Powolny koniec ery znaczków pocztowych. Zniknęły z listów poleconych

Natalia Gorzelnik
1 maja Poczta Polska wycofała znaczki pocztowe z listów poleconych. Zamiast tego w listach rejestrowanych pojawi się naklejka z literą "R" oraz kwotą opłaty. Chociaż krok ten w założeniu miał usprawnić działanie poczty, sprzeciwiają się mu polscy filateliści.
Ruch Poczty Polskiej wpłynie na zmniejszenie wartości kolekcjonerskiej znaczków. FOT. LUKASZ GIZA / AGENCJA GAZETA

Polecone bez znaczków

O sprawie donosi Business Insider Polska. Od 1 maja 2021 r. klienci Poczty Polskiej, którzy chcą nadać korespondencję poleconą, nie muszą już kupować znaczka.

W ocenie firmy nowe rozwiązanie - naklejka z kwotą - usprawni nadawanie listów rejestrowanych. Ma się to odbywać w taki sam sposób, jak w przypadku paczek i przesyłek kurierskich - klient odpowiednią kwotę opłaci po prostu gotówką lub kartą.

Zmiany nie oznaczają, że absolutnego końca znaczków pocztowych. Będzie je można w dalszym ciągu wykorzystywać do opłacania listów nierejestrowanych - czyli tych, które są wrzucane do skrzynek pocztowych.

Niezadowolenie filatelistów

Działania Poczty Polskiej krytycznie oceniają krajowi filateliści. Na stronie Zarządu Głównego Polskiego Związku Filatelistów zamieszczony został list przedstawicielki wielkopolskiej młodzieży filatelistycznej.

"Jako filateliści, miłośnicy znaczków ośmielamy się te niespodziewane decyzje (...) nazwać swoistym zamachem, którego wcześniej nikt nie doświadczył. Nie wyobrażamy sobie, jak będą wyglądać koperty na listy polecone lub przesyłki. Będą smutne, ponure, bez wyrazu, wszystkie takie same, niestety jakby techniczne, fabryczne."

– Szczególnie ucierpią na tych zmianach ci, którzy posiadają w swoich zasobach znaczki pocztowe. Poczta traktuje znaczki jako towar, który nie podlega zwrotowi. Poczta postawiła swoich klientów w trudnej sytuacji, wycofując arbitralnie wcześniej sprzedane im usługi – mówi Henryk Monkos, prezes Zarządu Głównego Polskiego Związku Filatelistów.


Jego zdaniem, znacznie obniży się też wartość kolekcjonerską samych znaczków.

– Szacujemy, że nastąpi znaczny spadek wartości wykupionych na Poczcie abonamentów, bo jeżeli klienci zorientują się, że wartość znaczków spadnie, to przestaną je kupować. Jest to pierwszy tego typu przypadek w historii świata, kiedy poczta rezygnuje z opłacania przesyłek listowych znaczkami – podkreśla.

Jak czytamy w portalu, w 2016 roku sprzedaż znaczków przyniosła poczcie 20 mln zł i "od lat utrzymywała się na podobnym poziomie". W ówczesnej strategii Poczta planowała zarabiać na znaczkach w 2021 roku 50 mln zł. W sprawozdaniu finansowym za 2019 nie ma informacji na temat tego, ile Poczta Polska zarabia na sprzedaży znaczków.

Zmierzch mody na znaczki

Do połowy lat 90. filatelistyka była hobby masowym: nakładów i sprzedaży mogłyby pozazdrościć magazynowi “Filatelista” niemal wszystkie dzisiejsze czasopisma, katalogi zawierające bieżącą wycenę polskich znaczków wydawanych od 1860 roku wyprzedawały się w ilościach dorównujących lekturom szkolnym, a Poczta Polska w niemałym stopniu żyła z abonamentów, jakie wykupowali zapaleni filateliści.
Czytaj także: Kiedyś to było hobby naszych rodziców. Dziś jest świetną inwestycją, na której wielu się bogaci
Klaser można było wtedy znaleźć w niemal każdym mieszkaniu. I był on niemało warty. – W latach 70. mój brat za kolekcję znaczków PRL kupił 40 proc. posiadłości w Radości oraz 4 tys. m kw. Placu, 200 m kw. domu i stróżówkę – opisywał Marek Czelej, ekspert i właściciel jednego z ostatnich sklepów filatelistycznych w Warszawie.

Wszystko jednak zmieniło się wraz z nadejściem epoki komputerów.

– Zmienił się styl życia i dostępność. Dostępność w tym sensie, że znaczki były rodzajem okna na świat, a dziś za stosunkowo niewielkie pieniądze można objechać cały glob. Nie ma powodu, żeby siedzieć w domu przy lampce i oglądać jakieś znaczki – opowiadał w rozmowie z INNPoland.pl Zbigniew Korszeń, rzeczoznawca Polskiego Związku Filatelistów.