Koniec ze smalcem w kiszonych ogórkach? Jak modne jedzenie robi nam wodę z mózgu
Kiszone ogórki i kapusta przez lata były faszerowane smalcem? Taki wniosek można wysnuć po lekturze etykiet tych produktów – głoszą, że to produkty wegańskie. W końcu! Czy przez całe życie jadłem niewegańskie kiszeniaki? Na to wygląda. Jest też druga możliwość - ktoś tu mocno ściemnia.
Kapusta kiszona z definicji nie zawiera żadnych składników odzwierzęcych. Podobnie kiszone ogórki. Ba, dodawanie do nich np. żelatyny (produkowanej z kości, ścięgien, chrząstek, kopyt lub rogów zwierzęcych) nie miałoby żadnego sensu ekonomicznego czy technologicznego.
Podobnie rzecz ma się z ogórkami. Zaryzykuję tezę, że ktokolwiek słyszał o diecie wegańskiej musi wiedzieć, że te produkty są wegańskie i nie ma ich niewegańskich odpowiedników. Ale tak się dziwnie składa, że produkty z wielkim napisem "WEGAŃSKIE" często mają o wiele wyższe ceny od tych bez napisu, chociaż nie różnią się praktycznie niczym.Ale to nie koniec absurdów. Podobnie jest z niemodną laktozą. W każdym supermarkecie na półce z nabiałem można znaleźć kilka rodzajów sera z bijącym w oczy wielkim napisem "BEZ LAKTOZY". Czyli – dla niedomyślnych klientów – inne sery mają laktozę, mogą powodować jakieś sensacje żołądkowe. Nietolerancja laktozy (czyli rodzaju złożonego cukru) dotyczy ok. 10-15 proc. społeczeństwa. Takie osoby nie mają laktazy, czyli enzymu trawiącego laktozę. Spożycie produktu zawierającego laktozę kończy się bólem brzucha i dolegliwościami trawiennymi.
Wróćmy do sera. Żółty ser nie ma laktozy. W procesie produkcji serów jest ona przekształcana w kwas mlekowy w wyniku fermentacji mleka na bazie specjalnie dodawanych szczepów bakterii. Ser bez laktozy jest więc jak wegańskie ogórki kiszone.