Zdeformowane, ślepe, zdychające przed ubojem. Takimi łososiami zajadają się Polacy

Krzysztof Sobiepan
Łosoś to ryba która kojarzy się z przepychem, dzikością i nadzwyczajnym smakiem, za który warto zapłacić cenę premium. Jak się okazuje, nasz obraz tego, jak "rybka wesoło pluska się w dzikim potoku" jest mocno zakłamany. Na szkockich hodowlach łososi ryby często nie dożywają nawet do uboju, a potem i tak trafiają wprost na polskie stoły.
Podwodne klatki mogą być jeszcze gorsze od tych z ferm przemysłowych. Fot. Compassion in World Farming

Łosoś ze szkockiej fermy na polski stół

Na szkockich fermach rybnych hoduje się łososie, choć umęczone ryby ledwo przypominają swoich dzikich pobratymców. Są żywcem zjadane przez pasożyty takie jak wszy morskie, często są okropnie zdeformowane, mają wyłupione oczy. Nierzadko zdarza się, że dogorywają długimi dniami i nie dożywają nawet planowanego ich uboju – wskazuje Compassion in World Farming Polska, która przeprowadziła śledztwo w tego typu zakładach.

Co nas obchodzą jakieś ryby gdzieś tam w innym kraju? Prosta odpowiedź – Polska jest piątym importerem łososia ze Szkocji na skalę Europy i ósmym co do wielkości na całym świecie. Jest więc spora szansa, że ostatnia kanapka z łososiem, jaką jedliście, zaczynała swój żywot jako ikra w hodowlach na terenie tego kraju. Choć hodowla to chyba za duże określenie.


Wymienione wyżej koszmarne warunki "podwodnych klatek" tych ryb to dopiero wierzchołek góry lodowej. Po audycie na 22 fermach łososi obraz jest wręcz opłakany. Organizacja pokazuje te sceny w materiale wideo.
– Materiał filmowy pokazuje łososie z deformacjami i chorobami, bez oczu i z brakującymi dużymi kawałkami ciała i skóry - komentuje Małgorzata Szadkowska, prezeska Compassion Polska. – Ryby są zjadane żywcem przez wszy morskie i szacujemy, że co czwarty łosoś nie dożywa momentu uboju. Skalą ich cierpienia byli wstrząśnięci sami śledczy – dodaje.

Szkocja jest trzecim producentem łososia na świecie. Tylko w 2019 r. wyhodowano w tym kraju 38 milionów ryb – to tyle samo, co obywateli i obywatelek Polski. Co gorsza, taka hodowla nie ma nic wspólnego z ekologią. Liczne odpady przemysłowe zmieniają skład chemiczny na dnie morza i wręcz zabijają morskie życie.

Łosoś jest mięsożerny, podczas życia w niewoli zjadać może nawet 350 innych ryb. Jego hodowla stymuluje więc przemysłowe połowy i jeszce bardziej nadwyręża środowisko. Compassion Polska i Compassion in World Farming International stawiają więc proste pytanie. Czy hodowla dzikich, wędrownych ryb może mieć miejsce w zrównoważonym systemie żywnościowym? Dla organizacji jest to czyste szaleństwo.
Jak tam apetyt, dopisuje? Bo ja swój straciłem.Fot. Compassion in World Farming

Fałszywe ekologiczne mięso

W INNPoland.pl opisywaliśmy zaś "sprytnego" rolnika, który postanowił sprzedawać swoje mięso jako ekologiczne. Nie byłoby w tym nic złego gdyby… nie oszukiwał klientów.

Sprawa dotyczy niemieckiego rolnika z okręgu Ludwigslust-Parchim. Mężczyzna miał sprzedawać ekologiczne mięso pochodzące od świń i krów. Było to jednak oszustwo – rolnik w rzeczywistości prowadził zwykły chów przemysłowy, który obok ekologii nawet nie stał.

Dzięki prezentowaniu swoich produktów jako ekologiczne i oszukiwaniu klientów, rolnik zarobił ponad milion euro więcej. Stało się to m.in. dzięki podrabianiu dowodów dostaw za kupno paszy ekologicznej oraz wyłudzeniu 390 tys. euro z publicznej kasy na rzekomą ekologiczną działalność gospodarczą.

Oprócz oszustw ekologicznych rolnik był również oszustem podatkowym i ukrywał dochody. W ten sposób zaoszczędził ponad 200 tys. euro. Mężczyzna odpowie przed sądem za oszustwo i fałszowanie dokumentów.
Czytaj także: Ekologicznie tylko na etykiecie. Sprytny rolnik stanie przed sądem

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl