Dodatkowa emerytura po małżonku. Oto nowa propozycja dla emerytów

Krzysztof Sobiepan
Gdy umiera najbliższa osoba, seniorzy muszą znosić nie tylko ból, ale także problemy finansowe. Z dwóch emerytur na życie pozostaje bowiem jedno świadczenie. Najnowszą propozycją Platformy Obywatelskiej jest przeniesienie części emerytury zmarłego na drugą osobę. Ma być to duża pomoc dla kobiet, które często zostają same, z niższą od małżonka emeryturą.
Opozycja proponuje zmiany w systemie emerytalnym. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta

25 proc. emerytury przejdzie na małżonka po śmierci

Po śmierci jednego z małżonków – emerytów, ćwierć emerytury zmarłej osoby będzie przekazywana, jako dodatek, wdowie lub wdowcowi. Taką niecodzienną, ale korzystną dla seniorów zmianę w systemie emerytalnym zapowiedziała Platforma Obywatelska – pisze "Super Express".

Nową inicjatywę zapowiedziały posłanki Marzena Okła-Drewnowicz, Izabela Leszczyna i Joanna Frydrych. Ma być to pomoc głównie dla kobiet, które m.in. szybciej przechodzą na emeryturę, więc mają niższe świadczenia.

– Najczęściej to kobieta zostaje sama, dlatego w sytuacji śmierci współmałżonka, druga osobna powinna móc pobierać dodatek w wysokości 25 proc. jej lub jego emerytury – przekonywała Okła-Drewnowicz.


Jak wskazuje dziennik, dla wdowy z emeryturą minimalną (1067 zł) taki 25-procentowy dodatek byłby dość korzystny. Jeśli zmarły mąż otrzymywał z ZUS 2000 zł, to będzie się jej należało 500 zł. W efekcie emerytura wdowy wyniosłaby 1567 zł.

Czytaj także: ZUS może wstrzymać emerytury. Szykuje się strajk i paraliż Zakładu

Głodowe emerytury z ZUS

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, Osoby, które ukończyły w 2020 r. 35 lat, mogą po wejściu na swoje konto ZUS PUE znaleźć symulację hipotetycznej emerytury obliczoną z samego konta ubezpieczonego oraz z konta i subkonta w ZUS.

W ten właśnie sposób można sprawdzić wysokość swojej emerytury – jednak informacje, które na swoim koncie zobaczyło wiele osób, wcale nie napawają optymizmem. Jak podaje "Super Express", doświadczony 35-letni kucharz z Warszawy, który pracuje w gastronomii od 17 lat, dowiedział się, że po przejściu na emeryturę może liczyć zaledwie na... 160 zł.

"To nie żart, tylko efekt stworzonego w Polsce systemu pracy, gdzie w wielu branżach ludzie przez lata pracują na umowach śmieciowych" – smutno konstatuje gazeta.

Niewiele lepiej przedstawia się sytuacja 40-letniej doktorantki warszawskiego SGGW (otrzyma ona niecałe 600 zł emerytury) oraz fryzjera z Łodzi z 10-letnim stażem pracy (jego emerytura będzie wynosiła ok. 400 zł).
Czytaj także: Dzisiejszych 35-latków czekają głodowe emerytury. Dostaną od ZUS marne ochłapy

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl