W Polsce nie ma komu sadzić truskawek. Sławny plantator kończy z uprawą

Krzysztof Sobiepan
Ceny truskawek i tak bywają zawrotne, a z roku na rok może być coraz gorzej. W Polsce cały czasu ubywa upraw tych owoców. W tym roku ostatnie zbiory zarządził nawet Truskawkowy Dziadek – sławny plantator stwierdził, że "sił już brak".
O truskawki będzie coraz trudniej. Polscy rolnicy z nich rezygnują. Fot. 123rf.com

Truskawkowy Dziadek kończy uprawę

Owoce Truskawkowego Dziadka rok w rok rozchodziły się jak świeże bułeczki. A jednak zdecydował się zrezygnować z interesu. Jak wielu innym, pandemia ostro dała mu się we znaki.

– Kolejne nasadzenie wiązałoby się z zaangażowaniem na kolejne pięć lat, a mnie trochę Covid-19 pogonił. Nie chorowałem, ale byłem w Irlandii i odczułem obostrzenia związane z wirusem. Powiedziałem sobie: dosyć. Sił brakuje – mówi w wywiadzie z serwisem Money.pl pan Bogumił, znany też w internecie jako Truskawkowy Dziadek.

Po ok. 5 latach uprawy truskawek trzeba "zresetować" pole, czyli jeszcze raz zapełnić je nowymi sadzonkami owoców. – To jest ogromny koszt. Wymaga nawet 20-30 tys. sadzonek, które wykupywałem z wykwalifikowanego źródła – tłumaczy Dziadek.


Natura miała jednak nieco inne plany. – Niestety, nie powiadomiłem truskawek o mojej decyzji [o zamknięciu – przyp. red.], a te wzięły i zakwitły na wiosnę jak zwariowane. I co miałem zrobić? – pyta plantator.

Coraz mniej upraw truskawek

Pan Bogumił jest może bardziej rozpoznawalny, ale nie jest jedynym rolnikiem, który skończył z truskawkami. Dane Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa są nieubłagane – wskazuje portal sad24.pl.

Jeszcze w 2020 roku truskawki rolnicy uprawiali na 37 763 hektarach. W 2021 roku było to już tylko na 29 634. Areał upraw tego owocu w Polsce spadł więc aż o 21 proc. w porównaniu rok do roku. A tendencja spadkowa utrzymuje się już od paru lat.

Powody są różne. W ostatnich latach brakuje chętnych do pracy osób, bo to ciężki kawałek chleba. Wyjątkowo trudno o pomoc na polu jest też przez pandemię Covid-19. W tym roku mieliśmy zimną wiosnę, więc owoce trzeba było docieplać. Zbiory truskawek były mniejsze, a ceny owocu na przetwory są już tak niskie, że hodowcy powoli dopłacają do interesu.

– Pięć lat temu, kiedy to weszła polityka cenowa czy zmowa cenowa, jak to niektórzy mówią, zaczął się taki krach na rynku, że naszym rolnikom polskim przestało się to opłacać – tłumaczy prezes Stowarzyszenia “Korycinianki” Dorota Krynicka.
Czytaj także: Zwolniona z pracy w Dino za truskawki. Nie chciała, by poszły do śmietnika

Polskie truskawki za 50 zł/kg

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, ceny polskich truskawek jeszcze niedawno szybowały jak odrzutowce. W końcówce kwietnia na targi trafiły pierwsze krajowe truskawki, wyhodowane w ogrzewanych szklarniach. Ich ceny tradycyjnie nie należą do najniższych – ale w tym roku są szczególnie wysokie.

W hurtowaniach kosztowały one 20-30 zł za kilogram – co oznacza, że ich cena w sklepie mogła dojść nawet do 50 zł za kilogram. W ostatnich latach na początku sezonu cena hurtowa na początku sezonu wynosiła 18-25 zł.

Raczej nie ma też co wypatrywać znacznych obniżek cen w kolejnych tygodniach. Tłumaczy to w rozmowie z WP Jacek Wysocki, plantator truskawek z Mazowsza.
Jacek Wysocki

To będzie bardzo nietypowy rok w branży. Przy tak chłodnej pogodzie, jak teraz, owoce uprawiane bez osłon pojawią się może za 6 tygodni. Truskawki spod osłon będą długo trzymać hurtową cenę około 20-30 zł za kilogram. To oznacza, że nie będzie "górek" nadpodaży i wymuszonych nimi spadków cen. Trudno mi powiedzieć, ile będą kosztować truskawki w detalu, tanio nie będzie.

Dodatkowym problemem jest też epidemia. Wiele plantacji jest zapuszczonych po tym, jak w ubiegłym roku nie mogły znaleźć pracowników – przez co ich moce przerobowe w nowym sezonie są o wiele mniejsze.
Czytaj także: Miłośniku truskawek, chwyć się za portfel. Tegoroczne ceny zwalą cię z nóg

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl