Restauracja bankrutuje przez... pomoc od państwa. Niedźwiedzia przysługa ich pogrążyła

Natalia Bartnik
08 lutego 2023, 12:25 • 1 minuta czytania
"Hummus Amamamusi" podczas pandemii otrzymał pomoc od państwa i teraz musi za to zapłacić. Dosłownie: nakazano mu zwrot pełnej kwoty z tarczy antykryzysowej. Cała nadzieja w zrzutce, którą założyli właściciele.
Restauracji "Hummus Amamamusi" grozi zamknięcie Fot. Artur Barbarowski/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Restauracja bankrutuje przez tarczę antykryzysową

Restauracja "Hummus Amamamusi" to mały, rodzinny lokal, znajduje się w krakowskim Kazimierzu. Podczas pandemii przeżył bardzo trudny okres. Nie został jednak zamknięty, oferował jedzenie medykom, a potem uchodźcom z Ukrainy. Historię opisał TVN 24.

Dzięki tarczy antykryzysowej wciąż działał, wypłacał pensje pracownikom, utrzymał dla nich umowy o pracę. Na wypłaty otrzymał najpierw 400 tys. zł, a potem jeszcze 200 tys. zł. A teraz "Hummus Amamamusi" ma oddać pieniądze państwu. Powód?

Czytaj także: Dwie trzecie gastronomii w tarapatach. Coraz więcej właścicieli zawiesza działalność

– Ta firma tego po prostu wymogu nie spełniła. Był to 30-procentowy spadek, natomiast ta firma wykazała akurat 26-procentowy – powiedział Bartosz Marczuk z Polskiego Funduszu Rozwoju.

"Pechowe" 4 proc. to 18 tys. zł, ale restauracja ma zwrócić pełną kwotę, czyli 235 tys. zł. Dla "Hummusa" to oznacza bankructwo. Cała nadzieja w zrzutce, o której na Instagramie napisali Bart oraz Kasia, właściciele lokalu.

Musimy zwrócić 250 tys. zł. (...) Przy obecnej inflacji, podwyżkach cen mediów i spadku ilości klientów, nie damy rady uzbierać całej kwoty (...). Całą kwotę mamy zwrócić w rok, sami już podejmujemy działania, by uzbierać tę, na ten moment astronomiczną dla nas kwotę. (...) Jeśli zechcecie nam pomóc, to będziemy Wam ogromnie wdzięczni, za każdą wpłaconą kwotę, za gest wsparcia. Prosimy, udostępniajcie naszą zrzutkę, to też ogromne wsparcie. Dziękujemy z całego serca.Hummus Amamamusi"

Lokal zamknięty przez dopłatę za gaz

W innym artykule w INNPoland pisaliśmy o lokalu, który zamknął działalność przez rekordową dopłatę za gaz. Pizzeria New Port działała przez dwa lata, ale kwota z rachunku nie pozostawiała innej możliwości niż jej zamknięcie.

Właścicielką pizzerii była Mirosława Smilgin. Na Facebooku napisała, że spodziewała się dopłaty. Zakładała jednak, że wyniesie maks. 15 tys. zł, ale...

"Okazało się, że pomimo terminowych płatności, ale przy zwiększającej się cenie za jednostkę, musimy dopłacić 72 tys. zł. Oznacza to, że gaz podrożał dla nas w 2022 r. siedmiokrotnie. Jestem zmuszona zwolnić ludzi" – napisała na fanpage'u New Portu.

Jednak aby prowadzenie go wciąż było zyskowne, ceny dań musiałaby podnieść aż o 15 zł.

W naszej rzeczywistości nie są one [wyższe ceny w menu – przyp. red.] możliwe do dalszego utrzymania restauracji w Nowym Porcie. Zdecydowaliśmy się przeczekać ten trudny czas, zamykając lokal. Mamy jednak nadzieję wrócić, kiedy i ceny wrócą do normalności.Mirosława Smilginwłaścicielka pizzerii New Port
Czytaj także: https://innpoland.pl/186475,ceny-pradu-dobijaja-przedsiebiorcow-lokal-zamkniety