Polacy wyżywają się na pracownikach stacji benzynowych. Potrafią ich wyzwać i zaatakować

Krzysztof Sobiepan
06 czerwca 2022, 14:13 • 1 minuta czytania
Wysokie ceny paliw znów straszą z pylonów, a kierowcy wylewają swoją frustrację na niewinnych pracowników stacji benzynowych. Niewybredne komentarze jednak to taryfa ulgowa w porównaniu do ostrych wyzwisk czy nawet... rękoczynów. Czy wyżywanie się na obsłudze coś zmieni? Odpowiedź jest oczywista.
Kierowca tankuje, a potem daje popalić pracownikom Fot. Piotr Kamionka/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Polscy kierowcy źle zachowują się na stacjach

– Frustracja klientów jest naturalną reakcją na wysokie ceny, ale pracownicy stacji benzynowych nie mogą być ofiarami tej frustracji – podkreśla w komunikacie Małgorzata Marczulewska, prezes Stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom.


Organizacja wskazuje, że w ostatnim czasie zwiększa się liczba skarg. Wpłynęło już ponad 20 zgłoszeń, w których pracownicy stacji skarżą się na zachowanie klientów.

– Im wyższe ceny, tym więcej niewybrednych komentarzy, ataków słownych, a nawet ataków agresji. Pracownicy stacji paliw nie są winni temu, że jest wojna, że ropa drożeje czy, że ceny są jakie są, a to oni mają bezpośredni kontakt ze zdenerwowanymi klientami – dodaje Marczulewska.

Z czym zmagają się pracownicy? Klienci raczą ich wyzwiskami, aluzjami politycznymi, lub po prostu ostro i wulgarnie komentują wysokie ceny. Co gorsza, pojawiają się też komentarze, ze konkretne stacje "należałoby spalić". Inni mówią nawet o... "globalistycznym spisku".

Kierowcy z niewyparzonym językiem to tylko jeden z problemów obsługi. Innym są braki kadrowe i ciągłe rozszerzanie ich obowiązków.

– Ofert pracy jest dużo, a chętnych mało, co przekłada się na braki kadrowe na niektórych stacjach. Pracownicy zmuszani są do pracy nawet po 16 godzin. Co ważne, żadna ze skarg nie dotyczyła nigdy braku wypłat, a częściej tego, że praca trzy dni z rzędu po 12 lub 16 godzin jest trudna – mówi prezes Stowarzyszenia.

Stacja benzynowa od dawna nie jest już tylko od sprzedawania paliwa. Marczulewska wspomina, że często dwójka pracowników ma do obsługi sześć dystrybutorów, kasy zakupowe, stanowisko z hot dogami i innymi przekąskami, a do tego paczki pocztowe do wydania. Kończy się to kolejkami i... kolejnymi kąśliwymi komentarzami.