Rząd PiS przyznaje rację Tuskowi. Chce tylnym wejściem podnieść wiek emerytalny
Rząd chce wprowadzić nowości w systemie emerytalnym, tak by Polacy pracowali dłużej. Zmiany te mają wejść w życie przy okazji uruchamiania Krajowego Planu Odbudowy. Do nowości należy przede wszystkim pakiet zachęt, które mają przekonać Polaków do dłuższej pracy.
Miałoby to polegać na wprowadzeniu systemu szkoleń i zachęt do dłuższej pracy. Jednak rada ministrów ma dostrzegać, że "brakuje odpowiednich narzędzi motywacyjnych dla osób zbliżających się do wieku emerytalnego - nie są oni zainteresowani podejmowaniem działań na rzecz dostosowania swoich kwalifikacji do zmieniających się wymogów".
Dlatego rząd wymyślił rozwiązanie – obniżenie podatku dochodowego od zarobków osiąganych w wieku emerytalnym. Jest jednak jedno wielkie “ale". Zarobki te miałby być przekazywane na Indywidualne Konto Emerytalne.
Wiek emerytalny podwyższony?
Znaki, że rząd może w przymierzać się do podwyższenia w jakiś sposób wieku emerytalnego, pojawiały się już wcześniej.W lutym bieżącego roku główny ekonomista Polskiego Funduszu Rozwoju – który jest spółką Skarbu Państwa – stwierdził, że "w najbliższej dekadzie, może dwóch, wyjdzie z użycia oficjalny wiek emerytalny i mając 60-70 lat nadal wielu z nas będzie pracować". Skoro takie słowa padają z ust eksperta państwowej spółki, to można przypuszczać, że rząd rozważa opcję podwyższenia wieku emerytalnego.
– Zapomnijmy o wieku 60 czy 65 lat jako momencie schodzenia z rynku pracy. Ta cezura pochodzi z realiów demograficznych połowy XX wieku. Mamy spore szanse dożyć wieku 80 lat, a to by oznaczało, że łącznie z okresem nauki połowę życia spędzalibyśmy nieproduktywnie dla gospodarki, i ktoś musiałby nas finansować. To jest nie do utrzymania – powiedział w wywiadzie dla 300gospodarka.pl Paweł Dobrowolski, główny ekonomista PFR.