Brak cukru nie jest tak poważny jak to, co nas czeka. Polsce grozi kryzys lekowy
- W Polsce zaczyna brakować leków
- Andrzej Stachnik w rozmowie z "WP" alarmuje, że wkrótce możemy doświadczać deficytu tysięcy medykamentów
- Potrzeba wyższych marż, by uzdrowić system
– Jeśli decydenci nic z tą sprawą nie zrobią, w aptekach i szpitalach naprawdę zabraknie nie kilkudziesięciu leków, tylko kilku tysięcy. I na nic wtedy zda się zrzucanie odpowiedzialności na firmy, które zrezygnują z działalności, do której dokładają już dziś – ostrzegał prezes zarządu Związku Pracodawców Hurtowni Farmaceutycznych w rozmowie z Patrykiem Słowikiem.
Polsce grozi kryzys lekowy
Jak wyjaśniał Stachnik, problem wynika z niskich marż hurtowni farmaceutycznych na lekach refundowanych. Na dystrybucji takich medykamentów hurtownie zarabiają mniej niż złotówkę od opakowania. Marża wynika z ustawy i nie może przekroczyć 5 proc.
– Dla porównania: kilkanaście lat temu - gdy przecież koszty prowadzenia biznesu były o wiele niższe - maksymalna marża wynosiła 14 proc. – skarżył się Andrzej Stachnik.
Zdaniem prezesa zarządu Związku Pracodawców Hurtowni Farmaceutycznych w pierwszej kolejności kłopot będzie dotyczył leków mniej popularnych, rzadziej kupowanych przez pacjentów. – Tych bowiem w szczególności apteki nie chcą mieć na stanie. A jednocześnie często są to leki ratujące życie, tysiącom ludzi niezbędne do funkcjonowania – wyjaśniał w rozmowie z "Wirtualną Polską".
Związek proponuje wprowadzenie marży w wysokości 6 proc. O 1 proc. więcej niż wynosi obecnie, a zarazem o przeszło 8 proc. mniej niż wynosiła kilkanaście lat temu. – Nawet jeżeli przyjmiemy, że za podniesienie marży zapłaciłby pacjent, to jeśli na szali położymy wzrost ceny leku, który średnio kosztuje pacjenta 20 zł, o 1 proc. z dostępnością leków, to rachunek wydaje się prosty. Ważniejsze jest mieć odrobinę droższy lek niż nie mieć żadnego lub czekać na niego bardzo długo – argumentował Stachnik.
Chaos wokół cukru. Cena podbija do 5 zł
W Polsce już brakuje niektórych podstawowych produktów. W lipcu głośno było o deficycie cukru.
Jak pisaliśmy w INNPoland, cukier stał się tak deficytowym towarem, że niektóre sieciówki zaczęły wprowadzać limity. W Biedronce, Netto i Lidlu na jeden paragon można kupić 10 kg cukru, a w Aldi — tylko 5 kg. W ten sposób sklepy chcą zahamować hurtowe wykupywanie m.in. przez przedsiębiorców.
Jednak to nie jedyny problem z tym towarem. Jeśli już uda nam się znaleźć cukier, to jego cena jest zdecydowanie wyższa niż jeszcze kilka tygodni temu. W jednej z placówek Lidla we Wrocławiu 1 kg cukru białego kosztuje już 4,99 zł. Nieco taniej jest w Dino i Netto, gdzie można znaleźć ten sam produkt za 4,49 zł. W związku z brakami w asortymencie rządzący już zachęcają handlowców, którym brakuje cukru, do zakupów w Krajowej Grupie Spożywczej. Problem w tym, że w państwowym sklepie ten towar wcale nie jest tańszy — za 1 kg trzeba zapłacić 4,99 zł, choć jeszcze kilka dni temu było to 6,99 zł. Do tego należy doliczyć koszty wysyłki, ponieważ jest to sklep internetowy. Łączna cena? 21,96 zł, a i tak obowiązuje limit 10 kg na jednego kupującego.
Nie da się więc ukryć, że miłośnicy słodkiej kawy czy wypieków muszą więc głębiej zaglądać do kieszeni. Tymczasem okazuje się, że tego problemu nie widać w innych państwach.