Niemieckie firmy uciekają do inwestycyjnego raju... w Polsce. "Lufthansa i MTU już tu są"

Aleksandra Jaworska
Szef Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handkowel Lars Gutheil twierdzi, że nie nadąża z odpowiedziami na zapytania niemieckich przedsiębiorców. Według niego szczególnie średnie przedsiębiorstwa są zainteresowane zarówno poszerzeniem zakładów, jak i nowymi inwestycjami w Polsce.
Niemieccy inwestorzy chwalą Polskę jako dogodne miejsca do prowadzenia biznesu (fot. 123rf.com/bushmen)

Niemcy inwestują w Polsce

Tygodnik Wirtschaftswoche zauważa, że siła przyciągania inwestorów ma negatywne konsekwencje dla regionów w Niemczech, skąd duże firmy się wynoszą. Jako przykład podano producenta części samochodowych Eberspaecher, który zamyka z końcem roku zakład w swej siedzibie w Esslingen.
300 pracowników musi odejść, a systemy ogrzewania postojowego będą produkowane w Polsce. Inna firma, Valeo-Siemens, likwiduje 250 miejsc pracy w Bad Neustadt i przenosi produkcję w pobliże Krakowa, gdzie siła robocza jest tańsza i liczniejsza w porównaniu do wysoko opłacanych fachowców w dotychczasowej niemieckiej lokalizacji.


Taka sytuacja ma zresztą miejsce w większej ilości przypadków. "Lufthansa i MTU już tu są, teraz dołączają kolejne niemieckie firmy” – zauważa pismo.

Niemiecka poczta walczy o polskich listonoszy

Polska jest atrakcyjna dla sąsiadów nie tylko pod względem inwestycyjnym. Deutsche Post zachęca bowiem Polaków do dostarczania listów na terenie Niemiec. Nie trzeba mówić dobrze po niemiecku, aplikację można złożyć w swoim ojczystym języku. Wypłata? Nawet 9 tys. złotych.

Główny niemiecki operator pocztowy warunki zatrudnienia, na swojej oficjalnej stronie, opisuje po polsku. Na listonosza czeka 38,5 godziny pracy tygodniowo, z wynagrodzeniem w wysokości 14,06 euro za godzinę brutto (ok. 64 złotych). Do tego firma oferuje pomoc przy przeprowadzce i wsparcie przy znalezieniu mieszkania.

W zamian oczekiwana jest znajomość niemieckiego na poziomie komunikatywnym (czyli B1), prawo jazdy na auto osobowe oraz "lojalność i elastyczność".
Czytaj także: Niemcy rozliczają bilans 5 lat po przyjęciu fali uchodźców. Drugi raz by się nie odważyły