Ofiary oszustw na OLX to nie "debile". Ten list oszukanej daje sporo do myślenia

Krzysztof Sobiepan
Nie, wcale nie trzeba być "debilem", by paść ofiarą oszustwa w internecie. Świadczy o tym list adwokatki, która mimo najlepszych chęci i doświadczenia w pracy z przestępcami dała się nabrać i straciła środki. W emocjonalnym liście wskazuje, jaką spychologię uprawiała policja i jak potraktowały ją banki.
Wystarczy jeden zły ruch albo chwilowy brak czujności - by dać się nabrać oszustowi nie trzeba być głupim. Fot. pexels.com

Ofiarami oszust na OLX paść może każdy

Wbrew (strasznie smutnej i błędnej) obiegowej opinii, osoby, które dały się oszukać na OLX to nie są "debile" i wcale nie "należało im się". Przyczyn i powodów, z jakich ktoś dał się nabrać jest wiele – tłumaczy redakcja Niebezpiecznika.

Spece od cyberbezpieczeństwa po raz kolejny przypominają, że na OLX łatwo spotkać oszustów i przytaczają ciekawy list swojej czytelniczki. Na pewno nie jest to "głupia" osoba, bo na co dzień jest prawniczką. W codziennej pracy też musi więc radzić sobie z oszustami. A jednak i ona uległa socjotechnikom używanym przez cwaniaków z serwisu z ogłoszeniami.


"Minęło kilka dni, więc zdążyłam ochłonąć, choć wbrew pozorom, do śmiechu mi nie jest. Ja, adwokat, mający styczność z przestępczością, w tym przestępczością zorganizowaną – mogłam stracić prawie wszystkie środki. Dlaczego? Bo chciałam, żeby 'było szybciej', żeby ktoś nie stracił środków przelanych 'na konto OLX'. Myślałam mnie nikt nie oszuka, a jednak – oszukał" – pisze kobieta.

Wszystko zaczęło się niewinnie.

"Nie miałam obaw wystawiając przedmiot na OLX. Bo i co złego może się stać? Tym bardziej, że chciałam środki przekazać na szlachetny cel. Teraz pewnie pomyślicie “o nie, kolejna głupia baba z OLX”. No i co gorsza, macie racje" – kaja się ofiara.

Jak wskazuje adwokat, nic nic nie wzbudziło jej wątpliwości i podała dane swojego konta bankowego, na które oszust miał przelać odpowiednią kwotę. Sęk w tym, że posłużyły one do przejęcia jej pieniędzy. Bez żadnej zapowiedzi jej codzienność zaczęła się walić wokoło.

"Nikomu nie życzę doświadczania emocji, których ja doznałam w ubiegłym tygodniu kiedy widziałam, że z mojego konta znikają środki i kiedy zaczęłam dostawać od banku informacje w j. angielskim o tym, że ktoś podłącza urządzenie do mojego konta, instaluje BLIK i próbuje zmienić wysokość limitu" – relacjonuje.

W parę dni potem okazało się, że numer wciąż jest aktywny i nadal oszukuje.

"Wsiadłam w samochód, pojechałam na komisariat. Myślę – może coś się da z tym zrobić. Otóż nie, usłyszałam: 'tego nie da się zrobić'. Skontaktowałam się z cyberpolicją. Pomyślałam – wreszcie ktoś coś zrobi albo – chociaż spróbuje, to dla mnie tak cholernie ważne. Mogłam i nadal mogę rzucić wszystko, jechać gdzie trzeba, aby coś zrobić. No ale nie, jednak nie. Jednak 'nic się nie da zrobić'. A tak w ogóle, to telefonów od ciebie odbierać nie będziemy, bo nas męczysz – pisze czytelniczka Niebezpiecznika.

Jak wskazuje adwokat, oszust wykorzystał aż dwie jej karty. Często cwaniacy pytają o kolejne dane, bo pierwsze "nie zadziałały". A chodzi oczywiście o maksymalizację ukradzionej sumy. Jeden z banków sam zareagował i zablokował podejrzaną transakcję. Drugi nie podjął akcji i pieniądze przepadły.

Redaktorzy Niebezpiecznika przypominają, by szczególnie uważać na fałszywe transakcje z OLX. Gdy ktoś zachęca nas do przeniesienia konwersacji poza serwis, wysyła nam linki do OLX (które są podrobione), pyta o dane takie jak PESEL i nazwisko panieńskie matki lub gdy chce zapłacić, ale potrzebuje danych naszej karty z kodem bezpieczeństwa – to znaki, że chce nas oszukać.
Czytaj także: Ich dziupla wygląda jak salon GSM. Policja aresztowała naciągaczy "na dopłatę"

Liczba oszustw na OLX rośnie

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, platforma OLX będąca w pewnym sensie odpowiednikiem polskiego bazarku w cyberprzestrzeni, ma od jakiegoś czasu spory kłopot z phishingiem. Problem urósł do rangi bardzo poważnego, kiedy oszuści zaczęli wplątywać w swój proceder jeszcze inPost. Zapytaliśmy zarówno stronę, jak i Piotra Koniecznego - eksperta do spraw cyberbezpieczeństwa z portalu Niebezpiecznik - co OLX z tym robi i czy robi wystarczająco.

Nie można powiedzieć, żeby strona nic z tym nie robiła - za każdym razem, gdy sprawa kolejnego spektakularnego oszustwa wypływa na światło dzienne, OLX przypomina swoim użytkownikom zasady bezpiecznego korzystania z serwisu. Warta uwagi jest również akcja marketingowa z udziałem Janusza Chabiora i Jana Frycza, którzy w serii zabawnych skeczów przestrzegali użytkowników OLX przed oszustami.

Tylko czy to naprawdę wszystko, co można było zrobić, by zapewnić użytkownikom bezpieczeństwo? Czy to wystarczy w sytuacji, gdy problem zatacza coraz szersze kręgi?
Paweł Świderski
Head of operations OLX.

Zjawisko phishingu faktycznie od pół roku przybrało na sile, użytkownicy naszego serwisu są na nie - niestety - tak samo narażeni, jak osoby korzystające z płatności kartą w internecie, a także z usług kurierskich czy z bankowości elektronicznej. Dlatego razem z instytucjami takimi jak finCERT, policją i bankami mówimy jednym głosem, by w internecie przede wszystkim zachować czujność.

– Z serwisu OLX korzysta miesięcznie 14 mln użytkowników, Rzeczywiście jednak większą część naszych użytkowników nadal stanowią użytkownicy indywidualni i to z myślą o nich uruchomiliśmy usługę Przesyłki OLX – przypomina Paweł Świderski w rozmowie z INNPoland.

Wskazuje, że aby proces był bezpieczny, należy pamiętać o kilku regułach. –Najważniejsza z nich to: Cały proces Przesyłek OLX odbywa się w aplikacji OLXa, nie wolno przenosić komunikacji poza naszą aplikację ani klikać w zewnętrzne linki. Najlepiej nie reagować na wiadomości i linki przesłane z WhatsApp i blokować podejrzane numery – dodaje.
Czytaj także: Tsunami oszustw na OLX. "Firma nie ma kontroli nad tym, co się tak właściwie dzieje"

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl