Festiwal podwyżek w aptekach nie ma końca. Leki będą jeszcze droższe

Krzysztof Sobiepan
Patrzycie na paragon z apteki i robi wam się słabo? Nic dziwnego, bo według najnowszych danych z kolejnych wizyt u farmaceuty faktycznie wychodzimy z coraz chudszymi portfelami. Podwyżki cen leków to fakt, a czasem jest to nawet kilkadziesiąt procent. Obecny trend nie przejawia też żadnych oznak spowolnienia.
Tanie apteki są takie już tylko z nazwy. Fot. Arkadiusz Stankiewicz / Agencja Gazeta
Powodem ostatniej fali wzrostów cen leków jest, jak można się domyślić, pandemia Covid-19. Ceny leków rosną od ok. listopada 2020 r i nie wydają się zwalniać – wskazuje Dziennik Gazeta Prawna.

Cytowana przez gazetę analiza firmy badawczej PEX PharmaSequence wskazuje, że tylko w lutym 2021 r. ceny leków wzrosły o kolejne 0,7 proc. Już na początku 2021 r. musieliśmy zaś płacić za medykamenty średnio o 0,9 proc. więcej, więc to kolejna miarowa podwyżka.

Średnia cena leku wynosi obecnie już 23,67 zł, w szerszym porównaniu rok do roku wzrosła więc o niemałe 7,6 proc., z czego wzrost o 3 p. proc. zanotowano w okresie po listopadzie 2020 r. Jak widać, najbardziej dynamiczne wzrosty notowano więc podczas drugiej i trzeciej fali pandemii Covid-19.


Eksperci DGP mówią jednym głosem – podwyżki cen leków spowodowane są reakcją rynku farmaceutycznego na epidemię koronawirusa SARS-CoV-2 oraz trudną sytuacją w branży lekowej.

Jeszcze w 2019 r. sprzedaż leków wzrosła o 7,5 proc. (37,1 mld zł). W 2020 r. wzrost wyniósł zaś już jedynie 1,4 proc. (37,7 mld zł).Wobec ograniczeń działania biznesu i nowych obostrzeń rynek utrzymał się na powierzchni dzięki podwyżkom cen, ale popyt na medykamenty nie wzrósł.

W 2021 r. ceny nadal mają rosnąć, bo tak firmy farmaceutyczne będą próbować rekompensować sobie straty poniesione wynikiem pandemii Covid-19. Popyt na medykamenty dalej będzie jednak spadał. W ciągu pierwszych dwóch miesięcy 2021 r. apteki sprzedały leki za równowartość nieco ponad 5,8 mld zł, czyli o 14 proc. mniejszą sumę, niż rok wcześniej.

Apteki znikają z małych miejscowości

W INNPoland.pl, pisaliśmy już o ciężkiej sytuacji aptek. To konsekwencja ustawy “apteka dla aptekarza”, która weszła w życie w 2017 roku i wprowadziła bardzo restrykcyjne zasady otwierania nowych aptek. Najwięcej ubyło ich w województwach łódzkim (116), mazowieckim (113) i dolnośląskim (108).

Od tamtej pory właścicielem nowego punktu może być tylko farmaceuta lub spółka farmaceutów. Nowa apteka musi przypadać na co najmniej 3 tys. mieszkańców i znajdować się co najmniej 500 m od już istniejącej.

Ustawa miała uporządkować polski rynek farmaceutyczny, ograniczyć działanie wielkich sieci, a pomóc farmaceutom, którzy chcieliby otworzyć własny biznes. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET, od momentu, kiedy obowiązuje, w Polsce zamknięto więcej niż tysiąc aptek i punktów aptecznych.

– Liczba placówek spada od kilkunastu miesięcy i wygląda na to, że ten trend będzie się utrzymywał. W efekcie rynek aptek w Polsce cofnął się do poziomu z początku roku 2011 – mówi dla portalu Business Insider prezes Zarządu Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET Marcin Piskorski.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl