Urzeka prostotą i ceną. Ten smartfon daje ci o wiele więcej, niż można się spodziewać
Po mailu czy chcę do testów nowego chińskiego smartfona kosztującego grubo poniżej 1000 złotych, nie zastanawiałem się ani chwili. W sumie pewnie wszyscy mają już dość czytania o telefonach, na które stać niewielu. A tu cały na biało wchodzi Infinix HOT 20 5G.
Pierwsze wrażenie – zaskakująco pozytywne. Może nie jest to szczyt designu, ale telefon wygląda solidnie, dobrze leży w dłoni. Nic tu nie trzeszczy, nic nie odstaje. Kiedy debiutował na rynku, kosztował jakieś 850 złotych, teraz można go dostać za 700 złotych. I to jest świetna cena! Za tę cenę można sporo wybaczyć, ale... nie za bardzo jest się do czego przyczepić. Serio, używałem go z przyjemnością i bez żadnych problemów.
Oczywiście Infinix nie ma topowego procesora, najlepszego aparatu i setek gigabajtów pamięci. HOT 20 5G jest dostępny w wersji z pamięcią 4/128 GB z opcją rozszerzenia pamięci RAM do 7 GB. Dzięki karcie micro SD można zwiększyć pamięć telefonu nawet do 1 TB. HOT 20 5G dysponuje dużym, 6,6-calowym wyświetlaczem i tylnym aparatem 50 Mpx z podwójną lampą błyskową, a za jego działanie odpowiada procesor MediaTek Dimensity 810.
Co to za procesor? Skonstruowano go w 2021 roku. To ośmiordzeniowa jednostka (2x ARM Cortex-A76 2,4 GHz + 6x ARM Cortex-A55 2,0 GHz), wykonana w 6-nm procesie litograficznym. W dużym skrócie: umożliwia korzystanie z dobrodziejstw sztucznej inteligencji w fotografii. Umożliwia tworzenie artystycznych efektów bokeh (rozmycie tła) czy redukcji szumów. Może też obsługiwać dwie karty SIM 5G.
Ergonomia: bez problemów
Telefon wydaje się spory, w końcu 6,6 cala ekranu to nie w kij dmuchał, ramki też nie są jakieś rekordowo cienkie. Ale telefon nieźle leży w dłoni, nie ślizga się. Ale za to palcuje, bo plecki są wykonane ze specyficznego tworzywa. Niby z wyglądu szorstkie, ale błyszczy i zbiera odciski palców. Sam wolę matowe wykończenia, ale ten nawet ładnie mieni się w słońcu. Bez słońca wygląda raczej kiepsko, moim zdaniem ma coś z estetyki kserokopiarki z początki lat 90. XX wieku.
Cechą charakterystyczną chyba wszystkich do tej pory smartfonów Infinix jest przednia lampa błyskowa, umieszczona obok kamerki do selfie. Czytnik linii papilarnych (tak, on tu jest!) umieszczono w przycisku zasilania. I działa bardzo dobrze, podobnie jak odblokowywanie "twarzą".
Telefon ma 166 mm długości, 77 mm szerokości, 8,9 mm grubości i waży 204 g. Nie jest więc lekki, ale też nieprzesadnie ciężki.
Jak się używa Infiniksa HOT 20 5G?
Kilkoma rzeczami jestem wręcz zachwycony. I są to, nie boję się tego powiedzieć, elementy z przeszłości, których wielu producentów się już pozbyło i w sumie nie wiem dlaczego. Zacznijmy od diody przy przedniej kamerze. Służy nie tylko jako lampa błyskowa, ale i dioda powiadomień. W większości nowych telefonów jej nie ma, więc jeśli nie odblokujesz urządzenia, to nie wiesz, że ktoś dzwonił albo coś przysłał. A tu proszę, powrót do przeszłości. Po co było to wyrzucać?!
Druga sprawa: radio FM. Teraz smartfony nie mają wbudowanego tradycyjnego odbiornika radiowego i mi się to nie podoba. Owszem, słucham muzyki w streamingu, mam też własne pliki, ale czasem mam ochotę posłuchać radia. Teraz trzeba do tego ściągnąć aplikację, kiedyś radio miał każdy szanujący się telefon. I Infinix ma, plus dla niego.
Co jeszcze ma? Tradycyjne, kochane złącze jack 3,5 mm do słuchawek. Wielu osobom się przyda. No i ma 5G!
Jeszcze jednym wielkim (dosłownie) plusem tego smartfona jest bateria. Ma 5000 mAh, zawstydza więc nawet flagowce innych firm. Spokojnie wystarczy na cały dzień pracy i kawałek następnego. Nie wiem jak wy, ale ja mam dość telefonów, które trzeba ładować o szesnastej.
Ekran i aparat
Nietrudno się domyślić, że nie są to topowe podzespoły. Ale działają zaskakująco poprawnie. Mamy tu 6,6-calowy wyświetlacz IPS, TFT, oferujący rozdzielczość Full HD+ (2408 x 1800 pikseli). Ekran pozwala na uzyskanie częstotliwości odświeżania do 120 Hz. I to jest bardzo przyzwoite zestawienie parametrów. Ekran jest po prostu dobry, ma niezły kontrast, dobre kolory i nie męczy oczu.
Infinix Hot 20 5G ma z tyłu aparat o rozdzielczości 50 Mpix i dodatkowy aparat o rozdzielczości QVGA (0,08 Mpix). Z przodu znajduje się aparat o rozdzielczości 8 Mpix. Do wyboru mamy 11 trybów fotografowania, ale nie ma wśród nich możliwości ręcznego ustawiania parametrów zdjęcia. Wszystko robi automat. W dobrych warunkach oświetleniowych zdjęcia wychodzą co najmniej poprawnie, kiedy robi się ciemniej, zdjęcia wychodzą gorzej. Generalnie nie jest źle.
Trochę irytował mnie sklep Infiniksa z aplikacjami. Co jakiś czas potrafi namolnie o sobie przypominać i proponować instalację jakichś aplikacji ze swoich zasobów. Ale z drugiej strony Infinix ma bardzo przyzwoitą aplikację Phone Master, służącą do zarządzania urządzeniem. To wynagradza pojawiające się reklamy i przypominajki sklepu.
Reasumując: to bardzo fajny, tani telefon, oferujący funkcje, których nikt by po nim nie oczekiwał. Owszem, szału nie ma, ale on działa. Poprawnie, stabilnie i bez problemów. W niektórych momentach przewyższa wielokrotnie droższe modele. Mi na przykład nie udało mi się go zagrzać, co bywa bolączką niektórych flagowców. Prądu nie zabraknie, bo bateria jest solidna. Tak naprawdę dostajesz o wiele więcej, niż można się spodziewać po cenie.
Dane techniczne
- wyświetlacz FHD+ 6,6 cala
- procesor MediaTek Dimensity 810
- system operacyjny Android 12 z XOS 10.6
- gniazdo ładowania USB-C
- bateria o pojemności 5000 mAh z technologią Maraton Energii
- tylny aparat 50 MPx z podwójną lampą błyskową
- przedni aparat 8 MPx z lampą błyskową
- gniazdo słuchawkowe
- moduł NFC