Korzystasz z TikToka? Youtube zapłaci ci, żeby tego nie robić

Konrad Siwik
Choć TikTok z każdym dniem przestaje być tak cringe'owy, jak kiedyś, wciąż wielu ludzi uważa, że na tej platformie nie ma dla nich miejsca. Tych, którzy już publikują w serwisie lub planują to robić, Youtube przekonuje – chodźcie do nas, a damy wam zarobić.
YouTube chce być jak TikTok. fot. youtube
TikTok podbija nie tyle serca, ile umysły nastolatków chwalących się nowymi układami tanecznymi do k-popowych piosenek i cukierkowych “rapów”. Również marki coraz chętniej reklamują się na chińskiej platformie.
YouTube najwyraźniej pozazdrościł sukcesu swojemu młodszemu koledze od krótkich pionowych filmików i ogłosił start swojego odpowiednika. Konkurencyjna funkcja Shorts jest jak na razie w fazie testów, ale serwis już szuka argumentów, żeby przekonać przyszłych użytkowników do przesiadki z TikToka.
Kalifornijski serwis zamierza w przyszłym roku płacić twórcom publikującym shortsy. Jest jednak pewien warunek. Muszą to być oryginalne treści, które nie pojawią się w żadnym innym serwisie – w tym na TikToku czy Instagramie.


Wielki czerwony przycisk play wyłoży na ten cel 100 mln dolarów (ponad 374 mln zł). Nie podano jednak konkretnych kwot, które otrzymają youtuberzy za publikowanie “króciaków”.

Pieniądze z reklam

YouTube raczej nie będzie miał problemu ze znalezieniem takiej kwoty. W końcu na platformie już niebawem ma pojawić się jeszcze więcej reklam, które mają przekonywać do dokonania zakupy w czasie rzeczywistym.

Nowe rozwiązanie zostało określone jako brand extensions, czyli rozszerzenie marki. Mechanizm ma w czytelny i wygodny sposób pozwolić na kupowanie już podczas oglądania reklamy wyświetlanej na YouTube.

Funkcja początkowo pojawi się w inteligentnych telewizorach, ale raczej nikt nie będzie zdziwiony, gdy wkrótce zobaczymy je także w przeglądarkach i smartfonach.