Musk przejął Twittera. Do siedziby przyszedł ze... zlewem i podjął zaskakującą decyzję
- Elon Musk oficjalnie przejął Twittera, a do siedziby firmy zawitał z umywalką
- Już pierwszego dnia pracę straciło troje dyrektorów
- Amerykańskie media donoszą, że to oni mieli wprowadzać miliardera w błąd w sprawie liczby fałszywych kont zarejestrowanych na Twitterze
Musk przejął Twittera. Pierwsza decyzja: zwolnienia
"Ptak został uwolniony" - napisał na Twitterze Elon Musk. Tym samym potwierdził, że oficjalnie przejął Twittera, czyli popularny serwis społecznościowy, którego znakiem rozpoznawczym jest niebieski ptak.
W środę miliarder zawitał do siedziby firmy ze zlewem (ang. "sink") i powiedział do pracowników "Let that sink in". Jak wyjaśnia "Wprost", w wolnym tłumaczeniu zwrot oznacza "wchłońcie/przetrawcie to" lub "niech wam to zapadnie w pamięć". Sformułowanie stało się popularną frazą na Twitterze już parę lat temu. "Komentatorzy notorycznie nadużywali tego wyrażenia, wskazując na kolejne absurdy, komentując wiadomości czy po prostu wstawiając linki na platformę" – czytamy.
W opisie konta na Twitterze Elon Musk ustawił informację "Chief Twitt".
Już w ubiegłym tygodniu pojawiły się informacje, że Musk rozważa zwolnienia. Miliarder miał przekazać inwestorom, że po przejęciu Twittera pracę straci 75 proc. zatrudnionych. I dotrzymał słowa.
Musk rozpoczął cykl zwolnień w Twitterze już w piątek 28 października, czyli pierwszego dnia jako szef serwisu. Amerykańskie media donoszą, że stanowiska stracili czołowi menadżerowie.
Z pracą w Twitterze pożegnał się dyrektor generalny Parag Agrawal, dyrektor finansowy Ned Segal i dyrektor do spraw prawnych Vijaya Gadde. To oni mieli wprowadzić Muska w błąd w sprawie liczby fałszywych kont (botów), które są zarejestrowane na Twitterze.
Saga z Twitterem. Nieścisłości w sprawie liczby botów
W czym tkwi problem? Do podpisania kontraktu w sprawie przejęcia Twittera doszło pod koniec kwietnia. Jednak w lipcu Musk przekazał, że wycofuje się z transakcji.
Wówczas tłumaczył, miało to związek z "fałszywymi i wprowadzającymi w błąd" informacjami o firmie. Sprawa dotyczyła liczby aktywnych botów na Twitterze. Spółka przekonywała, że fałszywe konta stanowią około 5 proc. wszystkich zarejestrowanych użytkowników.
Pod koniec września naukowcy od Muska wskazywali w dokumentach, że boty stanowią od 5,3 do 11 proc. wszystkich kont na Twitterze. Sprawa trafiła nawet do sądu, ale proces nie ruszył, ponieważ tuż przed pierwszą rozprawą Musk zgodził się jednak kupić Twittera. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, po ujawnieniu tej decyzji ceny akcji firmy podskoczyły o 22,2 proc.
Twitter według Muska
Musk otwarcie wskazuje, że po przejęciu Twittera będzie kontynuował walkę z botami. Jednak ma także kilka nowych pomysłów, aby ulepszyć jedną z najbardziej popularnych platform.
Jednym z nich jest oparcie portalu o system blockchain. Jak tłumaczył, ma to być jednocześnie system płatności i miejsce do wysyłania krótkich wiadomości lub linków, jak obecny Twitter. "Trzeba będzie zapłacić małą kwotę, by nasza wiadomość trafiła do łańcucha bloków" - tłumaczył nowy koncept.
Musk jest przekonany, że w ten sposób uda się wyeliminować dużą liczbę botów i spamu. Jego zdaniem poprawi to także "wolność słowa" w przestrzeni wirtualnej.
Czytaj także: https://innpoland.pl/178222,elon-musk-kompedium-wiedzy-o-ekscentrycznym-miliarderze