Jedni rzucili się do kupowania cukru, inni szukają... generatorów. Gdyby prądu zabrakło
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Z jednej strony fala upałów, z drugiej – niepewność co do dostaw prądu w najbliższych miesiącach. Nic dziwnego, że dostawcy i producenci generatorów prądu mają żniwa. Niektórzy zostali już z pustymi magazynami, a i tak mają tyle zapytań, że muszą wyłączyć infolinię - pisze BusinessInsider.pl.
Portal pisze, że sprzedawcy agregatów prądotwórczych przyznają, że zainteresowanie takimi urządzeniami jest rekordowe. Polacy wolą się bowiem przygotować na ewentualne blackouty. Eksperci radzą, by wybierać agregaty inwertorowe, które są nowocześniejsze i działają w bardziej stabilny sposób niż np. te o konstrukcji ramowej.
Podstawowe aparaty kosztują zwykle nieco ponad 1 tys. zł. Jednak, jak mówią sprzedawcy w rozmowie z BI, musimy wydać więcej, jeśli chcemy mieć pewność, że oświetlenie oraz sprzęt AGD i RTV będą działać przez kilka godzin. Jeśli wybierzemy jeszcze bardziej zaawansowany sprzęt, możemy zabezpieczyć się na osiem godzin. To już jednak wydatek nawet 14 tys. zł.
Czy warto kupować generator prądu?
Tylko w tym tygodniu wyłączono bloki energetyczne Turów, Opole, Połaniec, Kozienice i Bełchatów, a wcześniej miały miejsce przestoje w elektrowniach. Czy grozi nam potężna awaria, czyli tak zwany blackout? Jak mówi w rozmowie z INNPoland.pl Robert Tomaszewski, szef PI Energy w Polityka Insight, potężnej awarii nie trzeba się bać.
- W aktualnej sytuacji systemu energetycznego, biorąc pod uwagę jego zabezpieczenia, blackout, czyli rozległa awaria na razie nam nie grozi - mówi nam Tomaszewski. Dodaje, że obecnie wyłączenia są mniej więcej na podobnych poziomach co wcześniej.
Przyznaje jednak, że mamy w Europie wielki kryzys energetyczny.
- Mamy bardzo niską podaż gazu, mało węgla, wciąż wysoki popyt na energię i to tworzy w systemie energetycznym bardzo dużo nierównowag. Do tego dochodzi lato i problemy techniczne. I tak na przykład Francja ma wyłączoną połowę elektrowni jądrowych ze względu na usterki techniczne, ale też na niski poziom wód - nie mogą pracować - mówi Tomaszewski.
Popyt jest, bardziej boją się firmy
Business Insider rozmawiał z różnymi sprzedawcami agregatów z całego kraju. Wszyscy podkreślają, że zapotrzebowanie na takie urządzenia jest ogromne. Są sklepy, w których towar się wyprzedał, a nowe dostawy spodziewane są dopiero w sierpniu. Niektórzy handlowcy nawet wyłączyli infolinie, bo nie są już w stanie odpowiadać na rosnącą liczbę zapytań.
Bardziej braku prądu boją się firmy, szczególnie pobierające więcej niż 300 kW. Zresztą precedens już jest. Właśnie takie ograniczenia poboru prądu wprowadzono w Polsce w sierpniu 2015 r.