Amator odkrył nową kometę, którą można oglądać gołym okiem. Niedługo sami ją zobaczymy

Sebastian Luc-Lepianka
22 sierpnia 2023, 14:52 • 1 minuta czytania
Hideo Nishimura podczas fotografowania gwiazd odkrył nową kometę. Ukryta do tej pory przez blask Słońca będzie niedługo tak jasna, że zobaczymy ją gołym okiem.
Odkryto ją aparatem fotograficznym. Fot. Bridgeman Images/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Nowy obiekt otrzymał imię na cześć swojego odkrywcy, C/2023 P1 Nishimura. Została przez przypadek uchwycona na zdjęciach Hideo Nishimury i zmierza do Słońca. Jak się okazuje, w czasie swojej wędrówki minie nas na tyle blisko, że będziemy mogli ją obejrzeć. I to całkiem niedługo.


Kiedy zobaczymy nową kometę?

Kometa Nishimury jest obecnie w pobliżu Gwiazdozbioru Bliźniąt, a w swojej wędrówce do Słońca minie jeszcze kilka znaków zodiaku - Raka, Lwa i Pannę. W tej chwili jest na tyle jasna, że możemy ją oglądać na nocnym niebie z wykorzystaniem specjalistycznego sprzętu. Sam Nishimura odkrył kometę dziesięć dni temu, robiąc zdjęcia aparatem fotograficznym z obiektywem 200 mm.

Gołym okiem obejrzymy ją już we wrześniu tego roku. Im bliżej Słońca, tym jaśniejsza się staje, a jej warkocz dłuższy. Na początku września znajdzie się przy Gwiazdozbiorze Raka, potem Lwa, a w drugiej połowie miesiąca u Panny. Około 10 września C/2023 P1 Nishimura ma mieć jasność 3,5 magnitudo (obserwowana wielkość gwiazdowa), więc będzie możliwa do zobaczenia gołym okiem, o ile pogoda na to pozwoli. 

Niestety w momencie największego zbliżenia do Ziemi (12 września) i peryhelium (zbliżenia do Słońca) kometa będzie na tle Słońca, więc mimo najlepszej okazji do obserwacji, ta nie będzie możliwa. 

Aby obserwować ją 10 września, należy szukać obiektu przed świtem na wschodnim niebie, w okolicy Wenus. Powinna nam wystarczyć zwykła lornetka. Nishimura znajdzie się wtedy nieopodal gwiazdy Zeta Leonis w gwiazdozbiorze Lwa.

Samobójcza wędrówka

Być może to pierwsza i jedyna okazja, by oglądać kometę Nishimury. Porusza się przez kosmos błyskawicznie (już 27 sierpnia ma osiągnąć orbitę Wenus) i zbliży się do naszej gwiazdy bardziej niż Merkury. Grozi to jej zniszczeniem. 

Nawet jeśli przetrwa swą podróż, oddalając się, zacznie stopniowo tracić swój blask.

Na pocieszenie dodam, że nie jest to jedyna kometa, którą będziemy mogli oglądać z bliska. W przyszłym roku odwiedzi nas inny, szczególny gość, a wyróżniają go... rogi.

Czytaj także: https://innpoland.pl/196676,zbliza-sie-do-nas-kometa-pon-brooks-zobaczymy-ja-golym-okiem

Kometa Pon-Brooks osiągnie peryhelium swojej orbity (punkt położony najbliżej Słońca) 21 kwietnia 2024 roku. Nieco później, bo 2 czerwca 2024 roku będziemy mogli ją zaobserwować na Ziemi. Wtedy przeleci przez punkt najbliższy nam i powinna być doskonale widoczna na nocnym niebie. Obserwatorzy liczą, że do tego czasu doświadczą jeszcze kolejnych burzliwych widowisk z jądra komety. Im właśnie zawdzięcza swoje niezwykłe "rogi".

Kiedy wspomniana kometa zbliża się do Słońca, nabiera temperatury, zwiększa swoją objętość i w efekcie na powierzchni dochodzi do reakcji wulkanicznych. Tzw. kriomagma, mieszanina lodu i gazu, wydostaje się na powierzchnię, rozjaśniając kometę, która odbija wtedy więcej promieni słonecznych.

20 lipca 2023 roku naukowcy mieli okazję dostrzec ten proces właśnie na komecie Pon-Brooks, który zwiększył jej blask o 100 proc. Koma (obłok pyłu i lodu otaczający jądro, czyli głowa, z której "rośnie warkocz") wzrosła o 7000 bardziej niż jej jądro i przybrała nieoczekiwany kształt. Na skutek erupcji komecie wyrosły wręcz rogi.