Otwierasz oczy i od razu chwytasz za telefon. W drodze do pracy słuchasz podcastu, a później przez osiem godzin wpatrujesz się
w ekran komputera, czasem przenosząc wzrok znów na swojego smartfona. Wieczorem kładziesz się na kanapie i włączasz serial. Czujesz się przytłoczony, przebodźcowany i nie masz na nic czasu. Nadchodzi zmęczenie technologią. Firmy technologiczne spotykają się ze ścianą podczas rozwijania AI, młodzi ludzie opuszczają aplikacje randkowe na rzecz spotkań na żywo, a usługi oparte na kontakcie z drugim człowiekiem powoli zyskują miano dobra luksusowego. Co nas czeka w 2025 roku?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przed Sylwestrem pytałam przyjaciół o ich postanowienia noworoczne. Kilkukrotnie usłyszałam o większej ilości czasu dla siebie, a mniejszej przed ekranem.
Na dobre uwikłaliśmy się w technologię. Trudno wyobrazić sobie dzień bez telefonu
w ręku. Bo to nie tylko rozrywka i narzędzie, które umożliwia bezmyślne scrollowanie. Ale i: płacenie, sprawdzenie godziny odjazdu autobusu, pogody czy kontakt z bliskimi.
Tego robi się naprawdę sporo. Efektem jest podnoszenie telefonu średnio 205 razy
w ciągu dnia. To wynik Amerykanów. Sprawdzam swój i widzę, że zależnie od dnia waha się w granicach 70-170 aktywacji ekranu. Raport Digital 2022 agencji We Are Social uzupełnia te informacje o dane dotyczące średniego czasu spędzanego przed ekranem smartfona w Polsce. To 4 godziny 48 minut.
Efekt? Choć naprawdę trudno go zmniejszyć, coraz więcej osób jest tym zmęczona. Mówią o tym też przedstawiciele pokolenia Z, którzy często wychowali się z telefonem
w ręku.
Nie bez powodu wśród kandydatów na Młodzieżowe Słowo Roku 2024 znalazł się brainrot, co dosłownie oznacza "gnicie mózgu". To jednak przede wszystkim sposób na określenie treści i stylu komunikowania się charakterystycznego dla przedstawicieli pokolenia Alfa (osoby urodzone po 2010 roku), którzy bez przerwy są podłączeni do TikToka. Brainrot to ciągłe przeglądanie bezwartościowych treści w mediach społecznościowych. Oczywiście określenie wyśmiewa tę praktykę, a osoby, które go używają, zdają sobie sprawę ze szkodliwego wpływu scrollowaniana ich mózgi.
Szczerze mówiąc, to już coś.
Czytaj także:
Wszystko to, czego możesz dotknąć
Do tego dochodzi trwająca od lat fascynacja młodych osób aparatami analogowymi
i nostalgia za latami 2000., która jeszcze do niedawna była mocno zauważalna w modzie. To przecież czasy, gdy media społecznościowe stawiały pierwsze kroki w przestrzeni internetowej.
Sama z przyjemnością oglądam filmy i seriale sprzed ponad 20 lat, kiedy życie głównych bohaterów nie jest jeszcze podporządkowane social mediowym trendom, a ci zamiast scrollować niekończący się feed aplikacji, po prostu spędzają samotny czas, myśląc, czy spacerując. Niby nic wielkiego, ale z perspektywy osoby, która czasy bez telefonu kojarzy z dzieciństwem, za każdym razem mnie to fascynuje.
Nieograniczony dostęp do tego, co cyfrowe, szybkie i nienamacalne stał się powodem romantyzowania wszystkiego, co jest zupełnie odwrotne. Tym samym pokolenie Z stało się głównym motorem napędowym szybko rozwijającego się rynku muzyki analogowej i książek drukowanych w USA i Wielkiej Brytanii. W 2022 roku w Stanach Zjednoczonych wprowadzono 122 wydania drukowane, to dwukrotnie więcej niż w 2020 roku. Trend się utrzymuje i choć w Polsce wydawnictwa czy księgarnie od lat przegrywają walkę z tym, co oferuje internet, mam ogromną nadzieję, że do nas trend również zdąży dotrzeć.
Człowiek jako dobro luksusowe
Nie tylko przedmioty, które oferują nam fizyczne doświadczenia, jesteśmy w stanie docenić na nowo. W czasach ogromnej samotności, gdy technologia często pośredniczy
w kontaktach z innymi ludźmi lub je w całości zastępuje, druga osoba staje się luksusem, a interakcja z nią ekskluzywnym doświadczeniem.
Wiem, jak to brzmi, ale czy jest jeszcze ktoś, komu nie pojawiła się reklama lekcji języka obcego z nauczycielem AI, do kogo nie zadzwonił bot z pytaniem o to, czy mieszkamy w domu jednorodzinnym i nie planujemy zakupu paneli fotowoltaicznych lub czy ktoś jeszcze ma opory przed korzystaniem z kas samoobsługowych?
Czytaj także:
Sytuacja, kiedy to drugi człowiek pomaga ci znaleźć rozwiązanie twoich problemów, w najbliższych latach będzie coraz rzadsza i tym samym będzie uchodziła za dużo bardziej luksusowe doświadczenie. Chcesz kupić jeansy w sieciówce? Zapraszamy do kasy samoobsługowej. Luksusową torebkę? Usiądź, a ekspedientka zaraz przyniesie ci kawę.
W natłoku zautomatyzowanych doradców, porady ludzkich ekspertów będą w cenie jak nigdy dotąd. A usługi, których dostawcą jest człowiek, staną się tym, na co będą mogły pozwolić sobie głównie osoby zamożne.
Meet cute – sposób na nawiązanie głębokiej relacji
Technologia na dobre uzależniła nas od siebie w czymś, co teoretycznie jest najbardziej ludzkie – w sferze uczuciowej. Około 1/5 zaangażowanych związków osób poniżej 29 roku życia rozpoczęła się dzięki aplikacjom randkowym. Inne badanie z 2023 roku mówi o tym, że 77 proc. osób w wieku 16-29 lat i 66 proc. osób w wieku 30-49 lat było na randce z osobą poznaną online i właśnie w ten sposób poznaje się dziś większość par.
Niekończące się przewijanie w lewo i zmiana kierunku raz na jakiś czas, dziesiątki niezręcznych rozmów i kilka nieudanych randek spowodowało, że coraz większą popularność zyskuje trend meet cute. To określenie odnosi się do przypadkowego, uroczego spotkania, które może przerodzić się w relację romantyczną.
Meet cute to kolejny przejaw nostalgii za tym co fizyczne, spontaniczne
i niewymuszone. Przypadkowe spotkanie, choć może wiązać się ze stresem, nie jest obarczone presją odpowiedniego skonstruowania profilu w aplikacji randkowej
i zaprezentowania się z jak najlepszej strony. A przecież wybór odpowiednich zdjęć czy opisu może pochłonąć godziny.
Czytaj także:
Więcej czasu offline
Gloryfikowanie doświadczeń analogowych, poznawania ludzi w świecie offline i kontaktu fizycznego idzie w parze z ogólnym zmęczeniem technologią i byciem stale podłączonym do internetu. Coraz więcej osób zaczęło odczuwać, że nadmiar bodźców to krótka droga do poczucia permanentnego zmęczenia i bycia w ciągłym biegu.
Po okresie szybkiego zachłyśnięcia się możliwościami, jakie daje nam bycie online, płynnie przeszliśmy do momentu, kiedy częściej mówimy o zagrożeniach niż zaletach z tym związanych. Emocje opadły, a my ocknęliśmy się, dopiero kiedy telefon zaczął przypominać nam, że bierzemy go do ręki w ciągu dnia 200 razy. Po odjęciu ośmiu godzin snu wychodzi na to, że smartfon ląduje w naszej dłoni średnio co 5 minut.
Odpowiedzią na przytłoczenie technologią jest filozofia slow tech, która promuje bardziej zrównoważone, etyczne i świadome podejście do technologii. Zachęca do refleksji nad długoterminowym wpływem technologii na jednostki, społeczeństwo
i środowisko.
Chęć ograniczania czasu spędzanego przed ekranem widać również we wzrośnie liczby powstających różnego rodzaju klubów, które często z dumą podkreślają swój stacjonarny charakter. Do wielu przynależność bywa płatna. Niektóre, takie jak warszawski Klub Sztuk oferują uczestniczkom i uczestnikom wspólne spędzanie czasu przy rękodziele, inne, jak chociażby Studio 225, skupiają członkinie i członków wokół warsztatów, wykładów i konsultacji.
Pisanie jak lepienie z gliny
W fazie zachłyśnięcia się szybkim rozwojem technologicznym, wielu nauczycieli doszło do wniosku, że sposobem na uatrakcyjnienie lekcji może być wykorzystanie dobrodziejstw tego postępu. Pojawiły się interaktywne tablice, tablety i quizy, do których każdy uczeń może dołączyć skanując wyświetlany QR kod.
Czytaj także:
"The New York Times" donosi o przypadkach przedszkoli, w których dzieci korzystają jedynie z iPodów, bo ich okręgi szkolne wycofały książki i materiały do nauki pisania
w wersji papierowej po przejściu na wyłącznie cyfrowe programy nauczania. "Jestem zaniepokojona poziomem technologii, który wpoiliśmy im, że jest normalny" – mówi jedna z nauczycielek cytowana przez amerykański dziennik.
Kiedy czytam o takich sytuacjach, coraz intensywniej zastanawiam się nad przyszłością umiejętności ręcznego pisania. Czy ta z czasem zaniknie, a nasze prawnuki będą uczyć się pisać jedynie w celu kultywowania tradycji lub będzie to element zajęć manualnych traktowany na równi z haftowaniem czy lepieniem naczyń z gliny?
Nic co ludzkie nie jest mi obce
Nasze technologiczne przeciążenie i docenianie drugiego człowieka zbiega się z momentem, kiedy to coraz więcej ekspertów pracujących nad rozwojem sztucznej inteligencji przyznaje, że tempo prac zaczyna zwalniać, a AI w takim wymiarze jak dziś, nie może być ulepszana w nieskończoność.
Do niedawna funkcjonowało przekonanie, że większa ilość danych, na których szkolony jest model, świadczy o lepszych wynikach. Firmom takim jak OpenAI i Google kończą się jednak dane używane do trenowania systemów sztucznej inteligencji.
Google przyznało też, że ostatnio wyniki trenowania kolejnych modeli wcale nie przekładają się na rosnące korzyści. Ta przysłowiowa ściana podważa założenie, że następna generacja modeli AI będzie znacznie inteligentniejsza od tych, które istnieją obecnie. Prawdopodobnie nowy rok nie przyniesie tylu przełomów w świecie AI co poprzedni, kiedy to co miesiąc słyszeliśmy o nowym, lepszym narzędziu.
Uwaga big techów skierowała się więc nie na algorytmy, które mają wykonywać nasze polecenia jeszcze szybciej, dokładniej i bardziej "ludzko", ale na rozwijanie agentów AI, którzy będą mogli przejąć nasz komputer i wykonywać na nim za nas rozmaite czynności.
Czytaj także:
Co nas najbardziej przekonuje do nowej technologii? Jej ludzka strona. Minęły czasy, kiedy to my musimy głowić się nad opanowaniem jej języka. Dziś to technologia coraz bardziej upodabnia się do człowieka, mówi naszym językiem i jest tworzona tak, byśmy bez czytania przewodników czy instrukcji mogli z niej korzystać w sposób naturalny. Zdjęcia, nagrania, głos, kreatywność i poczucie humoru. Coraz częściej "człowiek" po drugiej stronie okazuje się być jedynie algorytmem.
W zalewie treści generowanych przez AI i technologii, które mają imitować kontakt
z człowiekiem, to właśnie spotkanie z drugą osobą będzie najwyższą wartością.
A mail z literówką wywoła większy uśmiech niż perfekcyjny głos po drugiej stronie słuchawki.