiskatę gotówki powyżej 10 000 funtów – chyba że ktoś wykaże, iż ma pieniądze z legalnego źródła. Z kolei prawo niemieckie umożliwia konfiskatę narzędzi przestępstwa i przepadek wpływów z przestępstwa, nawet jeśli, z określonych przyczyn, nie można wydać wyroku skazującego."

Konfiskata bez wyroku skazującego możliwa ma być również m.in. w Austrii, Bułgarii, Czechach, Danii, Finlandii, Irlandii, Portugalii, Słowenii, Słowacji oraz na Łotwie, Litwie i Węgrzech. W skali Unii Europejskiej 40 proc. odzyskanych od przestępców środków ma pochodzić z konfiskaty bez skazania, 13 proc. z tradycyjnej konfiskaty.