Nie uwierzycie, ile może kosztować monstera. Ceny roślin szaleją podczas pandemii

Mateusz Czerniak
Pandemia w jednej strony wyhamowała rynek kwiatów ciętych (brak okazji do wręczania), ale z drugiej pozwoliła rozwinąć skrzydła sprzedawcom roślin doniczkowych. Polacy bowiem siedząc w domach, chcieli w nich jak najwięcej zieleni.
Rośliny doniczkowe mogą być dobrą inwestycją. Brina Blum / Unsplash
– W okresie pandemii przez cały rok bardzo dobrze sprzedawały się kwiaty i rośliny balkonowe, rabatowe i do ogrodów, a także doniczkowe. Pierwszy lockdown był szokiem dla producentów i sprzedawców roślin. Zwłaszcza producenci kwiatów ciętych mieli trudności, branża miała zastój z powodu braku imprez rodzinnych, wyjść, wydarzeń, na które kupowało się bukiety - stwierdziła w rozmowie z Business Insiderem Anna Kaszewiak z Rynku Hurtowego Bronisze.

Martyn Drozda, właściciel internetowego sklepu z roślinami Zielony-Parapet.pl, stwierdził natomiast, że od początku pandemii zaobserwowali wzrosty rzędu 200 proc. w stosunku do roku ubiegłego.


Jak pisze Business Insider, są takie rośliny, które można potraktować jako inwestycję i odsprzedać po kilku latach za dużo wyższą cenę. Dotyczy to kolekcjonerskich roślin, które są dostępne w limitowanych ilościach, np. Monstera Variegata, Philodendron Pink Princess. Wieloletnie duże okazy tej pierwszej potrafią kosztować nawet 3-4 tys. zł.

Za sadzonkę tej drugiej z różowymi przebarwieniami na liściach w portalu OLX trzeba zapłacić nawet 300 zł.

– Najdroższą monsterą, o której udanej sprzedaży poinformowali nas użytkownicy serwisu, była Monstera adansonii variegata, sprzedana za 14 tys. zł. Drugi rekord cenowy należy do reprezentantki tej samej odmiany, którą sprzedano za 12 tys. zł - stwierdziła Paulina Rezmer z poratlu OLX.

Artefakty z PRL-u. Na tych przedmiotach można zarobić

Nie tylko rośliny zyskują w ostatnim czasie na wartości, ale także antyki z okresu PRL. Choć sporo tego typu przedmiotów wyrzucamy na śmietnik jako kiczowate i badziewie, to część z nich może się okazać drogimi antykami, lub poszukiwanymi przedmiotami kolekcjonerskimi.

By odróżnić ziarno od plew trzeba jednak oka eksperta.

– PRL przeżywa ostatnio swój renesans. Oczywiście nie jako ustrój, tylko określony styl designu i okres. Istnieje wiele kategorii przedmiotów, często codziennego użytku, które mocno zyskują dziś na wartości kolekcjonerskiej. Kiedyś posiadanie ich było obciachem i lądowały na śmietnikach, a teraz znów powracają do łask jako poszukiwane perełki – mówi nam Jacek Pilachowski, menedżer warszawskiego Muzeum Życia w PRL.

Ekspert mówi nam, na jakie przedmioty trzeba zwrócić szczególną uwagę podczas poszukiwania PRL-owskich skarbów.