"Ziemniaki z wody" za 9 zł w Szczecinie. Czytelniczka pokazała nam swój paragon grozy

Kamil Rakosza-Napieraj
12 lipca 2022, 13:14 • 1 minuta czytania
Nasza czytelniczka miała akurat chwilę przed odjazdem pociągu i postanowiła zjeść szybki obiad w niepozornej knajpce w Szczecinie. Efekt? Wyszła stamtąd lżejsza o ponad 100 zł. W karcie dań znalazło się zresztą sporo... interesujących pozycji - jak np. "ziemniaki z wody" za 9 zł.
Nasza czytelniczka pokazała "paragon grozy" ze Szczecina Fot. Pexels/Igor Starkov / INNPoland
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Sandacz grozy

Kinga, 29-letnia copywriterka z Warszawy, odwiedziła Szczecin, gdzie zjadła obiad w restauracji. Zamówiła obiad z sandaczem i dodatkami. Do tego kawa, ciastko i jedno piwo. W sumie zapłaciła 112 zł.


"Początkowo nie mogłam uwierzyć, że to jest sandacz bez dodatków, szczególnie że ta restauracja nie wyglądała jakoś super. Jak zobaczyłam, że w dodatkach do dań jest pozycja: "ziemniaki z wody" za 9 zł, to pomyślałam, że to musi być prawda, bo przecież nikt nie kupuje samych ziemniaków z wody jako przystawkę czy coś" – pisze.

Kinga zapytała kelnerkę czy cena ziemniaków to żart. W odpowiedzi usłyszała, że to ich prawdziwa cena. "Chciałam stamtąd wyjść, ale nie miałam czasu szukać innego lokalu. Spieszyłam się już na pociąg, więc zapytałam tylko, czy piwo u nich też się dzieli na wodę i na chmiel i czy chmiel trzeba oddzielnie. Powiedziała, że nie, więc zamówiłam jeszcze najtańszego pilsnera za 16 zł" – napisała czytelniczka.

"Inflacja wyprzedza drukowanie menu"

Jak pisaliśmy w INNPoland, Marek Tatała z Forum Obywatelskiego Rozwoju gościł w restauracji Armenia w Lublinie. Na fanpage'u lokalu można znaleźć jeszcze stare ceny, niższe od zaprezentowanych przez ekonomistę w jego tweecie. Na zdjęciu opublikowanym przez Tatałę widzimy kartę dań z naklejkami z nowymi cenami, które przykrywają wcześniejsze wartości.

"Zwracam uwagę na świeże naklejki z nowymi cenami (w internecie jeszcze poprzednia wersja). Inflacja wyprzedza drukowanie menu. Kiedy rząd PiS weźmie się w końcu za walkę z inflacją, zamiast dolewania benzyny do inflacyjnego ognia?" – pytał Marek Tatała.

Nowe ceny są trochę wyższe. Za widoczny na zdjęciu ormiański pieróg przed zmianą trzeba było zapłacić dwa złote mniej – 25 zł. Czeburek wołowy natomiast kosztował wcześniej 35 zł. Dzisiaj trzeba zapłacić za niego 39 zł.

Jagodzianka za 16 zł

"16 zł, Wrocław, piekarnia na osiedlu, dziś, 2 lipca 2022" - napisał na Twitterze ekonomista Rafał Mundry. Prosty wpis szybko wywołał falę krytyki w internecie. "Dla mnie szok. A to nie centrum Wro(cławia), tylko u mnie na osiedlu. Foto zrobiłem 20 minut temu. Jestem w szoku" – dodał w odpowiedzi na komentarz.

W liczącej ponad 530 komentarzy dyskusji pod wpisem dominuje niedowierzanie. Internauci doszukują się żartu czy pomyłki przy cenniku. Mundry dodaje, że to nie cukiernia Gigi – podobno najdroższa i najlepsza w mieście – ale Chleboteka.

Szybko dorzuca jeszcze zrzut ekranu z profilu Make Life Harder, gdzie zobaczyć można drożdżówkę z jagodami za 23 złote.

Zaciekawieni internauci pytają też… czy skusił się na zakup. Ekonomista odpowiada, że dla niego to "cena zaporowa" i dodaje, że nadal wie gdzie drożdżówkę do kawy można kupić za 3-4 złote. Dorzuca też, że za croissanta ten sam przybytek życzy sobie 8 zł, podczas gdy sam niedawno kupił podobny za 5 zł (1,10 euro) w centrum Paryża.