"Cukrowe szaleństwo" dotarło do... pociągów. Koleje apelują do pasażerów
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Tuż po wybuchu pandemii COVID-19 Polacy rzucili się na papier toaletowy, a po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainie — na paliwo. Z kolei teraz plądrują sklepy w poszukiwaniu cukru. Jednak z obserwacji ekspertów wynika, że wzrosło zainteresowanie również produktami o przedłużonym terminie ważności i artykułami sypkimi.
Cukru brakuje, sieciówki ograniczają zakupy
Problemy z dostępnością cukru pojawiły się w Polsce w ubiegłym tygodniu. Klienci detaliczni, a także przedsiębiorcy zaczęli hurtowo wykupywać ten towar, a eksperci uważają, że ma to związek z obawami przed kolejnym wzrostem cen. Ekonomiści uważają, że szczyt inflacji przypadnie dopiero w pierwszym kwartale 2023 r.
Chcąc uniknąć widoku pustych półek sklepowych i zapewnić klientom stały dostęp do cukru, sieci handlowe wprowadziły limity. W Biedronce, Netto i Lidlu można kupić 10 kg na jeden paragon. Jeszcze bardziej restrykcyjne zasady panują w Aldi, gdzie na jeden paragon dozwolonych jest 5 kg cukru.
Koleje Dolnośląskie żartują z limitów i apelują do pasażerów
Gdy pojawi się nowa dostawa, wielu Polaków pędzi do sklepów i kupuje tyle, ile pozwalają sieciówki. Na ten nowy trend zareagowały Koleje Dolnośląskie, które opublikowały humorystyczny wpis na Twitterze.
"Co prawda w naszych pociągach nie ma limitu kilogramów bagażu, który jest przewożony, ale jednak prosimy, zgodnie z regulaminem, na umieszczanie bagażu w przeznaczonych do tego miejscach: np. pod fotelami" - czytamy na Twitterze.
Do wpisu Koleje Dolnośląskie dołączyły zdjęcie, na którym widać cukier ustawiony w przejściu wagonu. I to wcale nie jedno opakowanie, tylko 10 kg.
"Panika" czy realny problem?
Impulsywne zakupy i wprowadzanie limitów producenci cukru nazywają "nieuzasadnioną paniką". Nieustannie przekonują, że cukru w Polsce nie zabraknie. Z kolei same sieciówki deklarują, że "braki towaru" mają charakter "przejściowy" i "wkrótce zostaną uzupełnione".
Na ten moment nie wiadomo, kiedy problemy z dostępnością cukru mogą się skończyć, a zakupowa panika trwa w najlepsze. Niektórzy Polacy po cukier jeżdżą już nawet do Niemiec. Ceny są porównywalne, w odróżnieniu od Belgii, gdzie cukier jest znacznie tańszy.
Emocje starają się ostudzić także politycy, którzy przekonują, że nie mają nic wspólnego z niedoborami cukru. Minister aktywów państwowych Jacek Sasin poszedł nawet o krok dalej i zachęca do zakupów w Krajowej Grupie Spożywczej. Wtórował mu minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk. Problem w tym, że w państwowym sklepie jedno opakowanie cukru jest dwukrotnie droższe niż w dyskontach.
Nie tylko w Krajowej Grupie Spożywczej na Polaków czeka rozczarowanie. Na serwisach ogłoszeniowych np. na OLX czy Allegro, już pojawiły się pierwsze oferty — handlarze oferują cukier w zawrotnej cenie rzędu nawet 12,50 zł.