"Nigdy nie dotkniemy wieku emerytalnego". Ale minister nie kryje, że będziemy harować do starości

Konrad Bagiński
13 czerwca 2022, 14:57 • 1 minuta czytania
Minister Wademar Buda zapewnia, że PiS nie ma w planach podwyższenia wieku emerytalnego. Ale jednocześnie rząd musi namawiać seniorów, by pracowali dłużej, bo inaczej system padnie. Im krócej pracujemy, tym niższa będzie emerytura. Już dziś 70 proc. emerytów dostanie najwyżej 2100 zł na rękę.
Minister Buda zapewnia, że PiS nie podniesie wieku emerytalnego Piotr Molecki/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

- Efektywny czas pracy to nie wiek przejścia na emeryturę. Nigdy nie dotkniemy wieku emerytalnego - mówił w Radiu Zet minister rozwoju i technologii Waldemar Buda. Został zapytany o podniesienie wieku emerytalnego jako warunku KPO. - Podniesienie efektywnego wieku emerytalnego oznacza stworzenie możliwości, zachęt do tego, by po osiągnięciu wieku pracować - dodał Buda.


Dodał też, że rząd chciałby, aby osoby zdolne do pracy, "które mają jeszcze pracę, które są usatysfakcjonowane, którym rodzinna sytuacja na to pozwala, mogły pracować".

Pytanie o wiek emerytalny było bardzo zasadne. Polski rząd chwali się tym, że Bruksela w końcu - z rocznym poślizgiem - zaakceptowała Krajowy Plan Odbudowy. KPO to dokument opisujący sposób wydatkowania środków z Funduszu Odbudowy. Polska ma w jego ramach dostać 23,9 mld euro w ramach grantów i o 11,5 mld euro pożyczek Te pieniądze mają być zastrzykiem dla gospodarki. Ale Komisja Europejska zastrzega, że wypłata pieniędzy nastąpi dopiero po osiągnięciu przez Polskę tzw. kamieni milowych. Rząd sam te kamienie opisał i wynegocjował z Brukselą. Do wielu polityków formacji rządzącej dopiero teraz dociera, że wiele z nich będzie trudne do zrealizowania.

Wiek pozostanie, ale seniorzy muszą dłużej pracować

Jednym z kamieni milowych, który nieświadomym jeszcze politykom PiS się z pewnością nie spodoba, jest... podniesienie wieku emerytalnego. Nie dalej jak kilka dni temu uśmiechnięty Jarosław Kaczyński chwalił się jego obniżeniem. W sukurs swojemu szefowi poszli inni politycy PiS, choćby minister Marlena Maląg. PiS chwali się zresztą obniżeniem wieku emerytalnego na każdym spotkaniu z wyborcami.

Tymczasem, kamień milowy nr 68 zakłada "podniesienie efektywnego wieku emerytalnego". Efektywnego – więc niekoniecznie ustawowego. Tu Waldemar Buda ma rację - podniesienei wieku emerytalnego nie jest konieczne. Ale rząd musi zwiększyć wysiłki i namawiać seniorów do nieprzechodzenia na emeryturę.

Kilka tygodni temu Komisja Europejska opublikowała dokument z ostrzeżeniem dla Polski. Bez zmian w obecnym systemie przyszłe świadczenia emerytalne znacznie spadłyby bowiem w stosunku do ostatniego wynagrodzenia – z 54 proc. w 2019 roku do około 25 proc. w 2060 roku.

Zgodnie z szacunkami KE, przykładowo w 2070 r. Polska musiałaby wydać dodatkowo 6,7 proc. PKB w swego budżetu tylko po, by utrzymać emerytury na obecnym poziomie. "Skala tych wydatków przewyższa obecne nakłady na opiekę zdrowotną w Polsce" – podkreśla KE.

Co powinno się zmienić? Przede wszystkim Komisja Europejska postuluje podniesienie rzeczywistego wieku przechodzenia na emeryturę w Polsce oraz zmianę specjalnych systemów emerytalnych (dla wybranych grup zawodowych), które są drogie dla państwa. Poza tym dają przywileje ich członkom w kontrze do powszechnego systemu emerytalnego.

Przeciętny polski emeryt nie ma wielu pieniędzy - 70 proc. osób dostaje świadczenie w wysokości poniżej 2500 zł brutto - czyli mniej niż 2100 zł na rękę.