Kaczyński go hołubi, Polacy wręcz przeciwnie. Sejm w końcu zdecyduje o losie Glapińskiego
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry się złamała? To pierwsze pytanie, jakie nasuwa się po lekturze czwartkowego harmonogramu sejmowych głosowań. Od razu rzuca się w oczy, że posłowie w końcu zdecydują o dalszych losach Adama Glapińskiego na fotelu szefa Narodowego Banku Polskiego. Prezydent Duda zgłosił jego kandydaturę jeszcze w styczniu, ale do tej pory nie była głosowana w Sejmie. Nieoficjalnie mówi się, że PiS miał problem z zebraniem większości parlamentarnej i przekonaniem choćby swoich koalicjantów - w tym partyjki Ziobry. PiS zarządził dyscyplinę w głosowaniu, kandydaturę Glapińskiego poprą też ziobryści. Przeciw będzie cała opozycja, łącznie z Konfederacją.
Nie jest tajemnicą, że Glapiński nie jest specjalnie popularny a eksperci zarzucają mu nieudolność i opieszałość. Ponad 70 proc. Polaków jest przeciwko powołaniu Adama Glapińskiego na drugą kadencję prezesa Narodowego Banku Polskiego - wynika z sondażu United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej".
Co więcej - istnieje ryzyko, że Adam Glapiński już wykorzystał dwie kadencje na stanowisku prezesa Narodowego Banku Polskiego. Jak wyjaśnia RMF FM, ustawa o Narodowym Banku Polskim przewiduje, że członkiem zarządu Narodowego Banku Polskiego można być maksymalnie dwie kadencje.
A niewielu pamięta, że w lutym 2016 roku prezydent Andrzej Duda - na wniosek ówczesnego prezesa NBP Marka Belki - powołał Adama Glapińskiego na stanowisko członka zarządu banku, co – zdaniem RMF FM – trzeba uznać za pierwszą kadencję Glapińskiego w zarządzie.
Druga kadencja Glapińskiego w charakterze członka zarządu zaczęła się natomiast 10 czerwca 2016 roku, kiedy to został powołany na stanowisko prezesa Narodowego Banku Polskiego, czyli też na członka zarządu. Zgodnie z założeniem RMF FMF nakazywałaby to uznać za drugą kadencję, co blokowałoby Adamowi Glapińskiego dalszą pracę w zarządzie NBP - po upływie obecnej kadencji.
Twórca majątku PiS
Historia Kaczyńskiego i Glapińskiego sięga początku lat 90. - pisze Anna Dryjańska w naTemat.pl. Obaj zaczynali działalność polityczną w III RP, wspólnie założyli partię Porozumienie Centrum. Kaczyński został prezesem ugrupowania, a Glapiński jego zastępcą. W 1991 Glapiński przeprowadził przez Sejm ustawę, dzięki której partia Kaczyńskiego przejęła majątek państwowej Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej – dzięki temu stała się właścicielką atrakcyjnie zlokalizowanych nieruchomości w Warszawie.
Ustawiony finansowo prezes PC Jarosław Kaczyński zaczął spłacać ogromny dług wdzięczności wobec Adama Glapińskiego - kolejnymi stanowiskami. Finalnie, w 2016 wypromował go na szefa NBP.
Co więcej - obecnie Kaczyński nie wycofał swojego poparcia dla Glapińskiego mimo jego spektakularnie błędnych prognoz ekonomicznych. Glapińskiemu nie zaszkodziły wątpliwości co do jego udziału w aferze wokół Komisji Nadzoru Finansowego, niejasności wokół bizantyjskich pensji pracownic prezesa Glapińskiego i mnóstwo innych wpadek.