Rewolucja w energetyce. Skończy się spisywanie liczników, ale to nie wszystko
Nadchodzi rewolucja w systemie elektroenergetycznym. Jak podaje Interia, odbiorcy końcowi mają mieć zapewnioną możliwość technicznej zmiany dostawcy w 24 godziny, a pomiar zużycia energii ma być dokonywany zdalnie.
Zmiany w polskim prawie wymusza unijna dyrektywa. W 2019 roku Parlament Europejski i Rada UE przyjęły nowe zasady rynku wewnętrznego energii. To dyrektywa 2019/944.
Stąd też konieczne będzie wprowadzenie szeregu zmian, korzystnych dla odbiorców i zwiększających konkurencyjność na rynku energii. Polska ma tu już opóźnienie, ale rząd prowadzi "intensywne prace", by ustawę przyjąć jeszcze do końca marca.
Co się zmieni?
Jak tłumaczy w rozmowie z Interią adwokat Ernest Łuczak, senior associate w kancelarii prawnej Osborne Clarke, wdrożenie dyrektywy do polskiego prawa będzie oznaczało "całkowitą zmianę dotychczasowego systemu elektroenergetycznego".
Jedna z najważniejszych zmian dla odbiorców dotyczy możliwości podpisywania umów na energię odzwierciedlających zmiany cen na rynku. Najpóźniej do 2026 roku mamy mieć zapewnioną możliwość wyboru sprzedawcy dzięki porównywarce ofert. Dzięki temu łatwiej będzie dostosować zużycie energii do aktualnych cen energii.
– Służyć temu będą umowy z ceną dynamiczną, opcja szybkiej zmiany dostawcy energii, od 2026 r. zmiana sprzedawcy powinna nastąpić w 24 godziny - mowa tu o technicznej zmianie sprzedawcy, czy wprowadzenie porównywarki ofert sprzedaży energii elektrycznej – tłumaczy w rozmowie z portalem Ernest Łuczak.
– Wprowadzenie porównywarki ofert powinno przyczynić do większej świadomości odbiorców co do istniejących ofert i generalnej przejrzystości rynku – dodaje.
Wdrożenie dyrektywy jest jedną ze zmian na rynku energii, którą, jak tłumaczy Łuczak, "należy łączyć także ze zmianami legislacyjnymi dotyczącymi wprowadzenia Centralnego Systemu Informacji Rynku Energii (CSIRE)".
Częścią systemu będą tzw. inteligentne liczniki energii do zdalnego odczytu. Do 2028 roku mają obejmować już 80 proc. odbiorców.
Jak tłumaczy Ministerstwo Klimatu i Środowiska, "trwają intensywne prace" nad projektem zmiany ustawy. Polska ma tu spore opóźnienie. Termin wdrożenia dyrektywy minął 31 grudnia 2020 roku.
Ceny energii spadną, ale... na obniżki jeszcze poczekamy
Jak informowaliśmy wcześniej w INNPoland, pojawiają się pierwsze dobre informacje co do wysokości rachunków za prąd dla gospodarstw domowych. Zdaniem prezesa URE w 2024 r. ceny energii dla gospodarstw domowych powinny być niższe niż w 2023 r.
Optymistyczne prognozy cenowe zaprezentował Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE). – Mam głębokie przekonanie, że większy udział OZE powinien przyczyniać się do spadku cen energii – przyznał szef URE podczas 15. Forum Gospodarczego TIME.
Jego zdaniem portfele Polaków złapią oddech, ale dopiero w przyszłym roku. – W 2024 r. ceny energii dla gospodarstw domowych w taryfach zatwierdzanych przez URE powinny być niższe niż w taryfach z tego roku – przewidywał Gawin.
Jednak zastrzega przed hurraoptymizmem. – W stosunku do 2020 r. zapewne będą wyższe – przekonywał.
Dodatkowo zwrócił uwagę, że zaczęły stabilizować się ceny węgla. Mimo tego nie spodziewa się, że wrócą do poziomów, które widzieliśmy przed wybuchem wojny w Ukrainie.
Zamrożenie cen prądu w celu ochrony klientów
Prezes URE zaznaczył, że ostateczne koszty energii będą zależały również od regulacji, które mogą być wdrażane w kolejnych miesiącach, jeśli taka będzie wola polityczna. Obecnie odbiorcy są chronieni dzięki ustawowemu zamrożeniu cen prądu.
Klienci płacą tyle, ile w 2022 r., pod warunkiem że limit zużycia nie przekracza:
- 2 MWh rocznie dla gospodarstwa domowego;
- 2,6 MWh rocznie dla gospodarstwa domowego, w którym mieszka osoba z niepełnosprawnością;
- 3 MWh rocznie dla rolników i rodzin z Kartą Dużej Rodziny.