Nowe dane o wzroście cen. Zbliżamy się do magicznej granicy

Maria Glinka
14 sierpnia 2023, 10:02 • 1 minuta czytania
10,8 proc. rdr. – tyle wyniosła inflacja w lipcu według finalnego szacunku GUS. To oznacza, że ceny rosną, ale trochę wolniej. Ekonomiści spodziewali się spowolnienia tempa wzrostu cen na takim poziomie, ale do jednocyfrowej inflacji jeszcze trochę brakuje.
GUS podał dane o inflacji w lipcu 2023 r. Fot. Marek BAZAK/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Inflacja w lipcu. GUS podał nowe dane

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował nowe dane dotyczące wzrostu cen w Polsce. W lipcu 2023 r. inflacja wyniosła 10,8 proc. rdr. W stosunku do czerwca 2023 r. ceny obniżyły się o 0,2 proc.


Najnowszy odczyt jest zgodny z przewidywaniami analityków, którzy po raz kolejny prognozowali wyhamowanie tempa inflacji. Konsensus ekonomistów zakładał, że inflacja w lipcu wyniesie 10,8 proc. rdr.

Wśród analizowanych kategorii najbardziej podrożały żywność i napoje bezalkoholowe (15,6 proc.). W przypadku kategorii restauracje i hotele mamy do czynienia ze wzrostem cen o 13,8 proc. O tyle samo podrożało użytkowanie mieszkania lub domu i nośniki energii.

Dzisiejsze dane to tzw. finalny szacunek. Jest identyczny jak szybki szacunek, który GUS opublikował pod koniec lipca.

Warto jednak pamiętać, że spadek tempa wzrostu cen nie oznacza, że produkty tanieją – drożeją, ale nieco wolniej. Mamy do czynienia z efektem wysokiej bazy – w ubiegłym roku mierzyliśmy z dwucyfrową inflacją, a to właśnie do lipcowego odczytu GUS odnosi najnowsze dane.

W ostatnich miesiącach inflacja kształtowała się następująco:

Kiedy jednocyfrowa inflacja?

Choć tempo wzrostu cen spada, to Polacy z niecierpliwością czekają na jednocyfrową inflację. W ocenie największego banku w Polsce są szanse, że GUS niebawem poda taki odczyt.

– Inflacja sierpniowa będzie na granicy 10 proc. – przewiduje ekonomista PKO BP Kamil Pastor, cytowany przez Businessinsider.pl.

Według NBP ceny prawie się nie zmieniły

Ostatnio cegiełkę do dyskusji na temat inflacji dorzucił Narodowy Bank Polski (NBP). Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, w kwietniu na siedzibie banku centralnego zawisł baner z hasłami: "Główne przyczyny inflacji to agresja rosyjska w Ukrainie oraz pandemia i jej skutki" a "obciążanie NBP i rządu winą za wysoką inflację to narracja Kremla".

W maju kampania informacyjna została wzbogacona o furgonetkę, która jeździła po ulicach Warszawy i prezentuje te same dane, co baner na siedzibie NBP.

Do nowej kampanii odniósł się współprzewodniczący Lewicy Robert Biedroń. Jego zdaniem furgonetka jeżdżąca po stolicy (którą nazwał "Glapobus") to dowód na to, że "NBP bawi, bo już na pewno nie uczy". W wakacje bank centralny poszedł o krok dalej. Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, na początku sierpnia na siedzibie NBP zawisł kolejny baner, z którego dowiadujemy się, że to dzięki polityce banku centralnego "ceny od 4 miesięcy prawie się nie zmieniły".

Jak zapewnia biuro komunikacji banku centralnego: "Narodowy Bank Polski jest niezależną, apolityczną instytucją zaufania publicznego, z definicji i praktyki niepodlegającą wpływom polityków".