Ani słowa o BMI! Popularny serwis społecznościowy zakazał reklam odchudzania

Krzysztof Sobiepan
Zakaz wspominania o idealnym modelu sylwetki czy BMI, a także zachęcania do utraty wagi – oto nowe wymagania dla reklamodawców chcących zamieścić banery w serwisie Pinterest. Platforma podkreśla, że jako pierwsza wprowadza totalny zakaz body shamingu .
Portal Pinterest całkowicie zakazał reklam związanych z dietą. Fot. Pexels / Tim Samuel

Pinterest zakazał reklam odchudzania

Popularny serwis stał się, jak sam twierdzi w komunikacie, "jedyną z głównych platform, która zakazuje wszystkich reklam związanych z odchudzaniem". "W ten sposób rozszerzamy naszą politykę reklamową, która od dawna zakazuje body shamingu oraz niebezpiecznych zaleceń i produktów związanych z utratą wagi" – dodają przedstawiciele Pinteresta.
Pinterest jest swego rodzaju "wirtualną tablicą korkową", gdzie użytkownicy mogą przypinać zdjęcia czy grafiki w posegregowanych albumach i wymieniać oraz dzielić się nimi. Około 60 proc. jego użytkowników to kobiety.


Przedstawiciele serwisu podkreślają, że reklamy dot. zdrowego trybu życia, fitnessu czy innej aktywności fizycznej nadal będą dozwolone. Zakaz dotyczy jedynie problematyki utraty wagi oraz sugestii, że użytkownicy mogliby stracić parę zbędnych kilogramów.

Nowa polityka została wprowadzona zgodnie ze wskazówkami amerykańskiego Narodowego Stowarzyszenia Zaburzeń Odżywiania (National Eating Disorders Association).
Czytaj także: Facebook zapowiada kontrole. Rozmowy na te tematy będą zabronione

Rady influencerów o odchudzaniu to bzdury

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, porad dietetycznych gwiazd internetu nie należy traktować jak prawdy objawionej.

Nie słuchaj rad o diecie publikowanych w mediach społecznościowych przez blogerów i influencerów. Nie kieruj się także ich zaleceniami treningowymi – ostrzegają brytyjscy naukowcy. Zespół badawczy wziął pod lupę porady wpływowych na Wyspach blogerów i odkryli, że w ośmiu przypadkach na dziewięć są po prostu wyssane z palca.

– Badanie to stanowi dowód na destrukcyjną siłę mediów społecznościowych. Każdy Tom, Dick lub Harry może zabrać się do eteru, opublikować to, co mu się podoba, a jego zwolennicy mu wierzą – podsumował Tam Fry, przewodniczący brytyjskiego National Obesity Forum (Krajowego Forum Otyłości).

Naukowcy z University of Glasgow zajęli się nie wymienionymi z nazwy blogerami udzielającymi porad dietetycznych. Zapewniają, że to osoby bardzo popularne na Wyspach, każdy ma minimum 80 tys. fanów lub obserwatorów w przynajmniej jednym serwisie społecznościowym i prowadzi aktywnego bloga poświęconego tematyce odchudzania.

Okazało się, że tylko jedna z tych osób uzyskała pozytywną opinię naukowców, zawodowo zajmujących się tym problemem. I tylko ta jedna osoba mogła pochwalić się dyplomem dietetyka, dostarczając swoim czytelnikom rzetelnych i dokładnych informacji.

– Odkryliśmy, że większość blogów nie może być uznawana za wiarygodne źródło informacji dotyczących kontroli wagi, ponieważ często przedstawiają oni opinię jako fakt i nie spełniają brytyjskich kryteriów żywieniowych – powiedziała Christina Sabbagh, główna autorka badania.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl