Boisz się igieł? Dzięki wynalazkowi wrocławskiej firmy zbadasz glukozę bez kłucia

Iga Kołacz
Po aferze z amerykańską firmą Theranos świat utwierdził się w przekonaniu, że nieprędko pożegnamy się z tradycyjnym pobieraniem krwi do badań. Ale naukowcy chcą posunąć się o krok dalej - i w ogóle zrezygnować z igieł. Prawdopodobnie już w 2023 roku będzie można zbadać cukier przy wykorzystaniu glukometru, który zamiast igieł wykorzystuje laser - wszystko dzięki wynalazkowi polskiego startupu. O tym, jak zwiększy się przez to komfort życia cukrzyków rozmawiamy z Robertem Stachurskim, CEO GlucoActive.
Będzie można badać cukier przy wykorzystaniu laserowego glukometru? Fot. Pexels / Artem Podrez
Gdyby Elisabeth Holmes zatrudniła was jako ekspertów, Theranos nie upadłby?

Myślę, że jej firma zatrudniała najlepszych ekspertów, tylko co z tego, jeśli zarząd ich nie słuchał. Nasza obecność nie zmieniłaby więc zupełnie nic, a pewnie tylko pokłócilibyśmy się, bo to, co wydarzyło się w Theranosie jest zwykłym przestępstwem - nie można z premedytacją oszukiwać inwestorów i klientów. Z jednej strony rozumiem startupy, które najpierw muszą się zareklamować, aby zdobyć inwestorów - trudno wystartować nawet z bardzo dobrym pomysłem, jeśli nie ma się własnych środków do zainwestowania.


Czym innym jest jednak przedstawianie koncepcji w odpowiednim świetle i uwidacznianie potencjału firmy, a czym innym wprowadzanie na rynek urządzenia, które nie działa i nigdy nie działało. Firma ta pozorowała działanie swoich urządzeń wykonując pomiary na tradycyjnych, konkurencyjnych urządzeniach, bez wiedzy pacjentów i inwestorów.

Zanim świat dowiedział się, że Theranos to mistyfikacja, pan jako student inżynierii biomedycznej na Politechnice Wrocławskiej również pracował nad tym, aby badania krwi nie były bolesne.

To są dwa różne podejścia. Theranos chciał zmieścić całe laboratorium w małym pudełku, przy zachowaniu wszelkich niezbędnych procedur obowiązujących w biotechnologii. Nie da się tego zrealizować m.in. ze względu na to, że nie ma aktualnie technologii pozwalającej na kompleksowe badania z tak małej ilości krwi. Co więcej, zachowanie sterylności w tak małym urządzeniu jest po prostu niemożliwe.
Robert Stachurski, prezes GlucoActiveFot. materiały prasowe
W GlucoActive nie chodzi o olbrzymie naukowe odkrycie, które całkowicie zmieni postrzeganie świata, lecz o ewolucję w istniejącej technologii. Bezinwazyjny glukometr, czyli taki, który nie wymaga od pacjentów pobierania krwi, istnieje od przeszło 10 lat. Główny problem zawsze polegał na tym, że tamte badania odbywały się przy wykorzystaniu spektrofotometrów, które są naukowymi urządzeniami laboratoryjnymi o dużych gabarytach.

Jeden z pierwszych pomyślnych eksperymentów zrobiło Massachusetts Institute of Technology, które wykorzystało - kosztujący kilka milionów dolarów i będący wielkości małego samochodu - spektrofotometr, zamieniając go w bezinwazyjny glukometr. Udowodnili, że da się to zrobić. Traktowano to jednak jako ciekawostkę, ponieważ nikt nie zakładał, że pacjenci będą mieć w domu urządzenie za kilka milionów dolarów.

Nasza firma podjęła się zadania, aby spektrofotometr, który jest bardzo uniwersalnym urządzeniem do badania wielu substancji, przekształcić w urządzenie o ograniczonym spektrum działania, dzięki czemu stanie się dostępne cenowo dla użytkowników końcowych. Nie interesuje nas więc milion różnych substancji ani rozdzielczość pomiaru dobiegająca do pojedynczych atomów danej substancji, tylko konkretnie glukoza w stężeniach fizjologicznych. A to sprawia, że nasze urządzenie nie musi być chłodzone ciekłym azotem, ani nie musi mieć potężnego lasera. W efekcie GlucoStation jest zdecydowanie tańszy od swoich prekursorów.

Taki tani znowu nie jest. Cena 4,5 tys. zł za urządzenie może być dużym wydatkiem dla chorych na cukrzycę.

Rzeczywiście najtańszą metodą aktualnie dostępną na rynku są glukometry paskowe, które są refundowane przez NFZ i dla większości pacjentów są nieodpłatne.

Natomiast bardzo szybko rośnie rynek urządzeń półinwazyjnych, które nie wymagają każdorazowego nakłuwania, lecz wymiany sensora raz na tydzień czy raz na dwa tygodnie. Sensory te posiadają mikroigłę będącą w kontakcie z płynami ustrojowymi i przyklejane są do ciała. Komfort braku codziennego nakłuwania się ma swoją cenę, ponieważ urządzenia półinwazyjne potrafią kosztować od 500 zł do nawet 3 tys. zł miesięcznie.

I w tym kontekście nasze urządzenie nie okazuje się wcale drogie. GlucoStation nie ma zużywających się komponentów, pasków czy sensorów, nie generuje kosztów eksploatacji, więc może to być jednorazowy zakup. Równolegle planujemy wprowadzić program abonamentowy. Wówczas urządzenie kosztowałoby kilkaset złotych miesięcznie, ale wciąż o przynajmniej połowę mniej od półinwazyjnych rozwiązań.

GlucoStation będzie podlegał refundacji?

Będziemy się o to ubiegać. Jesteśmy po pierwszych rozmowach z funduszami opieki zdrowotnej z różnych krajów, które potwierdziły, że jest to możliwe.

Wasze urządzenie bada wyłącznie glukozę, wykorzystując do tego światło laserowe. Na czym dokładnie to polega?

W spektroskopii każda substancja ma swój unikalny tak zwany odcisk palca. Świecąc więc światłem laserowym na roztwór - bo tak naprawdę nasze ciało oprócz skóry jest zawiesiną ciał stałych - substancje będą w różny sposób reagować z wiązką lasera, modyfikując ją i jej parametry. Wiedząc jaki jest unikalny odcisk palca glukozy, czyli w jaki sposób zmieni się światło laserowe, które przepuszczamy przez krew, jesteśmy w stanie określić stężenie danej substancji.

Technologia bezinwazyjnego pomiaru glukozy, dostępna dla każdego brzmi rewolucyjnie, ale czy rynek medycyny podszedł do waszego projektu z entuzjazmem?

Pacjenci zawsze podchodzili z entuzjazmem, lekarze również, natomiast w środowisku technologiczno-biznesowym można było zaobserwować niedowierzanie. Bo skoro wiele, zagranicznych firm próbowało i im się nie udało, dlaczego nam miałoby się udać? Jednocześnie pojawiła się chęć współpracy, ale też lekki strach, że może to zmienić obecny rynek. Obawiano się, że niektóre firmy będą musiały się przebranżowić albo przynajmniej zwiększyć swoją konkurencyjność.

Dlaczego więc wam się udało?

Nasz aktualny stan zaawansowania prac jest połączeniem odpowiedniego timingu, świetnego zespołu i odrobiny szczęścia. Wiele firm próbowało tego dokonać, natomiast odbywało się to w zupełnie innych warunkach, kiedy na świecie nie było dostępnych tak obszernych badań nad różnymi metodami do bezinwazyjnego pomiaru glukozy.

Wyciągnęliśmy więc wnioski z procesów badawczo-rozwojowych prowadzonych przez firmy, którym się nie powiodło. Na przykład, dzięki innym firmom przed nami wiedzieliśmy, że takie metody jak mikrofale czy ultradźwięki nie sprawdzą się w warunkach rzeczywistych ze względu na choćby zbyt niską penetrację skóry.

W ostatnich latach branża mocno ruszyła do przodu. Rozwinęły się firmy specjalizujące się w produkcji mikrospektrofotometrów, które bardzo rozwinęły rynek. Przykładem takiej firmy jest choćby jeden z naszych partnerów – Hamamatsu z Japonii, który zatrudnia światowej sławy ekspertów nieustannie pracujących nad nowymi mikrospektrofotometrami.
Fot. materiały prasowe
W GlucoActive nie skupiliśmy się na jednej metodzie, lecz przetestowaliśmy kilka koncepcji z obszaru mikrospektrofotometrii. Stworzyliśmy pięć prototypów wykorzystujących różne metody pomiarowe. Fakt, że wśród nich znaleźliśmy ten jeden właściwy jest właśnie szczęściem. Mogliśmy przecież stworzyć 10, 20 i więcej, nie znajdując tego czego szukaliśmy. Skuteczność działania metody, którą wykorzystujemy potwierdziły m.in. MIT i C8 MediSensors, izraelsko-amerykańska firma, która kilka lat temu robiła coś bardzo zbliżonego do nas, lecz ich urządzenie kosztowało kilkadziesiąt tysięcy dolarów i nie nadawało się na rynek.

Co istotne, jesteśmy w stanie przeprowadzić cały proces sprawnie i względnie niedużym kosztem, co ogranicza ewentualne ryzyko niepowodzenia komercjalizacji. Ze względu również na swoją lokalizację nie potrzebujemy tak dużych funduszy, jak nasi zagraniczni konkurenci z Danii czy z Niemiec.

Próbowano już wykupić waszą firmę?

Były wstępne oferty, natomiast na tym etapie nie jest to dla nas interesujące. Najpierw chcemy wprowadzić urządzenie na rynek i rozpocząć rozwój kolejnych produktów. Nie interesuje nas też sprzedaż całej firmy, ponieważ długoterminowo widzimy w niej zbyt dużą wartość, tylko ewentualnie praw do poszczególnych produktów. Jako spółka badawczo-rozwojowa będziemy rozwijać technologię, tworzyć kolejne serie urządzeń, a pierwszą z nich jest bezinwazyjny glukometr. Zależy nam, aby ten produkt trafił na rynek, a nie został schowany do szuflady jakiegoś dużego potentata. Jest to ważne, nie tylko dlatego że pracujemy nad rozwiązaniem już pięć lat, ale przede wszystkim, bo problem cukrzycy istnieje niemal w każdej rodzinie.

Na świecie choruje na cukrzycę ponad 400 mln osób, przy czym blisko połowa jest niezdiagnozowana. W samej Polsce jest to 3 mln chorych. Całkiem niezły potencjał biznesowy. Od razu chcecie wejść na rynek globalny?

Rozpoczniemy od sprzedaży na terenie Unii Europejskiej, przy czym pierwsze partie trafią do klientów z Polski. Czekamy na certyfikację medyczną na Unię Europejską, a po uzyskaniu pierwszych wyników badań klinicznych zgłosimy się po certyfikację na Stany Zjednoczone. Planujemy rozpocząć sprzedaż w Europie na początku 2023 roku. W USA prawdopodobnie będzie to rok później.

GlucoStation jest pierwszym bezinwazyjnym glukometrem na świecie do użytku domowego, który przeszedł niezależne testy kliniczne?

Jest jeszcze firma DiamondTech z Berlina, która również używa technologii spektrofotometrycznej, zrobiła niezależny eksperyment medyczny i udowodniła, że ich urządzenie działa. Nie traktujemy jej jednak jako bezpośredniej konkurencji, ponieważ koszt ich urządzenia wynosi około 20-30 tys. euro, więc nie będzie to urządzenie przeznaczone na rynek konsumencki.

Waszym targetem są też apteki i przychodnie?

Pierwsza wersja GlucoStation, nad komercjalizacją której aktualnie pracujemy, przeznaczona jest do użytku domowego dla chorych na cukrzycę typu drugiego, czyli dla 90 proc. populacji cukrzyków. Dopiero po wprowadzeniu tego urządzenia na rynek i zebraniu większej liczby danych od pacjentów oraz opracowaniu odpowiedniego systemu, będziemy w stanie dopracować algorytm automatycznej kalibracji, aby diabetycy nie musieli wykonywać jednorazowej kalibracji przed pierwszym użyciem urządzenia.

Obecnie muszą jednorazowo wykonać kilka pomiarów referencyjnych przy wykorzystaniu glukometru paskowego i dopiero na tej podstawie nasze urządzenie generuje kalibrację. Wersja urządzenia z automatyczną kalibracją będzie mogła być używana w placówkach medycznych czy aptekach. Każdy pacjent będzie mógł podejść do urządzenia, położyć rękę i od razu pozna wynik, bez potrzeby wcześniejszej konfiguracji urządzenia.

W planach macie opaski na ramię i zegarki które umożliwiają całodobowy pomiar stężenia glukozy we krwi. Docelowo właśnie w takiej formie urządzenia będą sprzedawane do użytku domowego?

Pacjenci z cukrzycą drugiego typu zazwyczaj nie potrzebują urządzenia osobistego. Poza tym nie chcą zamieniać własnych zegarków na gadżet, który w dodatku mógłby być dla nich w pewnym stopniu stygmatyzujący. Z kolei cukrzycy z typem pierwszym potrzebują urządzeń typu CGM do stałego monitoringu glikemii. Dlatego przenośne urządzenia GlucoFit i GlucoWear, nad którymi pracujemy, będą skierowane do cukrzyków typu pierwszego.

Czy aby taka opaska była skuteczna, trzeba będzie ją nosić cały czas?

Można ją ściągać, natomiast z założenia będzie zalecane, aby ją nosić przez cały czas, zwłaszcza w nocy, bo tu chodzi o nocne spadki glukozy u cukrzyków typu 1. Spadki te mogą nawet stanowić niebezpieczeństwo dla życia. Urządzenie będzie więc pełnić funkcję alarmową.

Patrząc na statystyki osoby młode niechętnie sprawdzają poziom cukru we krwi. Liczycie, że dzięki waszym urządzeniom to się zmieni?

Osoby młode niechętnie sprawdzają poziom cukru, bo są świadome, że nie są w grupie ryzyka. Jeżeli więc chodzi o ludzi młodych, którzy nie mają w rodzinie cukrzyków, nie są w grupie ryzyka i w dodatku prowadzą zdrowy styl życia, nie ma potrzeby, aby często badali poziom cukru we krwi. Natomiast w wieku powyżej 30 czy 40 lat, zwłaszcza przy stresującej pracy, nieodpowiednim odżywianiu się czy braku ruchu, należy regularnie sprawdzać cukier, ponieważ można w ten sposób wykryć stan przedcukrzycowy, który jest wyleczalny. Natomiast kiedy pozwolimy na rozwinięcie się cukrzycy, pozostanie tylko monitorowanie glikemii do końca życia i zapobieganie objawom choroby.

Szacujecie, że po debiucie wycena GlucoActive osiągnie nawet 100 milionów euro. Będziecie sięgać do kieszeni inwestorów z Doliny Krzemowej?

Taki jest plan. Aktualnie mamy dwóch inwestorów prywatnych ze Stanów Zjednoczonych. Podejrzewamy, że rundy serii A, B czy nawet C na pewno będą musiały odbywać się za granicą, prawdopodobnie w USA, ale jest to zależne od wielu czynników. Gdybyśmy chcieli pozyskiwać większą rundę w Stanach Zjednoczonych, musielibyśmy przenieść tam całe IP, a na tym etapie nie mamy takiej potrzeby, chcemy, aby rozwiązanie było polskie. Szukamy więc inwestorów, którzy umożliwią nam dalszą operację na terenie Europy.

Póki co zainwestował w was Akcelerator Technologiczny Gliwice. Zanim doszło do tej współpracy, odbijaliście się od ścian?

W latach 2017-2018 rynek startupowy był dość słabo rozwinięty i pozyskanie chociaż jednego inwestora było nie lada wyzwaniem. Obecnie mamy dwa fundusze inwestycyjne - w 2021 roku zainwestował w nas FundingBox Accelerator - oraz pięciu inwestorów prywatnych.
Fot. materiały prasowe
Skojarzenie GlucoActive z amerykańskim Theranos zdaje się o tyle zasadne, że waszą ambicją jest pomiar nie tylko glukozy, ale też innych składników krwi, w tym hemoglobiny, cholesterolu czy nawodnienia. Dzięki waszym urządzeniom będzie można kiedyś zbadać to wszystko podczas jednego badania?

Nie jestem jeszcze w stanie stwierdzić, czy będzie można te substancje zbadać podczas jednego badania, korzystając z jednego urządzenia. Z większym prawdopodobieństwem na osobnych urządzeniach będzie to możliwe. Porównanie z Theranosem mogłoby być zasadne, gdyby nie fakt, że oni chcieli dokonać wielu, wręcz niemożliwych przełomów technologicznych na raz, i to zaczynając od zera.

My z kolei będziemy rozwijać prace nad kolejnymi substancjami dopiero po pomyślnym wprowadzeniu na rynek urządzeń do pomiaru glukozy. Nie rzucamy się z motyką na słońce. Theranos zebrał ogromne środki na projekt tak skomplikowany, że nierealny do zrealizowania w tak krótkim czasie oraz przez jedną firmę.

Wy z kolei znaleźliście czas, aby stworzyć też bezinwazyjny glukometr dla zwierząt.

Testując GlucoStation na pacjentach, w klinice diabetologicznej we Wrocławiu, równolegle jedno urządzenie sprawdziliśmy pod kątem wykorzystania go w badaniu naszych czworonożnych pupili. Zrobiliśmy to z ciekawości, ponieważ dostawaliśmy zapytania z firm weterynaryjnych zajmujących się produkcją choćby leków dla zwierząt. A skoro było takie zapotrzebowanie, należało sprawdzić, czy nasza technologia mogłaby być przydatna na rynku weterynaryjnym. Odpowiedź jest pozytywna. W tym momencie priorytetem są jednak ludzie.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl