Kolejne restauracje "tylko dla zaszczepionych". Bojkot im niestraszny

Krzysztof Sobiepan
Od początku grudnia szybko przybywa restauracji i lokali gastronomicznych przyjmujących tylko osoby zaczepione przeciw COVID-19, ozdrowiałe lub przetestowane na obecność koronawirusa. Właściciele tłumaczą się dbaniem o bezpieczeństwo gości oraz załogi. Nie boją się też możliwego bojkotu antyszczepionkowców.
Der Elefant - restauracja, gdzie na wejściu sprawdza się certyfikat COVID-19 Fot. AP/Associated Press/East News

Przybywa restauracji tylko dla zaszczepionych

Kolejne restauracje wprowadzają ostrzejsze zasady związane z pandemią COVID-19.

"W trosce o Wasze i nasze bezpieczeństwo od 3. grudnia zapraszamy do Wozowni osoby posiadające aktualny certyfikat szczepienia przeciwko Covid-19, certyfikat ozdrowieńca bądź aktualny, negatywny wynik testu" – piszą właściciele Wozownia Bar w mediach społecznościowych. Dodają też, że cała załoga lokalu jest wyszczepiona.

Na podobny ruch zdecydował się też warszawski Klub SPATiF. Podobne zasady obowiązują tam od początku grudnia.


"Wystarczy jedno prychnięcie, żeby zapanowała stadna panika i zmiana zachowań nas wszystkich; jak nie mieć wyrzutów sumienia wiedząc, że jedno na sto tych prychnięć może zakończyć się czyjąś śmiercią" – piszą właściciele. W grupie lokali stosujących twardsze zasady epidemiczne znalazł się też poznański koktajlbar Twelve Cocktails & Co. czy tamtejsze Lokum Stonewall.

Przeważająca cześć komentarzy pochwala decyzje i odwagę lokali, jednak zdarzają się też pojedyncze głosy wskazujące, że takie działania nie są zgodne m.in. z RODO.

"Świetną inicjatywę oddolną" chwalą też eksperci epidemiologiczni.

– W większości krajów europejskich takie obostrzenia zostały wprowadzone przepisami administracyjnymi. W Polsce możemy polegać tylko na zdrowym instynkcie restauratorów – powiedział PAP dr Marek Posobkiewicz, były Główny Inspektor Sanitarny.

Der Elefant – pierwsza restauracja dla zasczepionych

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, pierwszym lokalem "tylko dla zaszczepionych" został warszawski Der Elefant.

Nowe zasady epidemiczne w Der Elefant obowiązują od 1 października. – Wprowadzenie ograniczenia ma zapewnić bezpieczeństwo zarówno dla osób zatrudnionych w lokalu gastronomicznym, jak i gości – podkreśla Artur Jarczyński, właściciel restauracji.

Jarczyński dodaje, że jego lokal przy Placu Bankowym w Warszawie jest pierwszym w Polsce, który zdecydował się prowadzić standardy znane z Zachodu. W wielu krajach Europy podobne ograniczenia dla gastronomii funkcjonowały jeszcze przed wakacjami. W Polsce obecnie podejście jest jednak dość liberalne.

Oprócz zweryfikowania, czy klienci posiadają odpowiedni dokument dot. Covid-19, pracownicy poproszą o pokazanie dowodu tożsamości. Jak można się domyśleć, internauci podzielili się na dwa obozy i nie brakowało mocnych komentarzy.

"Drodzy zatroskani i nieszczęśliwi z powodu ograniczeń, którzy marzycie o tym, by przyjść do tej właśnie restauracji (nie marzycie? to po co tu jesteście?), czy na lotniskach też się tak szarpiecie i obrażacie obsługę?" – pyta jedna z osób.

"Czy to prawda, że będziecie sprawdzać szczepienia i dowody osobiste gości lokalu? Jak to ma się do przepisów RODO, w tym wrażliwych danych medycznych?" – dopytuje ktoś inny.

"Der Elefant brawo, popieram Was, to odpowiedzialna decyzja i zupełnie normalna w innych krajach UE! Nie przejmujcie się komentarzami tych zaściankowych trolli, którzy się nie szczepią, bo uważają się za mądrzejszych niż naukowcy" – ocenia inny uczestnik dyskusji.

"Najazd foliarzy i szurów którzy w większości w tej restauracji ani nie byli, ani nigdy nie będą" – wskazuje następna komentatorka.