"Próbowano mnie zamordować przy pomocy TEGO". Tę historię o odstraszaczu kun warto przeczytać

Redakcja INNPoland
“Gdybym był epileptykiem, dostałbym ataku epilepsji, gdybym był psem, wyłbym z bólu, gdybym był noworodkiem na rękach mamy, uszkodzono by mi słuch i nikt by tego nawet nie zauważył” – tak swoje zetknięcie ze straszakiem na kuny opisuje jeden z internautów. Jak się okazuje, dźwięki wytwarzane przez to urządzenie - chociaż dla większości niesłyszalne - mogą być bardzo szkodliwe.
"Kuna na koniec ogłuchnie, będzie miała wygwizdane na ten wasz straszak" - pisze pan Krzysztof. Fot: 123rf

Straszak na kuny

Po wpisaniu w Google hasła “straszak na kuny” od razu pojawia się kilka wyników. Po wejściu w pierwszy z nich czytamy:

Odstraszacz ultradźwiękowy emituje ultradźwięki w przedziale od 25.000 Hz do 65.000 Hz, emitowane ultradźwięki mają zmienną częstotliwość dzięki czemu zwierzęta nie są w stanie się do nich przyzwyczaić. (...) dźwięki emitowane przez odstraszacz kun Duo-Pro Pestrepeller pozostają poza słyszalnością człowieka.

Z innej oferty dowiadujemy się, że:

Silna fala ultradźwiękowa i migająca dioda LED mają straszyć zwierzęta i skutecznie odpychać, takie jak ptaki, koty, myszy, lisy, skunki, gryzonie, knury, kuny i wiele innych. Bez żadnego efektu chemicznego, podczas gdy nie będzie żadnych szkód dla człowieka i środowiska.

Czy jednak aby na pewno? Jak pisze jeden z użytkowników internetu, z wykształcenia muzykolog, odstraszacz dosłownie go poraził. “W nocy z soboty na niedzielę próbowano mnie zamordować przy pomocy urządzenia widocznego na fotografii” - przekonuje.

Pamiętacie, jak w dzieciństwie słyszeliście, że telewizor piszczy, a dorośli mówili, że nic nie piszczy? Nie, nie zdawało się wam. Telewizor piszczał. Po prostu wasze uszy odbierały wyższe dźwięki niż uszy dorosłych. Z wiekiem nasz słuch stopniowo niszczeje i tracimy zdolność słyszenia wysokich dźwięków.

Zwierzęta odbierają takie same fale dźwiękowe co ludzie, miewają za to inaczej nastawione odbiorniki niż my: psy (i dzieci) słyszą dźwięki, które są za wysokie, żeby przeciętny człowiek mógł je usłyszeć, to tak zwane „ultradźwięki”.

(...) Niektóre buczenia i piski są dla ciebie niesłyszalne, ale to nie znaczy, że ich nie słychać… i że nie są niebezpieczne.

Ultradźwięki

Ultradźwięki wchodzące w skład hałasu ultradźwiękowego mogą wnikać do organizmu przez narząd słuchu oraz przez całą powierzchnię ciała - czytamy w pracy dr Jadwigi Helbin z Katedry Epidemiologii i Medycyny Zapobiegawczej Uniwerystetu Jagiellońskiego.
dr Jadwiga Helbin
"ŚRODOWISKOWE CZYNNIKI FIZYCZNE WPŁYWAJĄCE NA ORGANIZM CZŁOWIEKA"

Stwierdzono ujemny wpływ działania ultradźwięków na narząd przedsionkowy w uchu wewnętrznym, który objawia się bólami i zawrotami głowy, zaburzeniami równowagi, nudnościami, sennością w ciągu dnia, nadmiernym zmęczeniem.

Ultradźwięki w poważnym natężeniu mogą mieć jednak dużo poważniejsze działanie ogólnoustrojowe, takie jak zaburzenia hormonalne, zwyrodnienie lub uszkodzenie narządów zmysłów, a nawet pobudzające nowotwory.
dr Jadwiga Helbin

W profilaktyce szkodliwego działania hałasu ultradźwiękowego obowiązują takie same wymagania i zasady jak w przypadku hałasu. Przy narażeniu na ultradźwięki należy zwiększyć częstotliwość badań lekarskich, tzn. wykonywać je co 2 lata.

– Nazwać potężny głośnik ultradźwiękowy „straszakiem na kuny”, to jak nazwać cyjanek potasu „trutką na szczury”, a jazdę po pijaku 200 km/h w terenie zabudowanym „nieostrożnością” – kontynuuje swój wywód pan Krzysztof.

Dzikie zwierzęta sobie pójdą. Kuzyn muzykolog napisze długiego posta na fejsie. Ale głośnik nieodwracalnie zniszczy słuch dzieciom śpiącym przy otwartym oknie, psom w budzie, chomikom w klatce i tym podobnym istotom zmuszonym przebywać w jego otoczeniu – kwituje.