Odblokowali przepisy Zalewskiej. Przez nią w 8 lat straciliśmy kilkanaście miliardów złotych

Konrad Bagiński
06 lipca 2022, 11:01 • 1 minuta czytania
PiS bohatersko rozprawił się z problemem, który sam stworzył. Walcząca z wiatrakami Anna Zalewska 8 lat temu zablokowała budowę elektrowni wiatrowych w Polsce. Przepisy w końcu zliberalizowano. Ile pieniędzy straciliśmy w międzyczasie? Przynajmniej kilkanaście miliardów złotych.
Rozwój energetyki wiatrowej w Polsce zablokowała w 2016 roku Anna Zalewska, późniejsza ministra edukacji Krzysztof Kaniewski/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Zasadę 10H PiS wprowadził w 2016 roku. Chodzi o przepis, który de facto uniemożliwia stawianie w Polsce nowych elektrowni wiatrowych. 10H oznacza dziesięciokrotność wysokości - to minimalna odległość wiatraka od siedzib ludzkich i terenów cennych przyrodniczo. W praktyce 10H obejmuje 99,7 proc. powierzchni Polski (tak wyliczył think tank Instrat). Budowa elektrowni wiatrowych została więc zablokowana.


Przepis ten wprowadzono w 2016 roku, tuż po wygranych przez PiS wyborach. Jedną z jego największych orędowniczek była Anna Zalewska, późniejsza ministra edukacji. – Nie chcę, aby pewnego dnia śmigło wielkości autobusu spadło mi na głowę – mówiła Zalewska podczas jednego z licznych spotkań na przeciwników wiatraków. Straszenie śmiercionośnymi śmigłami spadającymi z nieba to tylko jeden pocisk z arsenału Anny Zalewskiej. Wiele mówiła też o rosnących cenach prądu i bezcelowości inwestowania w wiatraki. Co ciekawe, jej współpracownikiem w tym zakresie był Marcin Przychodzki, założyciel portalu Stop Wiatrakom, który piastował stanowisko dyrektora Departamentu Prawnego Ministerstwa Infrastruktury. Ta dwójka skutecznie blokowała rozwój energetyki wiatrowej.

To niejedyne popisy Zalewskiej

Nie wiadomo dlaczego Anna Zalewska tak silnie walczyła z wiatrakami, promując się jednocześnie jako zwolenniczka energii odnawialnej. Ale Zalewska już wcześniej błysnęła jako osoba kiepsko zorientowana w kwestiach ekologii. Ze szkolnych programów nauczania zniknęło na przykład globalne ocieplenie. Prawdopodobną tego przyczyną była niechęć samej Anny Zalewskiej. Pani minister dała się bowiem poznać jako osoba, która w ten proces nie wierzy.

– Bo tak naprawdę globalnego ocieplenia nie ma, ponieważ na Arktyce powinien lód topnieć, a przybywa. Dlaczego mówią nam inaczej? Bo to kosmiczna kasa, ekolodzy takie pieniądze zarabiają na tym ociepleniu – mówiła kilka lat temu na spotkaniu z uczniami ze Świebodzic (jeszcze jako posłanka).

Tymczasem z niedawnej analizy Instytutu Jagiellońskiego wynika, że wpływ farm wiatrowych na ceny energii elektrycznej w oparciu o korelacje cen hurtowych na giełdzie będzie pozytywny. Z analizy wynika, że dzięki podwojeniu mocy zainstalowanej lądowych farm wiatrowych z 7 do 14 GW przeciętne gospodarstwo domowe może zaoszczędzić na rachunkach za prąd 110 zł rocznie. Zyskalibyśmy na tym jakieś 14 mld złotych.

Niestety zasada 10H została jedynie zliberalizowana, nie zniesiona.

– Ustawa daje jedynie samorządom możliwość ustanawiania od niej wyjątków, a i tak żaden wiatrak nie będzie mógł stanąć bliżej niż pół kilometra od najbliższych zabudowań, nawet jeśli mieszkańcy nie mieliby nic przeciwko. Nie upraszcza to też procedur i nie skraca ścieżki inwestycyjnej – wyjaśnia Konfederacja Lewiatan.

Anna Zalewska ciągle sporo opowiada o kwestiach ekologii. Pod koniec zeszłego roku - gdy toczyła się jeszcze sprawa Turowa - zasłynęła wrzuceniem na Twittera dwusekundowego nagrania, które miało dowodzić, że wiatraki w Niemczech nie dają prądu.

"Jadę przez Niemcy, wszystkie elektrownie wiatrowe nie pracują (jak zwykle ostatnio). Skąd energia? Z węgla! Nie oddamy Turowa!" - napisała Zalewska.