Kupili dom, ale nie mogą tam zamieszkać. Deweloper po prostu zerwał umowę

Katarzyna Florencka
21 maja 2022, 12:44 • 1 minuta czytania
Dwie rodziny z Katowic postanowiły wspólnie spełnić marzenie o posiadaniu własnego kąta - i zakupiły u poleconego dewelopera "dziurę w ziemi" na przedmieściach Katowic, w miejscu której miał powstać uroczy bliźniak. Niestety, nie dane im było wprowadzić się do swojego domu. Po jego wybudowaniu deweloper po prostu... zerwał umowę.
Choć ich domy są praktycznie gotowe, dwa katowickie małżeństwa nie mogą w nich zamieszkać. Zdjęcie poglądowe Fot. Wojciech Strozyk/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Powiedzieć, że ostatnie czasy są dla potencjalnych właścicieli domówi i mieszkań trudne - to nic nie powiedzieć. Ceny materiałów budowlanych, które już od dłuższego czasu tylko parły do góry, do reszty już oszalały po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Do 25 kwietnia wzrost cen przekroczył 90 proc. i zdrożały praktycznie wszystkie materiały wykorzystywane w budownictwie.


Nawet największe firmy z branży budowlanej przestają podpisywać niektóre kontrakty, bo są świadome, że musiałyby do nich dopłacać z własnej kieszeni. Z kolei mniejsi deweloperzy już od dawna stosują nie do końca czyste zagrywki - po prostu zrywając umowy z klientami i ponownie wystawiając nieruchomości na sprzedaż. Ofiarą takich praktyk padły dwie rodziny z Katowic.

Deweloper zrywa umowę

Historię dwóch małżeństw - Kasi i Rafała oraz Basi i Wojtka - opisuje serwis wnp.pl. W 2019 r. zdecydowali się oni na zakup bliźniaka na etapie projektu u poleconego przez znajomych katowickiego dewelopera LA Development Południe. Obie rodziny wpłaciły opłatę rezerwacyjną (150 tys. zł i 96 tys. zł) oraz zawarły u notariusza umowę deweloperską. Nic, tylko czekać na koniec budowy, wyznaczony na maj 2020 roku.

Współpraca z deweloperem układała się na tyle dobrze, że małżeństwa zgodziły się na rozpoczęcie prac wykończeniowych we wnętrzach jeszcze przed zakończeniem budowy. Potem jednak zaczęły się opóźnienia. Inwestycja zaliczyła aż roczny poślizg, a niefortunni nabywcy musieli cały czas ponosić koszty obsługi kredytów - oraz wynajmu mieszkań, w których oczekiwali na przeprowadzkę. Największy cios wciąż miał jednak nadejść.

W marcu 2021 roku okazało się, że deweloper zwrócił się do sądu o wykreślenie z księgi wieczystej roszczeń z tytułu umowy deweloperskiej - wniosek ten sąd oddalił. Zaledwie miesiąc później obie rodziny otrzymały listy z oświadczeniem o odstąpieniu od umowy. Powodem wskazanym przez dewelopera był brak wpłaty ostatniej raty za dom. Klienci zwracają jednak uwagę, że nie pozwolili na uruchomienie ostatniej transzy kredytu ponieważ nie zakończono ostatniego etapu budowy.

Deweloper zaproponował obu rodzinom zwrot wpłaconej kwoty, na co jednak one nie chcą się zgodzić - stawki z 2019 roku nijak mają się bowiem do aktualnych. Przez cały czas kupujący ponosili również koszt obsługi kredytu, dzięki któremu deweloper mógł zbudować bliźniaka.

Co ważne, dom już fizycznie stoi na działce i jest niemal skończony. Zaledwie miesiąc po zerwaniu umowy w internecie pojawiła się oferta sprzedaży... połowy omawianego bliźniaka. Oba małżeństwa zdecydowały się wejść na drogę sądową - jednak sprawa może ciągnąć się jeszcze latami.

Przedstawiciele dewelopera nie udzielili komentarza wnp.pl.

Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl