W zasięgu rażenia ma mieć pół Polski. Nad taką technologią pracuje Białoruś

Redakcja INNPoland
Jeżeli wydaje się wam, że sprzęt białoruskiej armii to stara broń radziecka, jesteście w ogromnym błędzie. Nasz wschodni sąsiad jest uzbrojony w nowoczesny system rakietowy, który ma zasięg około 300 kilometrów.
Wyrzutnia systemu Polonez podczas parady Dnia Niepodległości Białorusi, 3 lipca 2017. Fot: Mil.ru, CC BY 4.0.

Rakiety Polonez

Polonez to nowoczesny system rakietowy, przyjęty do uzbrojenia w 2016 roku. Broń ma być efektem współpracy Białorusi i Chin, które dostarczyły – co najmniej – technologię produkcji rakiet A200. Broń robi wrażenie - 8-prowadnicowa wyrzutnia może atakować jednocześnie 8 niezależnych celów.

Jak czytamy w wp.tech, chociaż dokładne warunki współpracy nie są znane, to jednak po działaniach Białorusi widać, że obok licencji pozwalającej na produkcję systemu, musiała również nabyć możliwość samodzielnego rozwoju i modyfikacji zakupionego uzbrojenia.


Pierwsze doniesienia na temat Poloneza podawały zasięg o wartości 200 km. Białorusini przeprowadzili jednak udane testy atakowania celów oddalonych o 280, a nawet 300 km. Jak uważają eksperci, wprowadzeniu Poloneza na uzbrojenie towarzyszy ewolucja białoruskiej koncepcji użycia broni rakietowej.
wp.tech

Dotychczasowe porażenie celu, zapewniane przez dużą liczbę ciężkich rakiet kalibru 300 mm (jak w przypadku systemu Smiercz) czy 220 mm (Uragan) jest zastępowane możliwością precyzyjnego uderzenia na duże odległości, znacznie przekraczające możliwości wcześniejszych systemów.

W praktyce, w przypadku strzału na 300 kilometrów, oznacza to celność na poziomie 30 metrów.

Incydent na Białorusi

Polski rząd ma zamiar zakazać samolotom LOT przelotów nad terytorium Białorusi. Nasi parlamentarzyści wzywają też do nałożenia sankcji na reżim Łukaszenki i bezwarunkowego zwolnienia Ramana Pratasiewicza oraz innych więźniów politycznych.

Decyzja to efektem niedzielnego incydentu związanego ze zmuszeniem do lądowania samolotu lecącego z Aten do Wilna, na którego pokładzie przybywał opozycyjny dziennikarz Raman Pratasiewicz.
Łotewski portal internetowy Delfi dotarł do pasażerów tego samolotu. Jeden z nich opisał reakcję Pratasiewicza na awaryjne lądowanie w Mińsku. Mężczyzna miał najpierw wpaść w panikę, zacząć się trząść, a na pytanie, co się stało, miał odpowiedzieć "czeka mnie tutaj kara śmierci".