Papierowe słomki to samo zło, a plastikowe koszmar. Co robić?! Mamy rozwiązanie
Po co zakazywać jednorazowego plastiku?
W maju 2018 r. Komisja Europejska zaproponowała ogólnoeuropejskie przepisy mające na celu wyeliminowanie jednorazowych produktów z tworzyw sztucznych. W końcu przepisy zaimplementowano i w Polsce. Zgodnie z nimi nie można już wprowadzać do obrotu m.in. plastikowych jednorazowych sztućców i słomek.
Nieszczęsne słomki stały się orężem w politycznej walce. Bo prawicowcy i wolnościowcy uznali, że Unia Europejska nic im nie będzie narzucać. A plastikowe słomki były fajne, bo przecież są leciutkie, toż to odrobina plastiku i ona na pewno środowisku nie zagraża. A w ogóle to inni śmiecą bardziej, a tylko my płacimy więcej, żeby nie żyć po szyje w śmieciach.
Zaczęły się więc utyskiwania na papierowe słomki. Dość zresztą słuszne, bo papierowa słomka wsadzona do napoju po kilkunastu minutach zaczyna się rozpuszczać. A jak jest kiepskiej jakości, to i po kilku. Plastikowe były pod tym względem lepsze.
Papierowe nie lepsze?
Teraz zwolennicy życia w plastiku zyskali kolejny argument. Belgijscy naukowcy zbadali słomki 39 różnych producentów, które są dystrybuowane na terenie Unii Europejskiej. Okazało się, że zawierają one związki perfluoroalkilowe (PFAS). Co to takiego? Substancje szkodliwe dla środowiska, których czas rozkładu liczy się w tysiącach lat. Są też potencjalnie toksyczne dla człowieka.
Z PFAS powstają produkty codziennego użytku, od odzieży outdoorowej po patelnie z owłoką nieprzywierającą, odporne na wodę, ciepło i plamy. Jednakże są one potencjalnie szkodliwe dla ludzi, dzikiej przyrody i środowiska. Z biegiem czasu rozkładają się bardzo powoli i mogą utrzymywać się w środowisku przez tysiące lat, dzięki czemu zaczęto je nazywać "wiecznymi substancjami chemicznymi".
Wiąże się je z wieloma problemami zdrowotnymi, w tym gorszą odpowiedzią na szczepionki, niższą masą urodzeniową, chorobami tarczycy, podwyższonym poziomem cholesterolu, uszkodzeniem wątroby, rakiem nerek i rakiem jądra.
Gdzie jest PFAS?
Uwaga: belgijscy naukowcy badali słomki wykonane z pięciu materiałów – papieru, bambusa, szkła, stali nierdzewnej i plastiku. PFAS był wszędzie, ale największą zawartość miały słomki papierowe i z bambusa. Wcześniej były reklamowane jako bardziej ekologiczna alternatywa dla słomek plastikowych.
A okazało się, że 90 proc. testowanych słomek papierowych oraz 80 proc. testowanych słomek bambusowych zawierało "alarmujący" poziom szkodliwej substancji.
Co ciekawe, uczeni nie wiedzą, jak PFAS dostało się do słomek. Być może producenci dodali do słomek PFAS w celu zapewnienia wodoodporności, mogło być to również zanieczyszczenie. A potencjalne źródła zanieczyszczeń obejmują glebę, w której uprawiano materiały pochodzenia roślinnego, oraz wodę wykorzystywaną w procesie produkcyjnym.
Co robić w takiej sytuacji?
Redakcja INNPoland.pl przyjrzała się uważnie problemowi słomek i udało nam się znaleźć rozwiązanie. Ekologiczne, znane od setek, a nawet tysięcy lat. W celu weryfikacji naszej tezy poszliśmy nawet do popularnej sieci fast food, wyniki naszego eksperymentu wypadły nadzwyczaj pomyślnie.
Okazało się, że w punktach gastronomicznych wcale nie trzeba brać słomek. My nie wzięliśmy i nic się nie stało. Następnie napój można wypić w sposób tradycyjny: ustami. Trzeba chwycić wargami brzeg naczynia (zostawiając wolną przestrzeń od góry), następnie przechylić je (naczynie) i pozwolić grawitacji, by wprowadziła płyn do naszej jamy ustnej.
Zwróciliśmy też uwagę na pewien akapit w artykule belgijskich uczonych. Piszą oni, że nie wykryli PFAS w słomkach ze stali nierdzewnej.
– Dlatego radziłbym konsumentom używać tego rodzaju słomek lub po prostu ich unikać w ogóle – podsumowuje dr Thimo Groffen, naukowiec z uniwersytetu w Antwerpii.