Premier odpłynął. Udowadnia, że płace od pracodawcy to zasługa... rządu PiS
We wtorek 13 czerwca rząd podjął decyzję w sprawie wysokości najniższego wynagrodzenia w przyszłym roku. – Od 1 stycznia 2024 r. płaca minimalna ma wynosić 4242 zł, a od 1 lipca 2024 r. – 4300 zł – przekazała podczas konferencji prasowej minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg. Dodała, że przez wysoką inflację płaca minimalna musi wzrosnąć dwukrotnie.
Od razu uaktywnił się premier Morawiecki, który w mediach społecznościowych postanowił pokazać, że wzrost minimalnej pensji to sukces rządu. Na twitterze napisał, że podwyżka płacy minimalnej jest możliwa "dzięki dobrej sytuacji i naprawie finansów publicznych, którą przeprowadził rząd PiS".
Wzbudziło to jednocześnie rozbawienie i irytację. Wielu komentujących przypomniało premierowi, że to nie rząd wypłaca pensje pracownikom. A więc koszty państwa będą praktycznie zerowe, budżet nie poniesie żadnych wydatków z powodu podniesienia płacy minimalnej. Za to nieźle zarobi. Dlaczego?
Więcej podatków i wyższe składki ZUS
Bo wyższe płace pracowników to wyższe podatki, które będą płacić. Te podatki będą wpadać do budżetu. Wpadną do niego również składki przedsiębiorców. Łącznie, pełne składki ZUS na rok 2024 (bez składki zdrowotnej) wyniosą 1591,95 zł wobec 1418,48 zł w roku 2023. Oznacza to wzrost o 173,47 zł, czyli aż o 12,2 proc. w stosunku do roku 2023. Od stycznia 2024 r. co miesiąc trzeba będzie odprowadzać do ZUS-u o 71,39 zł więcej niż obecnie, a od lipca 2024 r. o 76,90 zł (z uwzględnieniem dobrowolnej składki chorobowej). W skali roku oznacza to wzrost obciążeń łącznie o 889,74 zł. Sama składka emerytalna będzie wyższa co najmniej o 44 zł 04 gr (od stycznia 2024 r.) i 47 zł 44 gr (od lipca 2024 r.).
Portal przypomina, że na podwyżce najwięcej zyskają oczywiście pracownicy, którzy zarabiają najniższe stawki. To obecnie ponad 3 mln osób, w tym przede wszystkim zatrudnieni w branżach zakwaterowania, gastronomii, budownictwa, handlu i innych usługach. Jeśli najniższe wynagrodzenie wyniesie ostatecznie tyle, ile zaproponował rząd, to pracodawcy będą musieli podwyższyć pensje wspomnianych osób do 4242 zł od stycznia i 4300 zł od lipca 2024 r.
Ale z wysokością płacy minimalnej powiązane są też m.in. odprawy dla zwalnianych pracowników, dodatki za pracę w nocy czy odszkodowania za mobbing.
Co dalej z płacą minimalną?
Kwoty, które podała minister Maląg, zostaną zaproponowane Radzie Dialogu Społecznego. Jeśli w tym gremium nie dojdzie do porozumienia do 15 lipca 2023 r., to rząd samodzielnie ustali wysokość płacy minimalnej. Ma na to czas do 15 września 2023 r., ale ostateczne kwoty nie mogą być niższe niż te, które zaproponowano dzisiaj.