Największy hotel w Polsce na ukończeniu. Gołębiewski w Pobierowie w ogniu krytyki

Krzysztof Sobiepan
Powstający od kilku lat hotel Gołębiewski w nadmorskim Pobierowie jest na ukończeniu. Ma być oddany nawet na wakacje 2022 r. Ogromny budynek z 1,4 tys. pokoi budzi spore kontrowersje – wśród mieszkańców ma zarówno fanów jak i zaciekłych przeciwników. Inwestycja będzie największym hotelem w całej Polsce.
Hotel Gołębiewski w Pobierowie wygląda jak ogromny bumerang (fot. twitter.com/@jenssen_jonas)

Hotel Gołębiewski w Pobierowie na ukończeniu

Najnowsze przedsięwzięcie znanego hotelarza Tadeusza Gołębiewskiego jeszcze nie jest gotowe, a powstający na terenie gminy Rewal gmach już od dawna uchodzi za nieformalną atrakcję turystyczną. Od kiedy tylko ruszyła jego budowa, przyjezdni i miejscowi tłumnie urządzają sobie do niej wycieczki – pisze Business Insider.

Hotel w Pobierowie ma przyjąć do 3 tys. osób w 1,4 tys. pokoi. Pierwsi goście mają przybyć tam na wakacje 2022 roku, choć otwarcie obiektu 1 czerwca przyszłego roku stoi pod znakiem zapytania. Hotel miał być przecież otwarty już w sezonie 2020 roku, lecz pandemia znacznie opóźniła terminarz. Właściciel utrzymuje, że obecny termin zostanie utrzymany.


Od samego początku hotel podzielił mieszkańców, a im bliżej jego ukończenia, tym bardziej zaognia się dyskusja przeciwników i zwolenników Gołębiewskiego.

– Patohotelarstwo. Kiedyś w pasie nadmorskim budowano do wysokości wierzchołków drzew – ten kloc to dramat krajobrazowy. "Podhalizacja" Polski postępuje w zastraszającym tempie – komentował inwestycję na Twitterze aktywista społeczny Jan Śpiewak.
Wątpliwości budziła też sprzedaż działki pod kompleks. Byłe tereny wojskowe za za 50,5 mln zł sprzedał inwestorowi ówczesny wójt Rewala Robert Skarburski. A potem dziwnym trafem mężczyzna został dyrektorem hotelu w Pobierowie.

Mieszkańcy mają też duże obawy, że inwestycja zabije kameralny charakter miejscowości. Samo Pobierowo ma jedynie około tysiąca mieszkańców, a cała gmina Rewal liczy ok. 3,8 tys. osób. Oznacza to, że przy pełnym obłożeniu turystów będzie około trzy razy tyle, co miejscowych.

Nie wszystkim hotel się podoba, choć region niewątpliwie na nim zyska. Tylko z samych podatków i opłaty miejscowej budżet gminy ma co roku zyskać kilka milionów złotych więcej do budżetu. Na dobry biznes mogą liczyć lokalni przedsiębiorcy. Turyści będą przecież ogromnym motorem napędowym dla tamtejszych sklepów, restauracji i innych przedsiębiorstw.

Kolejną dobrą wiadomością jest też więcej miejsc pracy. Na stałe i całorocznie w Gołębiewskim w Pobierowie planuje się bowiem aż 500 etatów.

Zarzuty pracy na czarno na placu budowy Gołębiewskiego

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, aktywiści zarzucali też inwestorowi nieprawidłowości na placu budowy w Pobierowie.

Zaczęło się od anonimowego listu, który trafił do stowarzyszenia Stop Nieuczciwym Pracodawcom. Zarzuty pracy "na czarno" i braku opłacania składek to tylko część nieprawidłowości zarzucanych Hotelowi Gołębiewski.

Małgorzata Marczulewska ze Stop Nieuczciwym Pracodawcom przekazała anonimowy list Money.pl i tłumaczy, że chętnie zajmie się sprawą, choć w liście nie ma zbyt wielu konkretów. Autor listu wyjaśnia, że ze strachu o utratę pracy nie poda swojej tożsamości.

"Jest nas około 200-300 osób bez umów, także ludzie ze Wschodu" - można w nim przeczytać. Nie wiadomo było jednak, czy chodzi o podwykonawcę, czy o główną firmę, która wykonuje prace. Marczulewska zapewnia, że nie spotkała się do tej pory z narzekaniami na Hotel Gołębiewski.

Na miejscu budowy grupa pochodząca z Ukrainy podała kuluary zarabiania na pracy przy hotelu.

– Ściągnął nas jeden Ukrainiec. Zapłaciliśmy mu 100 zł, miał nam załatwić pracę. 100 zł miał oddać. Trzeba było jeszcze zrobić test na COVID-19 za 140 zł. Też mieli oddać. Nie oddali nic. A patrz pan, ile zarobiliśmy. Łącznie 70 zł – wytłumaczył dziennikarzowi Money.pl budowlaniec.

Do tego żadnej umowy i żadnych składek. Co na to lokalne urzędy? Władze gminy Rewal zapewniają, że nie docierają do nich sygnały o nieprawidłowościach. Dyrektor budowanego hotelu przyznaje, że problemy na budowie były. Ich źródłem mieli być jednak sami pracownicy.