Przedsiębiorcy się zwijają. Ceny prądu wyślą ich na bezrobocie
- Firmy już dziś płacą za energię kilka razy więcej niż gospodarstwa domowe
- Szykują się jednocześnie na kolejne podwyżki — dostały już nowe cenniki
- Jeśli nic się nie zmieni, czeka nas fala bankructw małych firm
- Już upadają piekarnie, restauracje i salony kosmetyczne
"Z października na listopad 2021 wzrost kosztów wyniósł 18500 zł! Dobrze Państwo czytacie, z miesiąca na miesiąc. Ostatnie 9 miesięcy działalności strawiły wszystkie nasze oszczędności, straciliśmy płynność finansową" - piszą właściciele lokalu gastronomicznego we Wrocławiu. Mowa o wegańskiej restauracji Green Bus. Jednocześnie proszą o wsparcie finansowe, by wyjść z długów. Zapowiadają też, że zamykają biznes. Stał się nieopłacalny i wpędził ich w długi.
"Doszliśmy do momentu, w którym nie jesteśmy w stanie przewidzieć czy zamówimy towar po takiej samej cenie jak tydzień wcześniej" - wskazują właściciele. "Serce nam pęka, że znikamy z gastronomicznej mapy Wrocławia" — dodają.
Nie tylko Green Bus
Identyczne problemy mają inni przedsiębiorcy. Portal BusinessInsider.pl opisuje przypadki dwóch pań. Jedna ma salon urody, druga jest fryzjerką. Pierwsza dostała właśnie podwyżkę prądu z 1,4 na 2,1 zł za 1 kW/h. Nawet ta pierwsza cena jest bardzo wysoka — przedsiębiorcy muszą kupować energię na wolnym rynku.
Taryfy dla nich nie są ustalane w porozumieniu z Urzędem Regulacji Energetyki. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl efektem takiej sytuacji jest to, że zagotowanie wody na herbatę jest w restauracji 3-4 razy droższe, niż w domu.
W marcu 2022 roku koszt energii w kontraktach terminowych z dostawą na rok 2023 oscylował na poziomie 796,78 zł/MWh, a już pod koniec sierpnia tego roku wynosił… 2 547 zł/MWh.
Zwalniają i podnoszą ceny - póki klienci dają radę płacić
Pierwsza z bohaterek tekstu w BI, pani Marta, była zmuszona już trzy razy podnieść ceny dla swoich klientek i zwolnić jedną osobę. Boi się, że jak tak dalej pójdzie, zostanie w salonie sama, a klientki nie zaakceptują czwartej i piątek podwyżki cen usług. Już zastanawia się, czy opłaca się jej codziennie otwierać salon.
Pani Ewa, fryzjerka, pokazuje swoje rachunki. Jeszcze w czerwcu zapłaciła za prąd 737 zł, w sierpniu już ponad 1200 złotych. Zużycie się nie zwiększyło.
- Rosną nie tylko rachunki za prąd. Za wodę wzrosły już wcześniej. Ze 150 zł na 420 zł. To jest kpina. Prąd, co rachunek, to dużo drożej. Czekam na ceny ciepła, bo — jak wiadomo — węgiel drogi i go prawie nie ma, więc spółdzielnia pewnie podniesie w opór ceny za ogrzewanie w tym roku — mówi Ewa, cytowana przez BI.
To tylko kilka przykładów problemów, z jakimi mierzą się obecnie przedsiębiorcy. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, firmy odczuwają podwyżki cen gazu i prądu kilka razy silniej niż gospodarstwa domowe. Dlaczego? Z dwóch powodów. Taryfy dla firm są kilka razy droższe od tych dla odbiorców indywidualnych.
W wyjątkowo trudnej sytuacji znalazły się piekarnie. Choć zdaniem ministra rolnictwa i rozwoju wsi Henryka Kowalczyka szacunki dotyczące tego, że chleb może kosztować nawet 10 zł to "sianie paniki" i "gruba przesada", to branża już drży o przyszłość. Niektóre piekarnie ostrzegają, że bochenek może być sprzedawany nawet za 20 zł.
Jeśli spełni się ten czarny scenariusz, to trudno wyobrazić sobie, że klienci będą w ogóle chcieli kupować chleb. W związku z tym piekarnie mogą stanąć na granicy bankructwa. - Rosnące koszta będą wyprowadzać coraz mocniejsze ciosy, aż w końcu zacznie dochodzić do nokautów — przekonuje Andrzej Piętka, prezes Akademii Wypieków, w rozmowie z portalem Wiadomoscihandlowe.pl.
Już dziś wiele firm ogranicza produkcję. Mowa też o wielkich firmach — Cerrad, polski producent płytek ceramicznych, wstrzymuje trzy z siedmiu linii produkcyjnych. Producent materiałów budowlanych Lafarge wskazuje, że energia elektryczna stanowi 35–50 proc. kosztów.
Federacja Przedsiębiorców Polskich, której apel o pomoc dla biznesu trafił do rządu, podkreśla, że niektóre państwa UE, jak Bułgaria, Francja, Grecja, Hiszpania i Włochy, za zgodą KE podjęły różne działania antykryzysowe. "Jednym z podstawowych narzędzi stosowanych w innych krajach jest zamrożenie cen energii i jej nośników oraz wyrównanie strat sprzedawcom" – sugeruje FPP.