Pamiętacie, jak policja obiecywała milion złotych za wskazanie trucicieli Odry? Wiemy, co z tą kasą
- Policja obiecała milion złotych za informacje o sprawcach zatrucia Odry
- Pieniędzy nikt nie dostał, bo śledczy uważają, że do zatrucia doszło... z przyczyn naturalnych
- Prokuratura nie spieszy się ze sprawą, jest ona daleka od wyjaśnienia
- Zdaniem naukowców do katastrofy na Odrze doprowadziła bezpośrednia lub pośrednia aktywność człowieka np. zrzut ścieków
Kiedy w zeszłym roku w Odrze zaczęły masowo ginąć ryby oraz inne wodne organizmy, w Polsce zawrzało. Zapanował chaos: pojawiały się sprzeczne informacje o przyczynach zatrucia rzeki, instytucje przerzucały się odpowiedzialnością za brak kontroli nad rzeką i tonami spływających do niej ścieków.
Właśnie wtedy komendant główny policji, słynny Jarosław Szymczyk, ogłosił, że wypłaci milion złotych nagrody za pomoc we wskazaniu sprawców zatrucia rzeki. Co się stało z tym milionem? Sprawdził to Mateusz Madejski, dziennikarz portalu "Business Insider".
Okazuje się, że policja nikomu nie wypłaciła ani grosza z nagrody. – Dotychczasowe badania, z tego, co wiem, wskazują, że do zatrucia doszło z przyczyn naturalnych – wyjaśniał "Business Insiderowi" rzecznik KGP insp. Mariusz Ciarka. Czyli Odra zatruła się sama, można się rozejść.
Na takim samym stanowisku stoją zresztą polskie władze. Jeszcze w sierpniu minister klimatu i środowiska Anna Moskwa ogłosiła, że do zanieczyszczenia Odry i hekatomby żyjących w niej organizmów (a także zabicia turystyki nad rzeką) doprowadziły "złote algi". Na tym wątku skupiła się prokuratura, która ciągle gromadzi materiał dowodowy w sprawie tragedii Odry. Ale do przełomu czy zamknięcia śledztwa ciągle jest daleko.
Jak mówił BI insp. Ciarka, do policji zgłosiło się w owym czasie kilkaset osób, które twierdziły, że mają informacje mogące pomóc w śledztwie. W pewnym momencie policja przestała prowadzić statystki w tej sprawie, więc do końca nie wiadomo, ile tych zgłoszeń było. W każdym razie żadne z nich nie było zdaniem funkcjonariuszy warte gratyfikacji finansowej.
Zatruciem Odry zajęli się też naukowcy
Interdyscyplinarny zespół doradczy ds. kryzysu klimatycznego, działający przy prezesie Polskiej Akademii Nauk, zbadał przyczyny katastrofy na Odrze. Ich zdaniem nie była to sprawa naturalna, wydatnie przyczynił się do niej człowiek. Wyniki tej analizy zespół PAN opublikował w raporcie "Katastrofa na Odrze – geneza, teraźniejszość, zalecenia na przyszłość".
Wśród czynników, które mogły spowodować masowe śnięcie ryb w Odrze, eksperci wymieniają sześć głównych zjawisk. Ich zdaniem bardzo niski stan wody, utrzymujący się przez dłuższy czas, zwiększył wrażliwość rzeczy na dopływające zanieczyszczenia.
Poza tym zwracają uwagę, że przyczyną zatrucia rzeki mogą być zrzuty ścieków ze związkami biogennymi (np. azotem i fosforem), które są niezbędne dla wzrostu fitoplanktonu i znacznie przyspieszają proces jego rozwoju.
Nie wykluczają też, że do katastrofy ekologicznej doprowadziły zrzuty zasolonych wód przemysłowych lub kopalnianych. To właśnie one mogły spowodować namnożenie złotych alg.
Eksperci wskazują, że ryby mogły zacząć wymierać także z powodu uwolnienia dodatkowego ładunku biogenów, metali ciężkich i innych zanieczyszczeń zgromadzonych przez dziesięciolecia w osadach dennych. Dodatkowym czynnikiem mógł być wzrost temperatury, który przyspiesza np. namnażanie się glonów.
Poza tym autorzy analizy wskazują na znaczącą zmianę hydrologicznych warunków w Odrze wynikającą z regulacji rzeki, jej piętrzenia i użytkowania przez żeglugę śródlądową.
Wszystkie te czynniki wynikają z bezpośredniej lub pośredniej aktywności człowieka. "W żadnym wypadku nie można twierdzić, że katastrofa ekologiczna na Odrze miała przyczynę naturalną" – czytamy w raporcie.
Czytaj także: https://innpoland.pl/184504,pan-katastrofa-na-odrze-nie-miala-przyczyn-naturalnych