Bilans protestu koronasceptyków. Policja ledwo nadążała z wypisywaniem kar

Krzysztof Sobiepan
Podczas sobotniego protestu koronasceptyków w Warszawie, ne czele którego stanął poseł Grzegorz Braun, policja użyła nie tylko granatów hukowych i miotaczy gazu. W ruch ostro poszły też bloczki na grzywny i długopisy. Policjanci nie mieli litości i wlepili uczestnikom setki mandatów, wniosków o ukaranie do sądu i notatek do sanepidu.
Grzegorz Braun był twarzą ostatniego protestu koronasceptyków. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Sobotni protest przeciwników lockdownu odbył się mimo rosnących zakażeń i fazy wzrostowej podczas trzeciej fali epidemii Covid-19. 20 marca MZ podało, że liczba osób zarażonych koronawirusem znów przekroczyła 26 tys. osób.

Policja bardzo poważnie potraktowała protest koronasceptyków, co widać już po samych statystykach kar. Sobota zaowocowała wylegitymowaniem dokładnie 1148 osób. W przypadku 800 wystosowano wnioski o ukaranie do sądu, a do sanepidu skierowano kolejnych 538 notatek. 69 osób zdecydowało się przyjąć mandaty karne – informuje PAP rzecznik Komendanta Stołecznego Policji nadkom. Sylwester Marczak.


– Wczoraj zgodnie z naszą zapowiedzią przyświecała nam zasada zero tolerancji. Podjęto czynności wobec wszystkich osób, które w naszej ocenie dopuściły się naruszeń przepisów prawa – potwierdził rzecznik.

Marczak wskazał, że zatrzymano sześć osób. Jedna była poszukiwana listem gończym, jedna posiadała narkotyki, pozostała czwórka naruszyła nietykalność cielesną funkcjonariuszy. Policja prowadzi obecnie postępowanie, które może zakończyć się postawieniem zarzutów "sprowadzenia zagrożenia" wobec organizatorów wydarzenia.

Protest koronasceptyków w Warszawie

Jak opisywał to serwis naTemat.pl, w sobotę na Polu Mokotowskim w Warszawie zorganizowano manifestację pod hasłem "Marszu o Wolność". Protest miał na celu pokazanie sprzeciwu względem rządowym restrykcjom sanitarnym wprowadzonym z powodu pandemii Covid-19. Pojawiło się na nim kilkaset osób.

Protestujący w większości nie mieli na sobie maseczek. Wznosili transparenty z napisami "Dzieci do szkoły", "Stop przymusowym szczepieniom" czy "Stop terapii genetycznej". Występujący mówili m.in. o tym, że pandemia nie istnieje. Kilku uczestników zapaliło race. Zjawiła się również policja i doszło do przepychanek z funkcjonariuszami.

"W trakcie dzisiejszych działań jedna z policjantek została kopnięta przez agresora. Kolejny policjant został uderzony kamieniem w głowę. Funkcjonariusze zostali zabrani do szpitala. Policjanci użyli granatów hukowych. Są także kolejne osoby zatrzymane." – przekazała stołeczna policja. W sumie obrażenia odniosła czwórka policjantów, osoby te opuściły już szpitale.

– Policjanci dopowiedzieli zdecydowanie. Użyli środków przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej, pałki służbowej i ręcznych miotaczy gazu, a także granatów hukowych – przekazał rzecznik KSP.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl