"Ludzie się boją". Polacy szturmują urzędy ws. nowego zasiłku, każdy chce 3 tys. zł na węgiel
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Dopłata do węgla – Polacy szturmują urzędy
Ledwo Sejm przegłosował dodatek węglowy, a Polacy już rzucili się do urzędów z pytaniami. Jak pisze Money.pl, władza lokalna notuje tłumy przy okienkach, a telefony się urywają. Urzędowa panika węglowa trwa już od paru dni.
Tak o sytuacji mówi dziennikarzom burmistrz Pruszcza, gminy położonej w województwie kujawsko-pomorskim.
Takiego szturmu w urzędzie dawno nie widziałam. Mieszkańcy zaczęli nie tylko dzwonić, ale także przychodzić. Mają mnóstwo pytań odnośnie dodatku węglowego. Chcą wiedzieć, kiedy można składać wnioski, kiedy dostaną pieniądze, ale też zastanawiają, czy jak mieszkają w budynku wielorodzinnym, gdzie jest jedna kotłownia, to wszyscy będą mogli dostać dofinansowanie.
Wądołowski dodaje, że na wiele pytań po prostu nie ma jeszcze odpowiedzi. Dodatek nie jest jeszcze prawem i nie znamy wszystkich szczegółów.
— Już pomyślałam, że przygotujmy w urzędzie taką broszurę informacyjną, bo ewidentnie to jest to, co ludzi teraz najbardziej interesuje — ocenia burmistrz.
Urzędowy szturm widać też w innych regionach Polski. Wójt gminy Kobierzyce Ryszard Pacholik także potwierdza, że mieszkańcy dzwonią z najróżniejszymi pytaniami o węgiel. Chodzi im m.in. o to, jakie typy pieców są objęte rządowym programem.
— Jeżdżę po wielu miejscowościach i rozmawiam z ludźmi. Szczególnie ci starsi boją się obecnej sytuacji. Mówią do mnie: panie wójcie, jak ja nie będę miał węgla na podwórku, to nie zasnę. Już nie śpię — opowiada zaś Wojciech Błoński, wójt Długołęki.
Zarządca podwrocławskiej gminy dodaje, że nie jest zbytnio zadowolony z pracy rządu.
— Jest z tym ogromny bałagan. Jeszcze niedawno mówiono o tonie węgla za niecały tysiąc. Ustawa jeszcze nie weszła w życie, a już zmienia się rozwiązania. Ludzie są zdezorientowani — dodaje Błoński.
Burmistrz Pruszcza podsumowuje, że ludzie boją się ominięcia w rządowym programie. Niektórzy w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków zgłosili na przykład piece na ekogroszek, ale można w nich palić również węglem. Teraz nie wiedzą, czy dokumentacja i procedury będą się zgadzać.
Sejm "za" dodatkiem węglowym
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, w trakcie piątkowego posiedzenia Sejmu posłowie przegłosowali ustawę o dodatku węglowym.
Za przyjęciem dokumentu głosowało 261 osób. Przeciwko było 36 parlamentarzystów, a 149 wstrzymało się od głosu.
Po pierwszym czytaniu projekt trafił do sejmowej komisji. Zarówno opozycyjni członkowie tego gremium, jak i politycy PiS zaproponowali kilka poprawek. Komisja zarekomendowała przyjęcie pięciu z nich.
Jednak losy dodatku węglowego nie są jeszcze przesądzone. Teraz projekt ustawy trafi do Senatu, w którym większość ma opozycja. Następnie nad dokumentem ponownie pochyli się Sejm. Dopiero po ponownym głosowaniu ustawa trafi na biurko prezydenta Andrzeja Dudy.
Autorem projektu ustawy o dodatku węglowym jest Ministerstwo Klimatu i Środowiska. W ramach nowego rozwiązania władza chce przekazać 3 tys. zł gospodarstwom domowym, dla których głównym źródłem ogrzewania jest kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnia, kuchnia węglowa lub piec kaflowy na paliwo stałe – zasilane węglem kamiennym, brykietem lub peletem, zawierającymi co najmniej 85 proc. węgla kamiennego. To nie jedyne kryterium. Warunkiem uzyskania wsparcia finansowane jest także zgłoszenie źródła ogrzewania do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB).
Dodatek węglowy będzie należał się każdemu, kto spełni te dwa kryteria. Rząd nie wprowadził żadnego progu dochodowego. Co więcej, 3 tys. zł będzie można wydać na dowolny cel.