Koniec ze smalcem w kiszonych ogórkach? Jak modne jedzenie robi nam wodę z mózgu

Konrad Bagiński
Kiszone ogórki i kapusta przez lata były faszerowane smalcem? Taki wniosek można wysnuć po lekturze etykiet tych produktów – głoszą, że to produkty wegańskie. W końcu! Czy przez całe życie jadłem niewegańskie kiszeniaki? Na to wygląda. Jest też druga możliwość - ktoś tu mocno ściemnia.
Ogórki kiszone są wegańskie? Producenci żywności prześcigają się w pomysłowości INNPoland.pl
Wraz z modą na wegańskie produkty, firmy produkujące jedzenie zaczęły gorączkowo zapewniać, że ich produkty spełniają wymogi weganizmu. Czyli nie są robione z udziałem produktów pochodzenia zwierzęcego – mięsa, tłuszczu, mleka, jaj. Niektórzy producenci - na przykład kiszonych ogórków czy kapusty - przeszli samych siebie.

Kapusta kiszona z definicji nie zawiera żadnych składników odzwierzęcych. Podobnie kiszone ogórki. Ba, dodawanie do nich np. żelatyny (produkowanej z kości, ścięgien, chrząstek, kopyt lub rogów zwierzęcych) nie miałoby żadnego sensu ekonomicznego czy technologicznego.


Podobnie rzecz ma się z ogórkami. Zaryzykuję tezę, że ktokolwiek słyszał o diecie wegańskiej musi wiedzieć, że te produkty są wegańskie i nie ma ich niewegańskich odpowiedników. Ale tak się dziwnie składa, że produkty z wielkim napisem "WEGAŃSKIE" często mają o wiele wyższe ceny od tych bez napisu, chociaż nie różnią się praktycznie niczym.
Czytaj także: Mięso i nabiał masakrują Ziemię? Ten raport ONZ to potężny cios dla mięsożerców
Ale to nie koniec absurdów. Podobnie jest z niemodną laktozą. W każdym supermarkecie na półce z nabiałem można znaleźć kilka rodzajów sera z bijącym w oczy wielkim napisem "BEZ LAKTOZY". Czyli – dla niedomyślnych klientów – inne sery mają laktozę, mogą powodować jakieś sensacje żołądkowe. Nietolerancja laktozy (czyli rodzaju złożonego cukru) dotyczy ok. 10-15 proc. społeczeństwa. Takie osoby nie mają laktazy, czyli enzymu trawiącego laktozę. Spożycie produktu zawierającego laktozę kończy się bólem brzucha i dolegliwościami trawiennymi.

Wróćmy do sera. Żółty ser nie ma laktozy. W procesie produkcji serów jest ona przekształcana w kwas mlekowy w wyniku fermentacji mleka na bazie specjalnie dodawanych szczepów bakterii. Ser bez laktozy jest więc jak wegańskie ogórki kiszone.

A co z glutenem?

W ostatnich latach mamy wysyp bardzo modnych produktów bezglutenowych. Oczywiście sporo droższych od tradycyjnych. Czym jest gluten? To mieszanina białek obecnych w tradycyjnych zbożach – pszenicy, życie i jęczmieniu. Glutenu nie ma w ryżu, ziemniakach, batatach, kaszy jaglanej i gryczanej, fasoli i grochu. Wszelkie wypieki z tych produktów (a w zasadzie z ich mąk) są bezpieczne dla osób chorych na celiakię (nietolerancję glutenu). Tu jednak oznaczanie produktów jako niezawierających glutenu ma sens. Wiele wypieków i produktów wytwarzanych jest z mieszanin mąk, mąki są też używane do sosów itp. Osoba z celiakią zyskuje więc pewność, że spożywa produkt dla siebie bezpieczny.
Czytaj także: Nabieramy się jak dzieci i napychamy kieszenie producentów. "Gluten to ściema", ale rynek rośnie w szalonym tempie
Osoby z celiakią stanowią ok. 1 proc. społeczeństwa, jest ich więc w Polsce ok. 400 tysięcy. Niejedzenie glutenu stało się jednak dość modne. Ale modny stał się też seitan – produkt idealny do kuchni wegańskiej i wegetariańskiej. Można z niego robić świetne kotlety, które da się na przykład wsadzić do bezglutenowej bułki i zrobić sobie z tego hamburgera. Zdarza się, że osoby unikające glutenu zajadają się seitanem. Nie zdając sobie sprawy z tego, że seitan to po prostu najczystsza forma glutenu.