Przekop Mierzei miał być wielkim triumfem. Po miesiącu pływają nim głównie turyści
- 17 września otwarty został kanał żeglugowy po Mierzei Wiślanej
- Od tego czasu nową drogą wodną przepłynęło 309 jednostek, głównie turystycznych
- Przekop Mierzei Wiślanej pochłonął 2 mld zł, ale zatrzymał się 900 m przed portem w Elblągu
Kto korzysta z przekopu Mierzei?
Podczas uroczystości otwarcia kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną nową drogą wodną przepłynęły cztery jednostki: Zodiak II Urzędu Morskiego w Gdyni, statek ratowniczy SAR Orkan, statek patrolowy Straży Granicznej Kaper-2 oraz motorówka Formozy. Dzień po otwarciu kanał pokonało z kolei 95 jednostek, przede wszystkim turystycznych.
Teraz Urząd Morski w Gdyni podał dane za cały miesiąc – i zdecydowanie nie jest tak różowo, jak chciałby przekonać nas rząd. Od 18 września do 16 października kanałem przepłynęło w obie strony łącznie 309 jednostek. Od Morza Bałtyckiego na Zalew Wiślany wpłynęło 158 statków dużej przeprawy (czyli wymagających otwarcia mostów) oraz trzy statki małej przeprawy. W drugą stronę przepłynęło łącznie 148 jednostek, w tym 10 statków małej przeprawy.
– Przez miesiąc funkcjonowania przekopu obserwujemy duży ruch jednostek turystycznych. Przez ten czas odnotowaliśmy jeden niepożądany incydent związany z próbą przepłynięcia kanału na nartach wodnych, co jest niedozwolone – mówi "Gazecie Wyborczej" Agnieszka Robakowska z biura prasowego gdyńskiego Urzędu Morskiego.
Jak podaje dziennik, kanał żeglugowy robi na razie karierę jako oryginalna atrakcja turystyczna. Można nim jedynie przepłynąć i zawrócić, gdyż na kanale nie ma ani marin, ani możliwości wpłynięcia do portu w Elblągu.
– Zainteresowanie kanałem jest tak duże, że w przyszłym roku kupimy jacht o małym zanurzeniu, który przeznaczony będzie specjalnie do pływania po zalewie – mówi "Wyborczej" Kasper Orkisz, żeglarz prowadzący firmę czarterującą jachty.
Przekop Mierzei Wiślanej prowadzi donikąd
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, pierwotnym zamysłem stojącym za przekopem Mierzei Wiślanej było połączenie portu w Elblągu z Morzem Bałtyckim. Tylko w tej sytuacji inwestycja, na którą rząd wydał już 2 mld zł, może zacząć na siebie zarabiać. Problem w tym, że dalsze etapy inwestycji się przeciągają albo w ogóle nie są przygotowane. Po płytkim Zalewie Wiślanym duże statki po prostu pływać nie mogą – inaczej ryzykowałyby utknięcie na mieliźnie. Inwestycja zatrzymała się na 900 metrów przed nabrzeżem portu w Elblągu, gdyż tylko tyle obejmował rządowy przetarg. Rząd uznał, że dokończenie inwestycji (na które trzeba by wydać 70 mln złotych) powinny sfinansować władze Elbląga. Samorząd ma dokładnie odwrotne zdanie i zaznacza, że musiałby wydać na ten cel cały miejski budżet na inwestycje, Rząd chętnie pomoże – ale za cenę przejęcia przez rząd portu w Elblągu. Póki co dalsze losy całej inwestycji utknęły więc w martwym punkcie.