To miasto rezygnuje ze wspólnego biletu. Bardziej opłaci mu się... bezpłatna komunikacja

Konrad Bagiński
27 stycznia 2023, 21:20 • 1 minuta czytania
Wszystko wskazuje na to, że Tczew będzie kolejnym polskim miastem z bezpłatną komunikacją miejską. Zaskakuje powód: po analizie kosztów okazało się, że będzie to tańsze, niż dokładanie z miejskiej kasy do pomorskiego systemu biletowego FALA. W efekcie w Tczewie każdy będzie mógł po prostu wsiąść do autobusu i jeździć do woli.
W Tczewie bardziej opłaca się wprowadzić bezpłatny transport dla wszystkich, niż dokładać do pomorskiego systemu biletowego Karol Makurat/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

– Tczew będzie miał bezpłatną komunikację miejską, dla wszystkich, bez względu na grupę wiekową i miejsce zamieszkania – przekazał prezydent Tczewa, Mirosław Pobłocki. "Dziennik Bałtycki" pisze, że Tczew miał dołączyć do systemu FALA, który umożliwi planowanie i opłacenie podróży transportem publicznym w województwie pomorskim.

Po analizie opłacalności okazało się, że najprawdopodobniej byłoby to dla Tczewa droższe, niż całkowite zrezygnowanie z opłat za komunikację miejską.

- FALA jest za droga. Efekt, jaki uzyskujemy, niestety nie rekompensuje kosztów, które ponosimy. Wolę te pieniądze przeznaczyć na bezpłatną komunikację w mieście – powiedział Pobłocki na antenie Radia Zet.

Przyznał, że już teraz miasto musi zapłacić 440 tysięcy zł za system FALA, a pojawiają się głosy, iż koszt jednorazowego biletu sięgnie w nim 6 złotych. Zdaniem władz Tczewa prościej będzie całkowicie zrezygnować z opłat za transport.

Bilety coraz droższe

Kilka dni temu polskie spółki kolejowe podniosły ceny biletów. Spółka PKP Intercity SA ogłosiła, że ceny bazowe jednorazowych biletów będą wyższe średnio o 17,8 proc. dla pociągów EIP, 17,4 proc. dla pociągów EIC i 11,8 proc. dla pociągów TLK/IC.

Szybko okazało się, że w praktyce przekłada się to na prawie 200 zł w Pendolino z Warszawy do Gdańska czy Krakowa. Oczywiście mowa o II klasie. Zbiegło się to w czasie z ogłoszeniem w Niemczech nowego biletu miesięcznego.

Od kwietnia za 49 euro miesięcznie będzie można jeździć wszystkimi pociągami regionalnymi i komunikacją miejską w całym kraju. To mniej więcej tyle, ile bilet pomiędzy dwoma dużymi polskimi miastami. I to nie leżącymi po różnych stronach kraju.

Nowe ceny biletów kolejowych wywołały burzę, postanowił się nimi zająć rząd. Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna" rząd z jednej strony przekonuje, że podwyżki i tak nie są wysokie. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk stwierdził, że PKP Intercity dostało z rezerwy premiera 575 mln złotych. I gdyby nie to, podwyżki byłyby kilka razy wyższe.

Pociąg synonimem luksusu

Więcej o wyższych cenach biletów w PKP pisaliśmy w innym artykule w INNPoland. Wyższe ceny energii elektrycznej jako powód do podwyżek nie przekonały części podróżujących. Swoimi spostrzeżeniami podzielili się na Facebooku, gdzie jeden z internautów poinformował, że za przejazd drugą klasą z Warszawy do Krakowa od 11 stycznia będzie trzeba zapłacić 200 zł.

Kolejny użytkownik portalu wskazał, że również w drugiej klasie, ale pociągu EIP na trasie Kołobrzeg – Katowice albo Trójmiasto – Bielsko-Biała cena wyniesie już 265 zł. Na Facebooku czytamy też, że jeśli trzy osoby zdecydują się jechać z Gdańska do Warszawy pociągiem EIP, będzie je to kosztowało 1014 zł.

Z wyliczeń użytkownika wyniknęło, że na tych trasach tańsza byłaby podróż samochodem. "Jeszcze większy brak konkurencyjności. Jeździ tylko ten, kto musi lub ma zniżki" – czytamy w następnym komentarzu.

Czytaj także: https://innpoland.pl/189956,bilety-na-pociag-stanieja-rzad-szykuje-setki-milionow-dla-pkp