Ile Mata zarobił na współpracy z McDonald's? W grze są gigantyczne kwoty

Iga Kołacz
O kampanii McDonald’s z udziałem rapera Maty jest głośno w całym internecie. Dla sieci fast foodów jest to sukces, również finansowy – choć zestaw Maty dostępny jest w sprzedaży dopiero od poniedziałku, firmie najprawdopodobniej już zwróciła się gaża, jaką dostał artysta. Ile zarobił na tym sam Mata? Zapytaliśmy o to ekspertów.
Mata odbiera statuetki podczas gali rozdania Polskich Nagród Muzyki Rozrywkowej i Jazzu Fryderyk Festiwal 2021 (fot. Lukasz Kalinowski/East News)
18 października McDonald’s wprowadził do sprzedaży Zestaw Maty, promowany przez rapera Michała Matczaka, tworzącego pod pseudonimem Mata. Na zestaw ten składają się kanapka z serem (potrójny cheeseburger), frytki i kawa – waniliowa macha latte. Można go zamówić wyłącznie w aplikacji mobilnej marki, w ramach limitowanej czasowo oferty OkazYEAH!.

– Zestaw Maty to jedna z dosłownie kilku na świecie kolaboracji McDonald’s z celebrytą, której efektem jest autorski zestaw. Dzięki temu wpisuje się idealnie w trwające pasmo sukcesów Matczaka – komentuje Marcin Błajet, sales manager LTTM. Podkreśla, że współpraca ta doskonale koresponduje z coraz popularniejszym trendem tworzenia produktów lub marek, które są współtworzone przez firmy i influencerów.

Wraz z wprowadzeniem do sprzedaży Zestawu Maty wystartowała kampania reklamowa, w której wykorzystano hasło: "Mata przejmuje Maka". W komunikacji podkreślono, że jest on pierwszym polskim artystą z własnym zestawem McDonald’s. Matczak promuje nowość w nasyconym kolorami spocie, w którym ubrany w ekstrawagancki żółty garnitur przechadza się po swoim królestwie, którym jest właśnie McDonald’s. Na koniec okazuje się, że była to tylko fantazja zwykłego chłopaka z Warszawy, lubiącego spędzać czas wolny z kolegami nad Wisłą i zajadać się frytkami tej sieci.

Milionowa wartość reklam z Matą już w pierwszych dniach

Udział Maty w reklamie McDonald’s był szeroko komentowany w mediach. Jak policzył dla nas Press-Service Monitoring Mediów tylko przez dwa dni, od 18 do 19 października na ten temat pojawiło się 7,8 tys. publikacji. Najwięcej wzmianek było w serwisach internetowych (3,8 tys. publikacji) i w mediach społecznościowych (3,7 tys.). Chętnie o współpracy Maty z McDonald’s informowały też media tradycyjne: 105 publikacji w prasie, 100 materiałów w telewizji i 81 w radiu.


Z wyliczeń agencji monitorującej media wynika, że ekwiwalent reklamowy z tych dwóch dni wyniósł ponad 23 mln zł, czyli tyle McDonald’s musiałby zapłacić, gdyby chciał kupić reklamę we wszystkich mediach, które wspomniały o ich współpracy z raperem.

Eksperci od influencer marketingu przypuszczają, że stawka Maty, jaką mógł otrzymać za współpracę z siecią, mierzona jest nie w setkach tysięcy a raczej w milionach zł.

– Szacuję, że wynagrodzenie liczy minimum sześć zer, ponieważ artyści tego kalibru nie przyjmują zbyt wielu współprac, a ekskluzywność w zakresie utożsamiania ich z marką podlega dodatkowej wycenie. Trudno jednak określić dokładną kwotę, bo nie wiemy, na jaki okres planowana jest kampania oraz jaki jest pełen zakres wykorzystania wizerunku Maty – komentuje Olivia Drost, partner zarządzająca Spotlight Agency.

– Trudno kwestie wynagrodzenia Maty oszacować na podstawie stawek rynkowych czy standardowych parametrów zasięgu. Po pierwsze Matczak podchodzi do współprac komercyjnych bardzo selektywnie, co z pewnością winduje jego stawki. Po drugie, z perspektywy marki jest to inwestycja w gwiazdę z ogromnym niewykorzystanym jeszcze potencjałem i jak każda inwestycja obarczona jest ryzykiem – uważa Marcin Błajet.

Aleksandra Szkiłądź, marketing chief officer DDOB: – Współpraca McDonald's z amerykańskim raperem Travisem Scottem przyniosła raperowi ponad 20 mln dolarów, z czego około 5 mln pochodzi ze sprzedaży zestawów – McRoyal, frytki i Sprite. Mata ubrań sprzedawać nie będzie, ale dodatkowo wystąpił w spocie telewizyjnym – zauważa.

Być jak Travis

Nowy ambasador marki, nie tylko wystąpił w kampanii McDonald’s, ale swoim wizerunkiem promuje również kolekcję ubrań, na którą składają się: bluzy (dwa rodzaje), koszulkę z długim rękawem, kamizelkę i t-shirty (trzy wzory). Limitowaną kolekcję ubrań, która łączy estetykę rapera i McDonald’s można wygrać w drodze konkursu, który rozpocznie się jeszcze w październiku.
(fot. materiały prasowe)

Zdaniem Aleksandry Szkiłądź marce fast foodów zależało na "prestiżu na miarę światowych gwiazd”. – Merch Maty do złudzenia przypomina kolekcję McDonald's i Travisa Scotta, który jako jeden z nielicznych celebrytów miał swój spersonalizowany zestaw dostępny w sieci restauracji. Taką współpracę miała też k-popowa grupa BTS, raper J Balvin oraz Michael Jordan – mówi ekspertka, zaznaczając, że podobnych kolaboracji z siecią było niewiele.

– McDonald’s zdecydowanie zyska na tej współpracy. Mata to aktualny top of the top, z którym przedstawiciele pokolenia Z silnie się identyfikują. Dodatkowym smaczkiem jest niedostępność merchu – nie można go kupić, jedynie wygrać w konkursie, dzięki czemu zaangażowanie na profilach społecznościowych McDonald's będzie z pewnością większe niż kiedykolwiek – ocenia Szkiłądź.

Marcin Błajet: McDonald’s jednak zyskuje na tej współpracy coś więcej niż zasięgowy PR najgorętszego nazwiska w kraju. Największą wygraną jest aktywne zainteresowanie marką wzbudzone wśród młodej grupy odbiorców – mówi.

– Angażując Matę McDonald’s pokazał, że wie, czym żyją dziś młodzi i właśnie to im daje na wyciągnięcie ręki. Zetki są dzięki temu już kolejnym pokoleniem, które nie tylko je w Maku, ale też o nim mówi. Jest to wartość, która znacznie przewyższa koszty ewentualnych, w mojej ocenie jak dotąd jednak nielicznych, kontrowersji przez Matę wywoływanych – dodaje Błajet.

Fani Maty niekoniecznie jedzą fast foody

Choć pomysł marki na zaangażowanie do współpracy młodego rapera spotyka się z pozytywnym odbiorem, pojawiają się też krytyczne komentarze. Użytkownicy internetu zwracają bowiem uwagę, że Mata mógł wykorzystać tę współpracę do promocji zdrowej żywności, jak sałatki czy wegetariańskie burgery, zamiast zachęcać do jedzenia fast foodów.
(fot. materiały prasowe)
– Pytanie, czy promowanie zdrowszej żywności byłoby w stylu Maty. Czy młody Matczak chodzi do Maca na sałatkę i soczek? - zastanawia się Aleksandra Szkiłądź, podkreślając, że produkt musi być spójny z wizerunkiem rapera a reklama autentyczna. – Poza tym dzieciaki lubią burgery z frytkami i nawet promocja zdrowszych alternatyw z McDonalds przez Matę nie zmieni tak szybko ich preferencji i nawyków żywieniowych – uważa szefowa marketingu DDOB.

W ocenie eksperta z LTTM wysoce prawdopodobne jest, że kampania została wymyślona i przygotowana spontanicznie, aby jak najbardziej wykorzystać obecne zainteresowanie raperem, który miesiąc zaczął od świetnie przyjętej drugiej płyty i koncertu, który był szeroko komentowany. – Od strony produktowej sieć nie zaproponowała klientom niczego z efektem wow, co mogłoby ich w jakikolwiek sposób zainteresować. Dodanie jednego kotleta do dobrze znanej kanapki to działanie po linii najmniejszego oporu – ocenia Błajet.

– Słusznie też budzi sprzeciw środowisk eko, bo cytując klasyka internetu „a komu to potrzebne?”. Z drugiej strony, taka konstrukcja zestawu to prosty przepis na sukces sprzedażowy – bo kto nie lubi cheesa – i zupełna szczerość marki. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że mówiąc McDonald’s nie myślimy "sałatka", a bezmięsne alternatywy w polskich restauracjach sieci dopiero raczkują. Zamiast malować trawę i menu na zielono, dostajemy klasyczny comfort food, po który do Maka najczęściej zmierzamy – mówi Marcin Błajet.

Olivia Drost: – Kontrowersje, które pojawiły się po ogłoszeniu kolaboracji, tylko zwiększyły organiczny zasięg akcji. Mimo tych krytycznych głosów, uważam że McDonald's może na tym tylko zyskać – mówi.

– Hejterzy, którzy podważają wybory Maty, co do produktów z jego zestawu, powinni też zapoznać się z działaniami innych artystów, celebrytów i influencerów, którzy promują słodzone napoje czy produkty spożywcze, które nie pochodzą z półek ze zdrową żywnością. Uważam, że akcje promujące zdrową żywność są na rynku potrzebne, ale jednocześnie warto zachować zdrowy rozsądek – dodaje Drost.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl