Najpierw pozwalniali, teraz potrzebują. Wiemy, gdzie LOT szuka stewardess
Na początku tego roku LOT zwolnił 270 osób. Teraz okazuje się, że zaczyna brakować personelu. Zamiast jednak szukać wśród stałej załogi, polski przewoźnik ma rekrutować … na Węgrzech.
Zwolnienia grupowe LOT
Redukcja zatrudnień w LOT miała być spowodowana pandemią, która mocno odbiła się na finansach spółki. Jak pisaliśmy w InnPoland, oficjalnie fala zwolnień grupowych ruszyła na początku lutego. Większość pracowników miała otrzymać wypowiedzenia e-mailem. Niektórzy pracownicy dostali taki “sympatyczny” mail w walentynkowy poranek.– Skala nie jest nam znana, ale dostajemy coraz więcej takich sygnałów. Ja nie jestem zwolennikiem tezy, że w polskich liniach mają pracować tylko Polacy. Ale tu chodzi też o kwestie bezpieczeństwa – mówi w rozmowie z serwisem Piotr Szumlewicz, szef Związkowej Alternatywy.
Jak tłumaczy związkowiec, z jego informacji wynika, że stewardesy z Węgier obsadzają całe loty, pełnią też nadzór nad całym personelem pokładowym.
Stewardessy z LOT
– Problem nie jest w tym, że LOT zatrudnia osoby z Węgier. Problem jest w tym, że najpierw wyrzucono ludzi z pracy, reszta ma przechodzić na B2B, doświadczeni ludzie czekają na pracę a tymczasem zatrudnia się załogi z Węgier. Czy one są tańsze, biorąc pod uwagę wszystkie koszty? – mówi jedna ze stewardess, anonimowa rozmówczyni serwisu.– Traktujemy to jednoznacznie jako zemstę prezesa Milczarskiego. Jeśli nasi ludzie czekają na zlecenia, a na ich miejsce zatrudniani są Węgrzy, to coś tu jest nie tak – dodaje inna.
Nie ma nic złego w zatrudnianiu obcokrajowców, ale w każdych poważnych liniach jest zasada, że przynajmniej część i szef albo szefowa personelu mówi w języku ojczystym. Tak po prostu jest, zawsze było.
Money.pl zapytało LOT-u m.in. o to, czy pracownicy z Węgier są tańsi. Na razie przewoźnik nie odpowiedział jeszcze na pytania.