Rząd bierze się za "drifciarzy". Za nielegalne wyścigi będą punkty karne

Aleksandra Jaworska
Nielegalne wyścigi są zmorą niemal całej Polski. Już niedługo popularny drift na nocnych ulicach miast skończy się nie tylko mandatem, ale i punktami karnymi. Rząd zapowiada wojnę.
Rząd chce walczyć z nielegalnymi wyścigami i ekstremalną jazdą. Fot. 123RF/abdulrazaklatif

Nielegalne wyścigi będą karane

W samej warszawskiej drogówce brakuje funkcjonariuszy, by rozprawić się z procederem wyścigów. Odbywają się nocami, zwłaszcza z czwartku na piątek i z soboty na niedzielę. Wkrótce (od 1 grudnia) ich uczestników ma spotkać dodatkowa dolegliwość: punkty karne.
Takie założenie przyjął rząd, szykując projekt nowelizacji dla kierowców. Ile punktów ma przybyć na koncie? Decyzja jeszcze nie zapadła. Mówi się o dziesięciu, co przy obostrzonych zasadach kasowania punktów karnych szybko może oznaczać utratę prawa jazdy.


– Drifty i wyścigi na publicznych drogach nie są akceptowane i stanowią ogromne zagrożenie bezpieczeństwa nie tylko dla uczestników takich wydarzeń, ale również dla osób postronnych – uzasadniła w rozmowie z "Rz" Komenda Główna Policji.

Wyższe kary, punkty karne i areszt

Rząd uznał, że także kary za wykroczenia drogowe są zbyt niskie i błyskawicznie przeszedł w tym temacie do działania. Po wielu zapowiedziach i podwyżkach do Sejmu trafił projekt rządowej ustawy, który ma znacznie podwyższyć kwoty mandatów.

Jak podaje DGP punkty karne będą też będą rozdawane przez policjantów znacznie lżejszą ręką. Najwyższa kara jaką zapłacimy za przewinienie drogowe będzie sięgała 30 tys. zł.
Przepisy będą także bardziej chronić pieszych, za przewinienia wobec nich kierowca musi przygotować się na karę od 1,5 do 3 tys. zł.
Czytaj także: To stuprocentowo polski produkt. Wioślarki na igrzyskach w Tokio zdobyły w nich srebro