“Mieliśmy dom, a teraz domu nie mamy”. Sąsiadka wyburzyła im pół budynku
Dom stał pośrodku dwóch działek, więc miał dwóch właścicieli. Jedni planowali się do niego wprowadzić, ich najbliższa sąsiadka - sprzedać swoją część. Finał sprawy jest taki, że teraz na pograniczu obu parceli stoi tylko pół domu. Resztę wyburzono.
Dom na dwóch działkach
O sprawie donosi Interwencja Polsatu. Do konfliktu sąsiedzkiego doszło w miejscowości Starościce w gminie Milejów w powiecie łęczyńskim. Centrum konfliktu stał się dom, który stał na dwóch działkach, należących do odrębnych osób.W październiku ubiegłego roku państwo Kysowie kupili działkę wraz z częścią budynku. Wzięli na ten cel kredyt, następnie zaczęli remontować swoją część domu. Włożyli w to oszczędności życia.
Małżeństwo planowało zamieszkać tam już w wakacje. Ich plany zostały jednak dosłownie zrujnowane, bo będąca właścicielką pozostałej części budynku postanowiła go zburzyć.
Kobieta na stałe przebywa w Niemczech. Swoją część działki zamierzała sprzedać, dom z dwoma właścicielami odstraszał jednak potencjalnych kupców. Udało się jej jednak zdobyć zgodę na wyburzenie - nie tylko na rozbiórkę należącej do niej części, lecz na cały dom.
Ekipa, która przystąpiła do prac, poprosiła by przyjechał geodeta i dokładnie wyznaczył przebieg granicy obu działek. Następnie rozebrano jedynie tę część budynku, którego właścicielką była zleceniodawczyni prac.
Pół-domu
– Tragedia. Mieliśmy dom, a teraz domu nie mamy. Nie mamy gdzie mieszkać – żali się pan Mikołaj Kys.Problemy z sąsiadką zaczęły się na początku roku.
– Zaproponowała nam, żebyśmy kupili od niej tę działkę za 200 tysięcy. Nie stać nas na to. Wcześniej proponowała 4 tysiące za wyburzenie tej naszej części budynku – opowiada jego żona, pani Kamila.
Państwo Kysowie mają żal do sąsiadki i urzędników. Ich zdaniem starostwo, wydając decyzję o rozbiórce, popełniło błąd - nie sprawdziło, kto faktycznie jest właścicielem budynku.
– Nie sprawdzić w dokumentach, mapkach, że jest jeszcze inny właściciel... Że jeszcze urzędnicy w pozwoleniu na wyburzenie wpisali moją działkę, działkę, która do mnie należy – żali się pani Kamila.
Sprawą zajęła się policja. Państwo Kysowie o swoją przyszłość zamierzają walczyć w sądzie. Nie mają gdzie mieszkać, a kredyt zaciągnięty na działkę i dom będą spłacać latami.