"Rosyjski Google" działa dzięki człowiekowi z kanistrem. Bo Finowie odcięli im prąd
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Okazuje się, że największa rosyjska firma technologiczna swoje dane trzyma w Finlandii. To spore zaskoczenie dla samych Rosjan, ale i - w obecnej sytuacji - problem dla samego Yandeksa.
Chociaż rosyjska wyszukiwarka Yandex nie znajduje się na liście sankcji Unii Europejskiej wobec rosyjskich firm, dostawca energii dla fińskiego centrum danych w Mäntsälä, Nivos Energia Oy, podjął 25 kwietnia inicjatywę odłączenia centrum danych od głównego zasilania.
Słowem - centrum danych Yandeksa zostało odcięte od prądu. Od tego czasu centrum danych pracuje tylko i wyłącznie dzięki własnym generatorom diesla. Potwierdził to przedstawiciel Yandex, który wskazał również, że firma dąży do renegocjacji umowy z dostawcą energii. Generatory zużywają do 300 litrów oleju napędowego na godzinę.
Yandex: zbyt liberalny dla Putina, zbyt putinowski dla świata
Warto zauważyć, że odcięcie centrum danych Yandeksa od prądu zbiegło się w w czasie z coraz poważniejszymi oskarżeniami wobec tej firmy. Jej były już dyrektor generalny utrzymywał bliskie stosunki z Putinem, został objęty sankcjami. W efekcie nie mógł np. wjechać do Holandii, gdzie formalnie działa spółka. Yandex jest też oskarżany o ukrywanie kluczowych informacji o tym, co rosyjskie władze i media nazywają "wojskową operacją specjalną".
Kilka dni temu Yandex (formalnie zarejestrowany w Holandii) sprzedał swoje działy zajmujące się mediami innej rosyjskiej firmie internetowej - VK (v kontakte) - czyli największemu rosyjskiemu medium społecznościowemu).
Obecnie Yandex odgrywa ogromną rolę w rozpowszechnianiu propagandy państwowej ze względu na popularność swojej usługi wyszukiwania. Kanał informacyjny jest jedną z jej najważniejszych części. Agreguje on treści z innych mediów, dzięki czemu na pierwszym miejscu potrafi się wyświetlać informacja wedle której "humanitarny konwój Federacji Rosyjskiej został ostrzelany przez ukraińskie siły zbrojne w wiosce Żurawlewka pod Biełgorodem".
Yandex tłumaczy się, że to są jedyne dostępne dla niego informacje, bo zgodnie z prawem innych pozyskiwać nie może. Zresztą Kreml już od lat walczył o zacieśnienie kontroli nad Yandeksem. Sprzedaż części zajmującej się mediami do VK może zwiastować całkowite uzależnienie Yandeksu od widzimisię władz.